Premier Beata Szydło pozostanie kilka dni w szpitalu – informuje rzecznik rządu. Wtorkowe posiedzenie gabinetu poprowadzi wicepremier Piotr Gliński. Tyle wiadomo, czyli cały czas niewiele. Niewiele wiadomo też w sprawie okoliczności piątkowego wypadku w Oświęcimiu z udziałem szefowej rządu. Najnowszy film pokazuje, że jednak nie zachowano wszystkich procedur. Prokuratura na razie przesłuchała 22 świadków, zwróciła się też do Instytutu Ekspertyz Sądowych, który ma zrekonstruować wypadek.

Co ciekawe, kierowca seicento, z którym zderzyła się rządowa limuzyna, występuje w sprawie już jako podejrzany. Pytań jest cały czas bardzo dużo, poza tym trzeba sprawdzić, co dzieje się w Biurze Ochrony Rządu. Dlatego politycy PO domagają się specjalnego posiedzenia połączonych komisji: spraw wewnętrznych oraz obrony narodowej. – Osobą odpowiedzialną za BOR jest minister Błaszczak i powinien się jak najszybciej podać do dymisji – mówi w rozmowie z wiadomo.co poseł PO i były rzecznik rządu Cezary Tomczyk.

Premier pozostaje w szpitalu

– Rehabilitacja i obserwacja zarazem musi potrwać jeszcze kilka dni. Czekamy cały czas na kolejne komunikaty i kolejne informacje od lekarzy – mówił dzisiaj na konferencji prasowej rzecznik rządu. Wiele więcej Rafał Bochenek nie zdradził, oprócz tego, że “wszystko idzie ku dobremu, jest z dnia na dzień coraz lepiej”.

Oficjalnie cały czas nie wiadomo, jak bardzo premier ucierpiała w piątkowym wypadku w drodze do domu. Nieoficjalnie mówi się o tym, że ma uszkodzony mostek i żebra.

Reklama

– Uzyskiwany postęp w leczeniu i rehabilitacji rokują na szybki powrót pani premier do zdrowia. Obrażenia Beaty Szydło nie wymagały podejmowania działań poza standardowymi po wypadku, nie wymagały interwencji chirurgicznej. Lekarze potwierdzają stabilizację zdrowia pani premier – to fragment oficjalnego komunikatu Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, który odczytał rzecznik rządu.

Podobno Beata Szydło spotyka się w budynku Wojskowego Instytutu Medycznego ze swoimi współpracownikami i wykonuje swoje obowiązki. Ale jutrzejsze posiedzenie rządu poprowadzi w jej zastępstwie wicepremier Piotr Gliński.

Kierowca seicento podejrzany

– Kierowca seicento ma status podejrzanego ws. piątkowego wypadku z udziałem premier Beaty Szydło – poinformował rzecznik krakowskiej prokuratury regionalnej Włodzimierz Krzywicki. Mężczyzna miał przyznać się do winy, a we wtorek ma zostać ponownie przesłuchany.

21-letniemu kierowcy samochodu, z którym zderzyła się limuzyna pani premier, postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego z powodu nieustąpienia pierwszeństwa pojazdom uprzywilejowanym.

Chociaż zarzut kierowca seicento usłyszał tuż po wypadku, do tej pory nie ustalono, czy rządowa kolumna jechała z właściwym sygnałem świetlnym i dźwiękowym, z jaką prędkością, jakie były odstępy między samochodami. Prokuratura zasięgnęła specjalistycznej opinii biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych co do m.in. pełnej rekonstrukcji wypadku z udziałem premier Beaty Szydło.

A w sieci pojawił się film, który pokazuje przejazd rządowej kolumny 500 metrów przed miejscem, w którym doszło do wypadku. Wynika z niego, że jednak nie przestrzegano podstawowych procedur.

Tomczyk: wzywamy ministra Błaszczaka do honorowej dymisji

To minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak nadzoruje to, co dzieje się w Biurze Ochrony Rządu. A to przecież BOR jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie. Dlatego politycy PO domagają się honorowej dymisji ministra.

