Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro chce zmienić ustój Sądu Najwyższego ustawą i wygasić mandaty sędziów z Pierwszą Sędzią Sądu Najwyższego, prof. Małgorzatą Gersdorf włącznie. Według informacji “Rzeczpospolitej”, Ministerstwo Sprawiedliwości ma już gotowy projekt zmian. Ma powstać również Izba Dyscyplinarna, która zajmie się sędziami łamiącymi prawo.

Ostatni bastion

To kolejny etap – prawdopodobnie ostatni – przejmowania sądownictwa w Polsce przez partię rządzącą. Nowelizacja Ziobry zakłada, że wszyscy sędziowie, którzy posiadają funkcję wynikającą z uchwały zgromadzenia ogólnego sędziów, stracą swoje stanowiska. Na ich miejsce mają zostać wybrane nowe osoby, ale już w zupełnie innym trybie. Rząd planuje też zmienić wiek przechodzenia sędziów w stan spoczynku. Dla kobiet będzie to 60 lat, dla mężczyzn 65. Jeżeli będą chcieli pracować dłużej, wymagana będzie zgoda KRS i ministra sprawiedliwości. Po rozmontowaniu Trybunału Konstytucyjnego to Sąd Najwyższy stał się ostatnią instancją mającą dbać o przestrzeganie konstytucji.

Sędziowie protestują

20 kwietnia ma się odbyć ogólnopolska akcja protestacyjna sędziów, którzy sprzeciwiają się procedowanej już w Sejmie reformie sądownictwa. Ta reforma wprowadza zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa, m.in. powstanie w KRS dwóch izb oraz wygaszenie – po 30 dniach od wejścia noweli w życie – kadencji jej 15 członków-sędziów; ich następców wybrałby Sejm. Wygaszeniu ulec miałaby także kadencja rzecznika dyscyplinarnego sądów. Projekt krytykują środowiska sędziowskie, RPO i niektóre organizacje pozarządowe.

Protest ma polegać na ogłoszeniu o godz. 12.00 półgodzinnej przerwy w rozprawach, podczas której sędziowie udadzą się na specjalnie zwołane na ten dzień zebrania.

Reklama

Co czeka Sąd Najwyższy po zmianach Ziobry i czy żyjemy jeszcze w państwie prawa? – pytamy sędziego Bartłomieja Przymusińskiego ze Stowarzyszenia Sędziów Iustitia.

przym
Sędzia Bartłomiej Przymusiński

Justyna Koć: Po Trybunale Konstytucyjnym i KRS teraz przychodzi czas na zniszczenie niezależności Sądu Najwyższego?
Sędzia Bartłomiej Przymusiński:
Wszystkie elementy układanki zaczynają się układać w konkretny kształt, który jest końcem niezależności sądów od polityków i może doprowadzić do przekształcenia sądów w urzędy zależne od władzy politycznej. Można też powiedzieć, że minister sprawiedliwości wzoruje się na rozwiązaniach węgierskich. Tam właśnie tak to wyglądało. Skończyło się to przegraną w Strasburgu dla państwa węgierskiego, bo do Strasburga odwołał się usunięty sędzia Sądu Najwyższego András Baka.

To będą też, niestety, konsekwencje związane z brakiem wiarygodności polskiego sądownictwa w Europie, bo te zmiany przyjmowane są z niedowierzaniem sędziów Europy Zachodniej.

To nie jest tylko kwestia – jak mówią politycy – “jak wam się nie podoba, to możecie nas odwołać w wyborach” czy “suweren tak chciał”, tylko być może Polska będzie musiała zapłacić konkretne odszkodowanie w związku z tym, że naruszy Europejską Konwencję Praw Człowieka. W przypadku Andrása Baki Węgry zostały zobowiązane do zapłacenia 100 tys. euro, więc wszystkie te decyzje, które będą podejmowane przez polityków, niosą za sobą dużo dalej idące konsekwencje niż to, że rządzący mogą nie otrzymać poparcia w kolejnych wyborach. To będą też, niestety, konsekwencje związane z brakiem wiarygodności polskiego sądownictwa w Europie, bo te zmiany przyjmowane są z niedowierzaniem sędziów Europy Zachodniej.

