Jeżeli ktoś w ogóle myślał, że jest szansa na porozumienie, to się oczywiście rozczarował. Ale przecież tego właśnie należało się spodziewać. Prezes PiS zdania nie zmienia i nie przyznaje się do błędów. Spotkanie, drugie już, zorganizowane przez marszałka Senatu zakończyło się po godzinie, bez konkretów.

Bez Platformy i bez kompromisu

Lider PO Grzegorz Schetyna w ogóle się na spotkaniu nie pojawił (o czym pisaliśmy już wcześniej). Namawiał go do tego szef Nowoczesnej. Ale Ryszard Petru opuścił je rozczarowany oświadczając: – Nie ma możliwości porozumienia z PiS w sprawie głosowań na Sali Kolumnowej.

Pytanie, czy rzeczywiście wierzył w możliwość porozumienia z PiS? Przypomnijmy, to on sam zgłosił pomysł przyjęcia w Senacie poprawek opozycji do budżetu, tak aby znowu wrócił do Sejmu. Tyle że to byłoby de facto legitymizowanie budżetu przyjętego nielegalnie – jak twierdzi opozycja – w Sejmie. Na takie rozwiązanie od początku nie godziła się PO. Zdążył za to pozytywnie odpowiedzieć marszałek Senatu. Dzisiaj nawet Stanisław Karczewski ocenił, że “zachowanie lidera Nowoczesnej Ryszarda Petru to duża polityczna niezręczność”.

– Muszę powiedzieć z przykrością, że Ryszard Petru wycofał się z tego, co sam proponował i w związku z tym do takiego finalnego porozumienia, które byłoby bardzo znacznym krokiem w stronę rozwiązania kryzysu, i sądzę, że tak naprawdę w ciągu krótkiego czasu by ten kryzys rozwiązało, mimo nieobecności Platformy, nie doszło – mówił po spotkaniu prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Reklama

Według Jarosława Kaczyńskiego, zmarnowano szansę na porozumienie. Warto na kogoś przy okazji zrzucić winę – tym kimś jest lider Nowoczesnej. Chociaż nie ma co ukrywać, sam się podłożył.

Światełko zgasło

Jarosław Kaczyński nie zmienia zdania: – Nie ma najmniejszych przesłanek do tego, by sądzić, że budżet został uchwalony w sposób nielegalny.

Ryszard Petru próbował tłumaczyć, ale bez skutku: – Starałem się wytłumaczyć prezesowi Kaczyńskiemu, jakie są konsekwencje ekonomiczne, mi się wydaje, że oni nie doceniają i nie dostrzegają wszystkich obaw związanych z taką formą przyjęcia nielegalnego budżetu.

Dlatego szef Nowoczesnej wraca do pomysłu wniosku o skrócenie kadencji Sejmu. Chce o tym rozmawiać z liderami PO i PSL. Chociaż sam wniosek oczywiście nie ma szans, przeciwna jest mu przede wszystkim największa partia opozycyjna, czyli PO.

Znowu zjednoczona opozycja?

Chyba jednak nie tak szybko… Spotkanie liderów partii opozycyjnych zaproponował dzisiaj przewodniczący PO, bo według niego opozycja powinna być razem i wspólnie szukać rozwiązania kryzysu. Czy się odbędzie? Ryszard Petru jest na takie spotkanie gotowy. Przyjęcia zaproszenia nie wyklucza także PSL, chociaż w proteście na sali plenarnej już nie uczestniczy. Nie pojawi się Paweł Kukiz, ale być może partia wyśle swojego przedstawiciela. Ale nawet jeżeli się odbędzie, to o porozumienie będzie trudno. Każdy gra o swoje.

Liderzy PSL i Kukiz ’15 oskarżają Ryszarda Petru o to, że do porozumienia nie doszło przez to, że zmienia zdanie z dnia na dzień.

Władysław Kosiniak-Kamysz ma nadzieję, że jutro rozpoczną się normalne prace Sejmu na sali plenarnej. – Będziemy gotowi jutro do pracy, nikt z klubu PSL nie będzie blokował mównicy, ani sali plenarnej. Chcemy normalnie pracować, nie wyobrażamy sobie pracy poza salą plenarną, nie wyobrażamy sobie przeniesienia obrad do Sali Kolumnowej. Naprawdę nie damy podzielić Polski na dwie części, nie może być dwóch Sejmów – mówił po zakończeniu spotkania u marszałka Senatu prezes ludowców.

Karać protestujących na sali plenarnej chce za to lider Kukiz ’15. Dzisiaj mówił o tym wprost i domagał się tego od marszałka Sejmu:  – Nie może być tak, by jedna trzecia posłów goniła z kąta w kąt dwie trzecie. (…) Proszę mnie nie postrzegać jako rewanżysty, broń Boże – mówił Paweł Kukiz.

Na sali plenarnej pozostają posłowie Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Jutro o 12 ma się rozpocząć posiedzenie Sejmu.


pap-maly Zdjęcie główne: PAP/Rafał Guz

Reklama