Swoją decyzją posłowie Lewicy podeptali naszą wspólną pięcioletnią walkę z autorytarnym rządem PiS. Obowiązkiem opozycji było powstrzymać i osłabić antydemokratyczny rząd. Znając PiS i jego modus operandi, może okazać się, że z Krajowego Planu Odbudowy będzie chciał zapłacić za nieistniejące respiratory handlarzowi bronią. I choć brzmi to niewiarygodnie, to przecież PiS przyzwyczaił nas do rzeczy wcześniej niewyobrażalnych – mówi nam Izabela Leszczyna, posłanka PO, była wiceminister finansów

JUSTYNA KOĆ: Czy na opozycji jest jeszcze możliwe zjednoczenie? Najpierw Lewica usłyszała kilka cierpkich słów od was, teraz sama skupia się głównie na atakowaniu KO. 

IZABELA LESZCZYNA: Wydaje mi się, że za wcześnie na to pytanie, bo emocje są jeszcze zbyt duże. Tym bardziej, że to głównie Lewica, czując potrzebę usprawiedliwiania się, atakuje Koalicję Obywatelską. My też powiedzieliśmy ostre słowa, ale dlatego, że swoją decyzją posłowie Lewicy podeptali naszą wspólną pięcioletnią walkę z autorytarnym rządem PiS.

Dla mnie kluczowe było przeforsowanie dobrych przepisów, które pozwolą na sprawiedliwe i efektywne wydawanie pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Było nawet ważniejsze niż wizja odsunięcia PiS od władzy i stworzenia technicznego rządu, bo wygrana w tym głosowaniu była na wyciągnięcie ręki.

Zjednoczona Prawica podała ją opozycji na talerzu, a Lewica skusiła, jak mała dziewczynka w grze w klasy.

Reklama

Uczestniczyliśmy w setkach godzin konsultacji, wiedzieliśmy, na czym zależy samorządom, NGO, pracodawcom i mieliśmy to wszystko położyć na stole i zażądać gwarancji ustawowych przed ratyfikacją. Warunek był jeden, że nikt się nie wyłamie. To było takie proste. Niestety Lewica zrobiła, co zrobiła, i to musiało wywołać nasze niedowierzanie i nawet bardzo ostre słowa. Po kilku dniach zaczęliśmy jednak studzić emocje, wiedząc, że mleko się rozlało, stan gry jest, jaki jest, i trzeba koncentrować się na tym, co przed nami. Tymczasem Lewica nadal nas atakuje. Nie umiem tego inaczej wytłumaczyć niż wyrzutami sumienia, bo jak człowiek wie, że źle zrobił, to próbuje te wyrzuty zakrzyczeć.

A może to początek szerszej współpracy Lewicy z PiS?
Sądzę, że byłoby to dla nich wyniszczające. Już decyzja o uratowaniu PiS tym głosowaniem okaże się dla Lewicy brzemienna w skutkach, bo przecież PiS nadal będzie robił bardzo złe i bardzo brzydkie rzeczy.

Obowiązkiem opozycji było powstrzymać i osłabić antydemokratyczny rząd. Nie sądzę też, żeby przychylność i  nadreprezentacja polityków Lewicy w TVP Info była dla tej formacji wartością dodaną, dobrze przyjętą przez jej elektorat. Gdyby Lewica naprawdę poszła z PiS na dłuższą współpracę, to byłby to jej koniec.

Mieszanka typowych dla PiS bogoojczyźnianych haseł w stylu „prawdziwy Polak to katolik” i anachronicznego patriotyzmu z postulatem świeckiego państwa i progresywnymi hasłami głoszonymi przez Lewicę musiałaby wywołać dysonans poznawczy u wyborców.

Ale dobrze łączą te partie kwestie socjalne, więc może na tym polu będą współpracować.
Tu mamy odwieczne pytanie,

czy można sprzedać wartości za mamonę, a więc czy Paryż wart jest mszy, ale na to pytanie musi odpowiedzieć sobie sama Lewica.

Moim zdaniem właśnie w tym jednym głosowaniu po raz pierwszy od 5 lat mogliśmy mieć i jedno, i drugie. Mogliśmy zachować wartości, o które upomina się Koalicja Obywatelska, PSL i Lewica, czyli transparentność w wydawaniu pieniędzy podatników i podmiotowość samorządów oraz strony społecznej, a jednocześnie zdobyć prawdziwe pieniądze dla samorządów, dla sektora prywatnego, a nie tylko dla spółek Skarbu Państwa.

