Pigułka “dzień po” będzie dostępna tylko na receptę, taki projekt przyjął we wtorek rząd, mimo że wcześniej nie było go w planie posiedzenia rządu. To skandal i głupota – mówi opozycja. Protestują środowiska kobiece. Rząd uważa, że “reguluje” zakup środków. Wszystko oczywiście dla dobra kobiet.

Dla dobra pacjenta

Ministerstwo Zdrowia w opublikowanym komunikacie tłumaczy, że takie rozwiązanie jest podyktowane względami medycznymi i zdrowiem pacjentów. – Wydawanie leku na receptę to procedura, która ma na celu zapewnienie pacjentom maksymalnego bezpieczeństwa w farmakologi – czytamy w uzasadnieniu. Rzecznik rządu nie widzi problemu z dostępem do antykoncepcji, podobnie posłowie PiS. Problem, i to duży, widzi opozycja.

To właśnie Bartosz Arłukowicz jako minister zdrowia podpisał zmianę rozporządzenia, zgodnie z którą pigułka “dzień po” może być sprzedawana bez recepty. Rozporządzenie z kwietnia 2015 roku było konsekwencją decyzji  Komisji Europejskiej, która w styczniu 2015 zezwoliła na dopuszczenie do sprzedaży bez recepty tzw. awaryjnej antykoncepcji.

Minister nie lubi kobiet

Konstanty Radziwiłł, gdy tylko został ministrem zdrowia, zapowiedział, że prędzej czy później antykoncepcja będzie wyłącznie na receptę. Jedną z jego pierwszych decyzji było zlikwidowanie dofinansowania do in vitro. Posłanka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer uważa, że ministrowi po prostu nie zależy na dobru kobiet, a decyzja jest czysto ideologiczna, a nie podyktowana względami medycznymi.

Reklama

Kobiety z organizacji pozarządowych także krytykują decyzje ministra.

Czy zdecydują się na jakąś formę strajku, na razie nie wiadomo.


pap-malyZdjęcie główne: minister Konstanty Radziwiłł, PAP/Radek Pietruszka

Reklama

Comments are closed.