Koniec roku szkolnego oznacza zakończenie działalności gimnazjów. Tym samym dokonała się reforma edukacji minister Zalewskiej, a podwójny rocznik absolwentów rozpoczął bój o miejsca w nowej szkole. Wisienką na torcie jest błąd Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Warszawie, która 9 tys. gimnazjalistów wystawiła złe wyniki egzaminacyjne.

– Koniec roku szkolnego to nie koniec kryzysu w polskiej szkole – uważa była minister edukacji Krystyna Szumilas z PO. Problemy, które wymienia, to przeładowany program nauczania i podwójny rocznik. Dla ósmoklasistów to także przecieranie szlaków na egzaminie, gimnazjaliści nie będą mogli już nigdy odwiedzić swojej szkoły. Dodatkowo do połowy wakacji będą czekać na wyniki rekrutacji.

W samej Warszawie o jedno miejsce walczy kilkunastu uczniów.

– Duża grupa dowie się, że nie dostała się do wymarzonej szkoły. Pan minister edukacji ma rozwiązanie i mówi, żeby uczniowie jeździli do szkół oddalonych od miejsca zamieszkania o 20-30 km, bo tam są miejsca. Proponuję, aby pan premier Morawiecki zweryfikował swoje marzenia i zadbał o uczniów, aby mieli możliwość uczenia się w szkole, w której chcą się uczyć, ponieważ w przyszłości będą wykonywać konkretny zawód, konkretną pracę – mówiła w Sejmie Krystyna Szumilas.

Reklama

Podwyżki z cudzej kieszeni

W zeszłym tygodniu rząd znowelizował Kartę Nauczyciela. Od nowego roku szkolnego nauczyciele dostaną podwyżkę; średnie wynagrodzenie nauczycieli wzrośnie o 9,6 proc. Nowela wprowadza też dodatek dla nauczycieli stażystów, minimalny dodatek za wychowawstwo i skraca ścieżkę awansu.

Na razie nie wiadomo jednak, czy rząd zamierza uruchomić dodatkowe środki na podwyżki, czy – jak całą reformę edukacji – zrzuci barki na samorządu.

– Podwyżki, które zostały uchwalone przez parlament, muszą mieć pokrycie w samorządach. PiS uchwalił podwyżki dla nauczycieli, ale pieniędzy już na nie nie przelał. Żądamy w trybie pilnym, aby rząd uruchomił miliard złotych i przelał go na konta samorządów – mówił Mariusz Witczak z PO.

Zdaniem Krystyny Szumilas samorząd to druga grupa po uczniach i nauczycielach, która odczuła najbardziej skutki “deformy” edukacji.

Błąd OKE

Przy i tak napiętej sytuacji z rekrutacją do szkół ponadgimnazjalnych Obwodowa Komisja Egzaminacyjna pomyliła się przy liczeniu punktów i w efekcie 9 tys. uczniów otrzymało wynik niezgodny z prawdziwym.

Emocji jest dużo, bo gimnazjaliści i ósmoklasiści walczą o miejsca w szkołach średnich, zatem każdy punkt jest na wagę złota.

OKE tłumaczyła, że doszło do pomyłki przy przenoszeniu wyników z systemu e-oceniania do systemu, w którym publikowane są wyniki uczniów. To błąd informatyczny, który w przeszłości nigdy się nie zdarzył.

Co ciekawe, błąd w wynikach wychwycili sami rodzice i uczniowie, a nie komisja egzaminacyjna.


Zdjęcie główne: Anna Zalewska, Fot. KPRM

Reklama