Jest to kolejny straszak, kolejna groźba kierowana pod adresem sędziów, ale też domknięcie pewnego systemu i pokazanie, że jeżeli sędzia nie będzie potrafił odczytać oczekiwań władzy, to zawsze może go coś spotkać złego – mówi nam dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego. Analizujemy treść projektu kolejnej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. – W treści tej ustawy są przepisy literalnie niezgodne z konstytucją. To jest skądinąd sytuacja zdarzająca się tylko projektom “dobrej zmiany”, żeby literalna niezgodność z konstytucją była zawarta w projekcie. To nie jest kwestia problemów ze stosowaniem ustawy. Tam jest literalny przepis mówiący o powoływaniu I Prezesa SN, który w sposób oczywisty pozostaje w sprzeczności z konstytucją – mówi nasz rozmówca. I podkreśla: – Jest to kolejna próba przejęcia Sądu Najwyższego, a mówiąc szerzej – nawet wymiaru sprawiedliwości w Polsce

JUSTYNA KOĆ: Na stronie Sejmu opublikowany został ósmy już projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym autorstwa PiS. Po raz kolejny rząd próbuje go przejąć?

RYSZARD BALICKI: Zacznijmy od tego, że to ósma bądź dziewiąta nowelizacja, w zależności od tego, czy policzymy zmianę, która dotyczyła ochrony danych osobowych. To kolejna zmiana, która następuje w ciągu 16 miesięcy. To już pokazuje i pozwala sobie uświadomić, jak słaby jest poziom legislacyjny obecnie rządzącej partii, jeżeli ich sztandarowa ustawa w ciągu 16 miesięcy musiała być wielokrotnie nowelizowana.

Ta ustawa w swoich założeniach tak naprawdę obejmuje trzy podstawowe elementy. Po pierwsze, próbę przejęcia urzędów I Prezesa SN i prezesów Izb. Po drugie, modyfikuje zasady postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów. I po trzecie – jest również próbą wymuszenia zamknięcia postępowań pytań prejudycjalnych, które zostały skierowane do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Podsumowując, jest to kolejna próba przejęcia Sądu Najwyższego, a mówiąc szerzej – nawet wymiaru sprawiedliwości w Polsce.

Jest niezgodna z konstytucją?
W treści tej ustawy są przepisy literalnie niezgodne z konstytucją. To jest skądinąd sytuacja zdarzająca się tylko projektom dobrej zmiany, żeby literalna niezgodność z konstytucją była zawarta w projekcie. To nie jest kwestia problemów ze stosowaniem ustawy. Tam jest literalny przepis mówiący o powoływaniu I Prezesa SN, który w sposób oczywisty pozostaje w sprzeczności z konstytucją.

Reklama

Obecnie 2/3 w pierwszym etapie, 3/5 w drugim Zgromadzenia Ogólnego sędziów wybiera I Prezesa SN. Jak nowelizacja zmienia tę procedurę?
Obecnie jest tak, że I Prezesa powołuje prezydent na podstawie uchwały Zgromadzenia Ogólnego sędziów SN. Dotychczas przepisy ustawy wprowadzały formułę, że zbiera się Zgromadzenie i wybiera przy kworum 2/3 bądź 3/5, natomiast w tej chwili projektowane założenia nowelizacji wprowadzają dwie dodatkowe możliwości wyboru kandydata na I Prezesa. Ten tryb polegać ma na tym, że wyboru dokona Zgromadzenie, niezależnie od tego, ilu sędziów będzie w nim uczestniczyć – tu mamy wątpliwości, czy takie ciało można nazwać w ogóle Zgromadzeniem Ogólnym sędziów SN. Po drugie,

możliwość, która pojawia się w projekcie, zakłada, że jeżeli nie będzie przedłożonego wniosku z kandydatami, to prezydent może powołać I Prezesa spośród wszystkich sędziów SN. To jest ten przepis, który jest literalnie niezgodny z konstytucją.

Prezydent w sytuacji, gdy nie dostanie kandydata od ZO, będzie mógł sam wybrać sobie I Prezesa SN?
W skrajnej postaci po wejściu w życie tej nowelizacji to prezydent wskaże I Prezesa SN.

W projekcie są też zmiany dotyczące immunitetu sędziowskiego. Większe prawo w tym zakresie otrzyma Izba Dyscyplinarna. Jak pan ocenia ten pomysł?
Projekt zakłada, że wszystkie sprawy związane z procedurami dyscyplinarnymi, w tym uchylanie immunitetu, przekazane zostaną ciału, które nosi nazwę Izby Dyscyplinarnej SN, a w rzeczywistości – jeśli się uwzględni jego kompetencje i usytuowanie w strukturze organów sądowych – będzie to oznaczać przekazanie tak naprawdę władztwa nad wszystkimi sędziami w Polsce w ręce sądu wyjątkowego, czyli ciała, na istnienie którego nasza konstytucja nie zezwala.

Jakie to rodzi zagrożenia? Kolejny bat na sędziów?
Jest to kolejny straszak, kolejna groźba kierowana pod adresem sędziów, ale też domknięcie pewnego systemu i pokazanie, że jeżeli sędzia nie będzie potrafił odczytać oczekiwań władzy, to zawsze może go coś spotkać złego.

Wokół samej Izby Dyscyplinarnej jest wiele kontrowersji. Wiadomo, przez kogo i jak została obsadzona.
A

w całości została obsadzona w niekonstytucyjnej procedurze, składa się w większości z osób ściśle związanych z obecnym ministrem sprawiedliwości prokuratorem generalnym.

Rząd chce też ograniczyć zadawanie pytań prejudycjalnych. To może się udać?
Nowelizacja zakłada wyeliminowanie możliwości składania odwołań w procedurach nominacji sędziów do SN i wprowadza formułę, że toczące się postępowania zostaną zamknięte. W domyśle jest oczekiwanie, że wraz z tym zostaną również zamknięte postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. To jest jeszcze jeden argument kierowany do Luksemburga, żeby przedstawiciele neo-KRS mogli się później powołać, że TSUE nie powinno się tymi sprawami zajmować.

Czy ta nowelizacja jest sprzeczna z traktatem akcesyjnym?
Tutaj trudno mówić, że w tym zakresie ta nowelizacja jest sprzeczna z traktatami. Raczej mówimy o sytuacji niezgodności po pierwsze z naszą konstytucją, bo odbiera się możliwość jakiejkolwiek kontroli sądowej wobec tych kandydatów, którzy nie zostali wybrani; łamie się w ten sposób również zasady cywilizowanego świata zachodniego, gdzie jednak kontrola sądowa istnieje. Tutaj wprowadza się procedurę arbitrażu wprowadzoną przez niekonstytucyjny organ, która nie będzie podlegać żadnej kontroli.

Trójpodział władzy zostaje sprowadzony w tej chwili w zasadzie tylko do niestosowanej formuły konstytucyjnej. Cała władza ma być w rękach partii rządzącej reprezentowanej bądź przez władzę wykonawczą, bądź przez większość w parlamencie.

Polska już jest w ostrym sporze z Brukselą – procedura art. 7, pytania prejudycjalne, sprawa praworządności. Ta nowelizacja to dolewanie oliwy do ognia w konfliktowaniu Polski z Unią?
Tak i jednocześnie jest to gest wręcz wrogi, pokazania, że i tak możemy robić wszystko, co chcemy, a wy macie się nie wtrącać.


Zdjęcie główne: Ryszard Balicki, Fot. YouTube/Wroclaw2030

Reklama