Zapowiedzi dwa miesiące temu były dużo większe i poważniejsze niż to, co dostaliśmy teraz, zatem gdzieś został osłabiony impet prezydenta – mówi nam dr Anna Materska-Sosnowska, politolog z Instytutu Nauk Politycznych UW. I dodaje: – Mam jeszcze wrażenie, że czegoś nie wiemy, co wydarzyło się w ostatnich dniach, albo że te naciski, które poszły na prezydenta, odegrały jednak istotną rolę. Pytamy też o sens spotkania w sprawie zmiany konstytucji i zachowanie opozycji. – Pomysł prezydenta, zgłoszony rano, zaproszenie na konsultacje o zmianie konstytucji na popołudnie, w ciągu 3-4 godzin, świadczy o niepoważnym traktowaniu samej konstytucji, po drugie swoich interlokutorów.

JUSTYNA KOĆ: Czy brak komentarza ze strony PiS-u po wczorajszych wydarzeniach może świadczyć o tym, że to jednak nie była “ustawka” i że mamy wojnę między PiS-em a prezydentem?
ANNA MATERSKA-SOSNOWSKA
: Dlaczego odbiera to pani jako wojnę?

Prezydent jednak zablokował całkowite przejęcie sądownictwa przez rząd.
Ja bym powiedziała tak: o założeniach projektów PiS wiedział najpóźniej w piątek, kiedy było spotkanie prezydenta z prezesem. Zatem PiS został uprzedzony. Po drugie, nie widzę jakichś dużych zmian w tych projektach, które by nie szły w kierunku projektów PiS-u. Moim zdaniem, to nie jest wojna. Poza tym, można przyjąć założenie, że brak komentarza to również komentarz i zobaczymy, jak będzie wyglądał proces legislacyjny. Tak naprawdę dopiero po tym, w jaki sposób i czy będzie przyjęty bez większych poprawek, czy zostanie wywrócony do góry nogami, będzie widać, czy jest konflikt, czy nie.

Moim zdaniem, tego konfliktu nie ma, bo nie ma tam przepisów, które blokowałyby koncepcje PiS-u.

Czyli jest tak, jak mówi opozycja, że panowie podzielili się łupami?
Nie nazwałabym tego w ten sposób, bardziej odebrałabym to tak: nie dam ci moich kompetencji, które mam, a dodatkowo postaram się je poszerzyć. To, że prezydent zwołuje w ciągu kilku godzin posiedzenie w sprawie zmian konstytucji, jest, przepraszam bardzo, niepoważne. Myślę, że ten brak komentarza PiS-u może właśnie dowodzić tego, że wszystko jest w porządku, ale poczekajmy.

Reklama

Czyli to wszystko jest wyreżyserowane?
Może aż tak to nie, nie widzę ustawki od początku, natomiast wygląda na to, że panowie znaleźli najlepsze z możliwych wyjść z sytuacji, w jakiej się znaleźli.

A jak ocenia pani ruch z konstytucją? Rozumiem, że wobec powyższego był on skazany na porażkę od początku?
Oczywiście, że tak. Nie wiem, dlaczego ktoś doradził to prezydentowi. Po pierwsze, od strony czysto ustrojowej, to ustawy dostosowuje się do konstytucji, nie konstytucję do ustaw. Po drugie, od strony wizerunkowej, to jakieś poplątanie z pomieszaniem, taki chaos informacyjny. Dla mnie to wyszło fatalnie, dlatego że mówimy o najważniejszym akcie w państwie.

Prezydent nie może mówić, że teraz, szybko zmieńmy konstytucję. To, panie prezydencie, napisz ustawę zgodną z konstytucją. Tak to powinno wyglądać. Tym bardziej, że jest kilka innych możliwości dostosowania ustawy do konstytucji.