Mogliśmy też zrobić coś dla przyszłych pokoleń i zapewnić wpływ ekspertów poprzez Komitet Sterujący na transformację energetyczną, bo wielkie farmy wiatraków na morzu nie załatwią sprawy, jeśli nie będzie sieci przesyłowych i magazynów energii, bo to one są konieczne, żeby energetyka mogła być czysta i rozproszona, a przez to także tańsza.

Może to KO popełniła błąd wstrzymując się od głosowania w sprawie ratyfikacji? Sondaże pokazują ostatnio spadek poparcia, może to jest przyczyna?
Podejmując decyzje polityczne, zawsze myślę o słowach prof. Bartoszewskiego… Może nam się to nie opłacało, ale uważam, że było warto i nie zmieniłabym tej decyzji, gdybym mogła cofnąć czas.

Niestety możliwości wyjaśniania naszych motywów wyborcom są mocno ograniczone. W TVP i w Polskim Radiu to właściwie niemożliwe, bo tam jesteśmy cały czas atakowani. Nasze wypowiedzi są manipulowane, pozbawione kontekstu, a osoby udające dziennikarzy pełnią funkcje rzeczników rządu PiS.

Wolne media z kolei dbają o to, żeby nie posądzono ich o sprzyjanie jakiejś partii politycznej, więc „po równo” oddają czas antenowy większości sejmowej i opozycji. To nie zmniejsza dysproporcji w możliwości docierania do opinii publicznej. Gdy taka dysproporcja jest duża i istnieje od kilku lat, to komunikaty muszą być oczywiste, niewymagające pogłębionej refleksji widza, bo na to we współczesnych mediach nie ma miejsca.

A nasza decyzja wymaga wyjaśnienia, bo z jednej strony Platforma Obywatelska nie musi udowadniać, że jest proeuropejska, a z drugiej strony propagandowy przekaz PiS-u i niestety Lewicy utrwalił przekonanie, że oto głosujemy za lub przeciw środkom europejskim. To było kłamstwo.

Na ratyfikację jest czas do końca czerwca. Można było zmusić PiS do przyjęcia w ustawie warunków samorządów i NGO i wtedy głosować ratyfikację.

Dzisiaj zostaje nam tylko przepychanka słowna: ja mówię, że PiS pod wpływem Lewicy nie dołożył nic do szpitali powiatowych, to, co jest w KPO, było zapisane już wcześniej, bo KE nie zgodziła się na finansowanie narodowego programu szczepień, więc musieli przesunąć 1 mld 358 mln euro na „wsparcie i modernizację podmiotów leczniczych”, a przedstawiciel Lewicy lub PiS-u mówi, że to nieprawda. To skąd widz ma wiedzieć, kto ma rację i kto mówi prawdę? Przecież ludzie nie czytali KPO, ani nie śledzili terminów i powodów zmian w dokumencie.

Pani przeczytała i to obydwie wersje. Jak się pani ten dokument podoba?
Najtrafniej opisuje KPO tytuł analizy ekonomistów z WiseEurope – „Podróż bez kompasu”. To była analiza pierwszej wersji, bo drugiej nikt nie miał szansy przeczytać przed wysłaniem, ale akurat zarzuty tam wskazane pozostały aktualne. Oprócz tych najważniejszych argumentów, które są podnoszone w debacie publicznej, że dla samorządów są pieniądze z pożyczek, a dla spółek Skarbu Państwa z grantów, że jest ogromny poziom centralizacji i pojawia się co najmniej 7 nowych instytucji centralnych, które przejedzą pieniądze na reformy, których w zasadzie w KPO nie ma, trzeba powiedzieć jeszcze o jego grzechu pierworodnym.

To kolejny plan PiS-u, a przecież rząd nie rozliczył się z poprzedniego.

Czy ktoś pamięta plan Morawieckiego, który stał się Strategią na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju? Na pierwszych kilkunastu stronach rząd przyznaje się do całkowitego fiaska swojej polityki gospodarczej i społecznej. Wskazuje, że efektem 5 lat ich rządów jest luka w praworządności, w aktywności zawodowej, w inwestycjach i w ochronie zdrowia, że klimat dla biznesu nie jest dobry, bo brakuje stabilnego otoczenia prawnego. Niestety po tej słusznej samokrytyce na kolejnych stronach KPO nie sposób znaleźć reformy, które rozwiązywałyby wymienione problemy.

Z przerażeniem patrzymy na dziesiątki tysięcy umierających rodaków, ale przecież PiS osłabiał system ochrony zdrowia konsekwentnie przez 4 lata dobrej koniunktury. Ja nie twierdzę, że za naszych rządów system ochrony zdrowia był dofinansowany, ale w okresie dwóch kryzysów finansowych dużo trudniej jest zadbać o dofinansowanie ochrony zdrowia niż w czasie 4 lat świetnej koniunktury. PiS nie zrobił tu nic, nie zwiększył nakładów z budżetu państwa, a pandemia obnażyła ten strukturalny niedostatek. A

w KPO na ochronę zdrowia przeznacza się najmniej pieniędzy i w dodatku nie ma tam żadnego systemowego rozwiązania, które rzeczywiście poprawiłoby dostępność do lekarza.