Składają także wniosek o nadzwyczajne posiedzenie połączonych sejmowych komisji: spraw wewnętrznych i administracji oraz obrony narodowej.

O wypadku, wnioskach na przyszłość i politycznej odpowiedzialności rozmawiamy z byłym rzecznikiem rządu, posłem PO Cezarym Tomczykiem:

Kamila Terpiał: Co jest teraz największą i najbardziej niepokojącą niewiadomą w sprawie wypadku z udziałem premier Beaty Szydło?
Cały czas jest bardzo dużo pytań i bardzo mało odpowiedzi. Minister Mariusz Błaszczak, poza atakiem na opozycję, do tej pory właściwie nie powiedział nic. My domagamy się jasnych informacji: o której kolumna pani premier wyjechała z lotniska, czy była właściwie oznakowana, czy kierowcy seicento odmówiono prawa do adwokata, czy po godzinie od wypadku, bez przesłuchania świadków i powołania biegłych, postawiono kierowcy zarzuty. To są informacje, które powinny do nas dotrzeć. Poza tym powinniśmy wiedzieć, jak czuje się pani premier. Czy jest tak, jak mówi rzecznik rządu, że czuje się dobrze? Dla mnie, jako dla obywatela, jest to niewystarczająca informacja. Chciałbym, aby na ten temat wypowiedzieli się lekarze i tak jak na Zachodzie, na konferencji prasowej, poinformowali nas o stanie zdrowia pani premier, która przecież rządzi krajem.

Ważna jest też sprawa tego, co dzieje się w BOR i dlaczego dochodzi do czwartego wypadku z udziałem najważniejszych polityków w państwie.
Chcemy, aby sejmowe połączone komisje zajęły się właśnie tym szerszym aspektem – trzeba podsumować działalność Biura Ochrony Rządu i Żandarmerii Wojskowej w ciągu kilku miesięcy. Przypomnijmy, że serię tych niefortunnych zdarzeń rozpoczął wypadek prezydenta Andrzeja Dudy, którego przyczyną była pęknięta opona. To było 13 miesięcy temu, a w tej sprawie cały czas nic nie wiadomo. Nie powstał żaden raport, nie zostały sprawdzone, ani potwierdzone procedury bezpieczeństwa, nikt nie poniósł żadnej odpowiedzialności. To są sprawy fundamentalne, życie i zdrowie osób ochranianych oraz obywateli. Każdy musi przestrzegać prawa, a nie ciągle przekraczać podwójną ciągłą.

Na razie jedyne, o czym się mówi, to zmiana nazwy BOR.
To zdecydowanie za mało. Jeżeli dodatkowo potwierdzą się informacje, że nowy BOR miałby zostać podporządkowany ministrowi obrony narodowej, to byłby skandal. Nie tylko dlatego, że od początku BOR był formacją parapolicyjną, a nie parawojskową, ale też dlatego, że Antonii Macierewicz sam brał ostatnio udział w karambolu i odjechał z miejsca wypadku. Zrujnował już armię, powierzanie mu zdrowia i życia najważniejszych osób w państwie to byłby bardzo poważny błąd.

Ale czy w ogóle powołanie nowej instytucji – Narodowej Służby Ochrony – może być lekiem na całe zło? Czy może wręcz przeciwnie?
Nowa nazwa nic nie zmieni. Zmienić musi się podejście do tej formacji, ale także polityki w ogóle. Są kwestie, które powinny być zawsze poza sporem politycznym, przede wszystkim te, które dotyczą bezpieczeństwa. Teraz ten konsensus został całkowicie zburzony, czystki dotyczą zarówno armii, policji, BOR-u. Jedziemy na krawędzi przepaści na łyżwach i udajemy, że jesteśmy bezpieczni. Ale jedno potknięcie i to może się źle skończyć.