A jak ocenia pani ruch Platformy, która nie wzięła udziału w konsultacjach u prezydenta?
Mam trochę problem z takimi decyzjami, bo jednak szacunek do organu itd. itp. Pomysł prezydenta, zgłoszony rano, zaproszenie na konsultacje o zmianie konstytucji na popołudnie, w ciągu 3-4 godzin, świadczy o niepoważnym traktowaniu samej konstytucji, po drugie swoich interlokutorów. Moim zdaniem, to było zbędne.

Platforma została skrytykowana za ten ruch, że nie szuka porozumienia, nie jest gotowa do dialogu.
Wie pani, albo się szanujemy nawzajem, albo nie. Taka propozycja prezydenta to nawet nie jest szukanie porozumienia. Tak samo jak uważam, że pani pierwsza prezes SN nie powinna pójść na zaprzysiężenie sędziego dublera, dublera TK, bo daje to pewną legitymizację.

Ten ruch prezydenta mówił nam: “wszystko jest w porządku, znajdźmy rozwiązanie w zmianie przepisu konstytucji, przecież jesteśmy w stanie się dogadać”, a to jest postawienie sprawy na głowie, konstytucja nie jest zwykłą ustawą.

Mało tego, są takie przepisy w konstytucji, jak np. o europejskim nakazie aresztowania, gdzie w zasadzie konsensus był powszechny wśród wszystkich uczestników życia politycznego. To możemy w jakiejś szybszej formie uchwalić, ale nie w takiej sytuacji, kiedy jest otwarty konflikt polityczny. To też byłoby przyklaśnięcie i powiedzenie, że wszystko jest w porządku.

Prezydent się emancypuje, czy jednak nie? Rozhermetyzuje się zjednoczona prawica, mamy pęknięcie, czy nie? Bo mam wrażenie, że jako opinia publiczna dostajemy…
Sprzeczne komunikaty?

Tak.

Wydaje mi się, że to wszystko jest jednak w jakiś sposób kontrolowane.

Bardziej to mówię na tzw. nosa, czuja, co nie jest dobre przy takiej analizie, ale nie widzę tutaj jakichś większych ruchów prezydenta. Te zapowiedzi dwa miesiące temu były dużo większe i poważniejsze niż to, co dostaliśmy teraz, zatem został gdzieś osłabiony jego impet. Z drugiej strony wiadomo, że jest z tego obozu i będzie ten obóz, a nie inny wspierał, to też jest w jakiś sposób naturalne.

Mam jeszcze wrażenie, że czegoś nie wiemy, co wydarzyło się w ostatnich dniach, albo że te naciski, które poszły na prezydenta, odegrały jednak istotną rolę.

Mówi pani o sytuacji z prof. Królikowskim?
Też, mówię o różnych personalnych naciskach, jak z prof. Królikowskim, ale i o sytuacji w BBN. I wizyta w piątek prezesa Kaczyńskiego to wszytko spina. Powiedziałabym, niestety, że to nie budzi optymizmu.

To co będzie dalej?
To jest ciekawe pytanie. Czego prezydent zażądał – trochę kolokwialnie mówiąc – jaki był tutaj układ, co która strona daje, czy prezydent powolutku próbuje zagospodarowywać tę cześć sceny politycznej i coś budować jako, powiedzmy, łagodniejszy element PiS-u, czy jednak sytuacja jest nieprzewidywalna i pójdzie to mocniej i dalej?

Nie wydaje mi się, żeby ambicje ministra Ziobry zostały przytępione, a wręcz przeciwnie.

Pytanie, czy prezydent sobie gdzieś zagwarantował wpływ na zmiany i ruchy kadrowe, czy też nie. A może to jego kancelarię prezes bardziej zmieni niż kancelarię premier Szydło?

Mamy jeszcze Macierewicza w konflikcie z prezydentem.
Właśnie o tym też mówię. A sytuacja w kancelarii prezydenta bardzo się zagęszcza.


Zdjęcie główne: Andrzej Duda, Fot. Flickr/Michał Józefaciuk/Kancelaria Senatu, licencja Creative Commons

Zapisz

Zapisz

Reklama