A przecież w Polsce są eksperci, którzy wiedzą, jak rozwiązywać takie problemy i jak przeprowadzić program poprawy jakości ochrony zdrowia, tylko że potem trzeba by zatrudnić ekspertów i menedżerów do realizacji tego programu, a wiadomo, że PiS tak nie działa. Oni zatrudniają brata, swata i kamrata, bo to oni muszą zarobić.

Mija właśnie rok od wyborów kopertowych, które się nie odbyły ze względu na woltę Gowina. To od tamtego czasu mówi się, że ZP jest w permanentnym kryzysie. Jak pani patrzy na tamte wydarzenia dziś?
Odpowiedzią na to pytanie może być właśnie nasze głosowanie nad FO. Jedna z naszych poprawek mówiła, że konkursy mają być transparentne, a warunki i kryteria muszą być zawsze precyzyjne i podane do publicznej wiadomości, bo wydawane będą pieniądze publiczne. A PiS chciał przeprowadzić wybory kopertowe z pogwałceniem wszelkich zasad.

Zresztą proszę zobaczyć, ile milionów zdefraudowali pod płaszczykiem walki z pandemią, to nie tylko wybory, to respiratory, maseczki i rzeczy, o których pewnie jeszcze nie wiemy. Kontrola KPO jest bardzo ważna, bo on jest ściśle związany z pandemią i wydatki, które rząd ma prawo pokryć w ramach KPO, mogły być realizowane już w marcu 2020 r., a więc wstecz. Znając PiS i jego modus operandi, może okazać się, że z KPO będzie chciał zapłacić za nieistniejące respiratory handlarzowi bronią. I choć brzmi to niewiarygodnie, to przecież PiS przyzwyczaił nas do rzeczy wcześniej niewyobrażalnych.

Lewica tłumaczy, że odpowiednie wydatkowanie z KPO sprawdzać będzie Komisja Europejska.
Tak, tylko KE sprawdzi np., czy zakupiono sprzęt medyczny, ale już nie sprawdzi, czy szpital powiatowy jest w gminie zarządzanej przez PiS, czy przez włodarzy z innych opcji. A

o zdrowiu obywateli i dostępie do nowoczesnej diagnostyki nie może decydować to, kto rządzi ich gminą.

Część członków PO napisała list, w którym piszą, że to wyraz zaniepokojenia o kondycję partii. Podpisali go m.in. Grzegorz Schetyna, Sławomir Neumann, ale i Bartosz Arłukowicz, pani nie podpisała się pod listem. Jak duży i poważny jest spór w PO?
To nie jest spór, to troska o Platformę i Polskę. Jesteśmy po roku zamknięcia, bez szansy na otwartą dyskusję, która w PO zawsze była czymś naturalnym. Nasz klub to grubo ponad 100 osób, dyskusja na zoomie w takiej grupie jest bardzo trudna. Tym bardziej, że w Platformie zawsze wielu nosiło i nosi buławę w plecaku. Wszystkim nam bardzo brakuje normalnych spotkań, konwencji, rad regionu, Rady Krajowej, na której można uścisnąć sobie dłonie.

Frustrujące jest też to, że obserwujemy, jak PiS nie radzi sobie z pandemią, jak umierają ludzie z powodu zaniechań rządu, a jednocześnie z mediów publicznych codziennie wylewa się nieznośna w tej sytuacji propaganda sukcesu.

To, że nie możemy ruszyć w Polskę i rozmawiać z ludźmi, jak kiedyś, jest dla nas trudne, tym bardziej, że o skali korupcji i oszustwach tego rządu, dzięki kontrolom poselskim, interpelacjom, wiemy dużo więcej niż przeciętny obywatel w miejscowości, w której jedynym medium jest TVP.

Może taki list był potrzebny, żebyśmy zaplanowali wiosenną ofensywę? Za chwilę będziemy mogli usiąść do stołu i porozmawiać, bo większość z nas będzie już zaszczepiona. Wtedy spojrzymy sobie w oczy i powiemy, co komu leży na sercu, ale przede wszystkim, jaka jest Polska, o której marzą nasi rodacy, o której my marzymy i którą wspólnie chcemy tworzyć i co każdy z nas może dać Platformie, a w konsekwencji Polsce.


Zdjęcie główne: Izabela Leszczyna, Fot. ARWC

Reklama