To właśnie doszło do “potknięcia”, i co?
Jeżeli ktoś kiedykolwiek miał wątpliwości, jak dochodziło w Polsce do katastrof, to właśnie tak – wyobrażenie, że można jechać 200 km/h i taranować inne samochody, nie zwracać uwagi na oblodzoną drogę, nie przestrzegać zasad, wyprzedzać na skrzyżowaniu. Na Zachodzie te standardy są zupełnie inne i powinniśmy do nich dążyć. Musimy wyciągać wnioski ze wszystkich zdarzeń, nie tylko tych ostatnich, ale także tych, które miały miejsce jeszcze za rządów SLD czy za naszych rządów.

Kto i jakie konsekwencje powinien ponieść tym razem?
Osobą odpowiedzialną za BOR jest minister Mariusz Błaszczak i powinien się jak najszybciej podać do dymisji. Najpierw nie zapanował nad policją, dwa razy zmieniał się szef BOR-u, doprowadził do czystek w policji i w biurze, konsekwencją były 4 wypadki z udziałem najważniejszych osób w państwie. Nie ma żadnych nowych regulacji, które cokolwiek by w jego resorcie zmieniały i usprawniały. To fatalny minister, który w dodatku posługuje się antyopozycyjną nowomową.

No właśnie, na ostatniej konferencji prasowej oskarżał opozycję o podkręcanie “hejtu”, nie uderzył się we własne piersi. Dymisja nie wchodzi w grę.
Chciałbym powiedzieć, że ten minister ma honor, ale nic na to nie wskazuje. Ale dopóki pani premier jest w szpitalu, dopóty pan minister ma czas, aby sprawę jeszcze raz rozważyć. To jest czas na podanie się do dymisji pana ministra, który z punktu widzenia formalnego i faktycznego sprawuje nadzór nad BOR-em, nie dopełnił swoich obowiązków i to powinno mieć swoje konsekwencje. A jak minister Błaszczak nie poda się do dymisji, to powinna taką decyzję za niego podjąć pani premier. Wiem, że państwo się być może lubią, ale ten człowiek po prostu nie radzi sobie w resorcie. To jest w ogóle moment, w którym rządowi PiS powinniśmy jasno powiedzieć – nie potraficie rządzić. Żadna reforma nie pomaga ludziom, pomaga tylko utrzymać władzę albo rozdać kolejne miliardy złotych.

Czyli wesprzecie wniosek Nowoczesnej o wotum nieufności wobec ministra spraw wewnętrznych i administracji?
Na razie czekamy na decyzję ministra Błaszczaka i na wyjście pani premier ze szpitala. Wtedy też będziemy informować o dalszych krokach.

Czy w dniu wypadku minister powinien być na na miejscu, czy na Krakowskim Przedmieściu? Twierdzi, że wybrał miesięcznicę smoleńską, bo tam też było zagrożenie…
Po prostu brak słów. Minister Błaszczak po tym, jak premier polskiego rządu uległa wypadkowi, powinien w trybie pilnym zwołać naradę kierownictwa BOR, policji i służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, a nie jechać na miesięcznicę smoleńską i paradować sobie u boku Jarosława Kaczyńskiego, tak jakby się nic nie stało. To jest pomieszanie z poplątaniem. Naprawdę jego nieobecność na Krakowskim Przedmieściu zakłóciłaby obchody miesięcznicy? Każdy powinien wziąć się za swoją robotę, jeżeli jest ministrem spraw wewnętrznych, to powinien w pierwszej kolejności być ministrem, a nie politykiem PiS, który raz w miesiącu próbuje robić wiec polityczny. Są rzeczy ważne i ważniejsze, w tamtym momencie ważniejsza była jego rola jako ministra i nawet w tym krótkim czasie nie potrafił sprostać temu zadaniu.


pap-maly Zdjęcie główne: Miejsce wypadku samochodowej kolumny rządowej z udziałem premier Beaty Szydło; PAP/Andrzej Grygiel

Reklama