W sobotni wieczór w Warszawie odbył się koncert Stinga. Były muzyk The Police w czasie występu na Stadionie Narodowym zaskoczył fanów przemową. — Jeśli nie będziemy bronić demokracji, stracimy ją na zawsze – apelował.
Sting mówi o demokracji
Jakby emocji było mało, Sting w pewnym momencie zaprosił na scenę polskiego aktora Macieja Stuhra. Ten tłumaczył słowa słynnego wokalisty.
— Demokracja jest atakowana. Atakowana w każdym kraju na świecie. Jeśli nie będziemy jej bronić, stracimy ją na zawsze. Ale demokracja to bałagan. Demokracja to frustracja. Demokracja jest często nieskuteczna. Wymaga ciągłej uwagi. Ciągłego dostosowywania. Ale wciąż warto o nią walczyć — mówił Sting. — Alternatywą dla demokracji jest więzienie. Więzienie umysłu. Alternatywą dla demokracji jest przemoc, opresja, zniewolenie i milczenie. Ta alternatywa nazywa się tyranią. Każda tyrania oparta jest na kłamstwie, a im większa tyrania, tym większe kłamstwo — dodał.
Potem wszedł na temat Ukrainy.
— Wojna w Ukrainie to absurd zbudowany na kłamstwie. Jeśli je przełkniemy, ono nas zje. Kłamstwo panicznie boi się prawdy. Prawda musi zostać usłyszana. Nie możemy przegrać tej bitwy — grzmiał.
Po swoim apelu zagrał ostatni utwór tego wieczoru — “Fragile”.
Czy Stingowi chodziło głównie o walkę o wolną Ukrainie? Czy nawiązał tym do tego, co dzieje się w Polsce? Jego słowa można różnie interpretować.
Legenda rocka
Sting to współzałożyciel, główny kompozytor, lider i gitarzysta legendarnego zespołu The Police. Do tego to zdobywcy sześciu statuetek Grammy. W 1986 r. rozpoczął solową karierę. Takie jego utwory takie jak “Englishman in New York”, “Fragile”, “If I Ever Lose My Faith in You”, “Fields of Gold” i “Desert Rose” przeszły do historii muzyki pop i rockowej.