Minister chce odwołać wszystkich sędziów Sądu Najwyższego, łącznie z Pierwszą Prezes. Czy wobec tego możemy jeszcze mówić o niezależnym sądownictwie?
Historia pokazuje, że jeżeli ta bariera zostanie przekroczona, to politycy otrzymają ogromną władzę i prędzej czy później wykorzystają ją w celach, których sami wyborcy by nie zaakceptowali. Tylko będzie już za późno. Wtedy te nowe przepisy będą pozwalały na to, żeby istniała specjalna grupa podlegająca ochronie, bo prokuratura ich nie oskarży, albo będzie można rozgrywać pewne sprawy poprzez wybór odpowiednich sędziów do konkretnych spraw.

Mamy zatem domknięcie całego procesu. Politycy kontrolują, kto wchodzi do zawodu, kto czym się zajmuje, a także kogo należy usunąć z zawodu.

A jak pan ocenia pomysł wprowadzenie izby dyscyplinarnej?
To kolejny element układanki, jest nim pełna kontrola nad tym, kto wchodzi do zawodu sędziego, pełna kontrola nad tym, jacy sędziowie jakie zadania wykonują, i do tego ostatni punkt, jakim jest izba dyscyplinarna – pełna kontrola nad tym, jak usunąć sędziów z zawodu. Mamy zatem domknięcie całego procesu. Politycy kontrolują, kto wchodzi do zawodu, kto czym się zajmuje, a także kogo należy usunąć z zawodu.

Brzmi przerażająco, ale co to obchodzi przeciętnego Kowalskiego?
Wystarczy wyobrazić sobie sytuację, gdy ktoś zechce wyrazić opinię w Internecie, czy w formie demonstracji ulicznej, opinię krytyczną wobec władzy. Czy lepiej wtedy trafić do niezależnego sędziego, czy sędziego, którego wyznaczył minister sprawiedliwości na prezesa i ten prezes jest akurat na dyżurze. Czy jeżeli będzie miał sprawę majątkową z podziałem własności, gdzie jest kilkudziesięciu współwłaścicieli i jednym z nich będzie radny, senator czy poseł partii rządzącej. Czy wówczas będzie czuł się dobrze widząc, że sędzia podlega ministrowi i może być w każdej chwili odwołany z funkcji prezesa?

Jeżeli politycy podporządkują sobie sądy powszechne i Sąd Najwyższy, a przecież tak będzie, gdy uzyskają wpływ na postępowania dyscyplinarne, to będą mogli dusić w zarodku próby jakichkolwiek nieprawomyślnych orzeczeń

A co w takim razie z rozproszoną kontrolą konstytucyjności, którą po rozmontowaniu TK miały sprawować sądy powszechne? To Sąd Najwyższy miał rozstrzygać w przypadku sprzecznych czy różnych orzeczeń zgodność z konstytucją.
Jeżeli politycy podporządkują sobie sądy powszechne i Sąd Najwyższy, a przecież tak będzie, gdy uzyskają wpływ na postępowania dyscyplinarne, to będą mogli dusić w zarodku próby jakichkolwiek nieprawomyślnych orzeczeń. Do takich zaliczałbym te dotyczące kontroli rozproszonej.

Czy sędziowie będą jeszcze próbować jakoś przeciwdziałać temu, co się dzieje? Widzicie w ogóle jeszcze jakąś nadzieję?
Będziemy nad tym debatować w czwartek, co dalej możemy zrobić.


Zdjęcie główne: budynek Sądu Najwyższego, Fot. Flickr/David Berkowitz, licencja Creative Commons; zdjęcie w tekście: sędzia Bartłomiej Przymusiński, Fot. YouTube/SSP Iustitia

Reklama