Za zawieszenie koszulki z napisem “Konstytucja” dwóch mężczyzn zostało doprowadzonych na policję, postawiono im zarzuty, przeszukano domy, pobrano odciski palców. Żądamy pilnego wyjaśnienia tych bulwersujących zdarzeń. Wszyscy widzimy, jak ta władza podchodzi do obywateli, osób które biorą udział w pokojowych protestach czy organizują happeningi – mówią posłowie PO i składają do ministra Joachima Brudzińskiego pismo w tej sprawie. – Jesteśmy przestępcami konstytucyjnymi. Do tej pory wydawało mi się, że taki przestępca to ktoś, kto łamie konstytucję. To dziwne odwrócenie znaczeń – mówi nam Stanisław Dembowski, jeden z “wandali”.

Coraz więcej wandali

Od kilku tygodni można zauważyć wzmożenie działań policji w kierunku tropienia “wandali”, którzy nalepiają plakaty czy umieszczają koszulki z wolnościowymi  hasłami. Sprawa dotyczy co najmniej kilkudziesięciu osób z całego kraju.

Z reguły scenariusz jest ten sam: policja wszczyna postępowanie o charakterze wykroczenia, ze stawianiem zarzutów włącznie, na podstawie donosów o jednakowej treści. Wszyscy powołują się na art. 63a Kodeksu wykroczeń, który mówi: “kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny”.

Art. 63a wprowadzono w czasach PRL, kiedy służył głównie do walki z opozycją.

Reklama

Czy konstytucją można znieważyć?

Ostatnia akcja KOD-u to zawieszanie koszulek z napisem “Konstytucja”. W całym kraju zawisło ich kilkadziesiąt. Często były to oddolne inicjatywy.

W koszulkę ubrany został Smok Wawelski, warszawska Syrenka, wrocławskie krasnale czy pomnik Agnieszki Osieckiej na ul. Francuskiej w Warszawie, gdzie poetka mieszkała.

W Białej Podlaskiej koszulkę z napisem “Konstytucja” nałożono na pomnik Lecha Kaczyńskiego. Odnalezienie “sprawców” zajęło policji zaledwie kilka godzin. Postawiono im zarzut znieważenia pomnika, za co Kodeks karny przewiduje karę grzywny lub ograniczenia wolności.

Sprawca nie do wykrycia

Sprawa bulwersuje z kilku względów, ale trudno nie dostrzec, że policja w tym przypadku zadziałała wręcz ekstremalnie szybko.

– Widocznie moja sprawa nie była tak istotna – mówi nam pan Andrzej, który został pobity w okolicy swojego domu przez mieszkańca tego samego bloku, ponieważ zwrócił mu uwagę, aby ten nie załatwiał się na chodniku. Osiedle jest monitorowane, podobnie jak klatki i windy. Mimo to sprawcy nie znaleziono.

– Policja po prostu olała moja sprawę, tak to czuję. Szczytem jest fakt, że policji nie udało się dotrzeć do monitoringu z widny, do którego ja jako zwykły mieszkaniec dotarłem bez problemu, ponieważ do zdarzenia doszło po 1 w nocy, kiedy osiedle jest puste i łatwo było mi znaleźć sprawcę na nagraniu. Widziałem, na którym piętrze wysiada i w którą stronę klatki poszedł. Dzielnicowy nie znalazł chwili, żeby ze mną porozmawiać chociażby przez telefon. Na komisariacie powiedzieli mi, że sprawca jest nie do wykrycia – mówi pan Andrzej.

Sprawy ważne i ważniejsze

Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa z Białej Podlaskiej. Dwóch mężczyzn, którzy ubrali pomnik Lecha Kaczyńskiego w koszulkę, znaleziono w zaledwie kilka godzin.

– Na razie nie wiemy, jak to się zakończy, czy prokurator skieruje sprawę do sądu. O ile wiem, w tej chwili sprawa jest przekazana już przez policję do prokuratury – mówi nam Stanisław Dembowski, jeden z “wandali”.

Stanisław Dembowski został zabrany z domu i przewieziony na komendę miejską policji w Białej Podlaskiej, postawiono mu zarzut znieważenia pomnika. Odmówił składania wyjaśnień. Wizyta na komisariacie odbyła się bez adwokata. Zabrano mu prywatny telefon.

– Policja posiada teraz wszystkie dane, które miałem w telefonie. Przeszukano także moje mieszkanie, bo policja szukała aparatu fotograficznego, który leżał zresztą na wierzchu, na biurku – mówi nam Dembowski.

– Pobrano mi też materiał genetyczny, patyczkiem z ust. Próbowano pobrać odciski palców, chciano obfotografować, jak przestępcę, ale to wszystko trwało już tak długo, że osoby, które zajmują się tymi czynnościami, skończyły pracę. Dostałem zatem wezwanie na kolejna wizytę.

Koszulka na pomniku zawisła około 5 rano. U Stanisława Dembowskiego policja była o 11.00, ale u drugiego z mężczyzn o 6.30 rano następnego dnia.

– Policja twierdziła, że Ryszard się ukrywa, tak tłumaczyli jego żonie najście o 6 rano. Przeszukali dom, weszli na piętro, gdzie leżała jego matka po operacji na otwartym sercu, mimo że żona prosiła, żeby tego nie robić – dodaje Stanisław Dembowski.

Ryszard Pilipiuk także dostał wezwanie na policję, gdzie pobrano odciski palców, materiał genetyczny, zrobiono mu zdjęcia.

– Jesteśmy przestępcami konstytucyjnymi. Do tej pory wydawało mi się, że taki przestępca to ktoś, kto łamie konstytucję. To dziwne odwrócenie znaczeń – podsumowuje Stanisław Dembowski.

Art. 63a masowo łamany

Podobne przypadki nadgorliwości policji miały miejsce m.in. także w Pile, gdzie policja prowadziła postępowanie przeciwko trzem osobom, które miały nalepić na tablicy biura poselskiego posłanki PiS Marty Kubiak ulotki wzywające do wsparcia osób niepełnosprawnych. – Kartkę przywiesiły z boku tablicy, tak aby nie zasłonić innych informacji. Tam nie było nic obraźliwego, ani nic o pani Marcie Kubiak – mówi nam posłanka PO Maria Małgorzata Janyska. Jedną z osób, przeciwko której policja prowadziła postępowanie, jest jej społeczna asystentka.

– W ramach swoich działań policja nawet pobrała i zabezpieczyła odciski palców z tablicy, która znajduje się przy jednej z głównych ulic w Pile. Dziewczyny dostały bardzo szybko wezwanie na policję – dodaje posłanka.

– Wtedy usłyszały od policji, że sprawę kierują do sądu. Na szczęście dziś dostałyśmy telefoniczną informację, że szef komendy w Pile skorzystał z prawa do umorzenia sprawy – dodaje.

Podobna sytuacja miała miejsce w Mińsku Mazowieckim. Za naklejenie na szybę budynku biura posłanki Krystyny Pawłowicz i Teresy Wargockiej (obie z PiS) plakatów z hasłem “Konstytucja” policja w ekspresowym tempie podjęła działania.

 – Mamy w Mińsku grupę aktywistów, którzy protestują, bo nie każdy może dojechać do Warszawy. Na początku lipca robiliśmy protesty przed Sądem Rejonowym w Mińsku Mazowieckim, w trakcie których odbywały się także spacery pod pomnik Konstytucji 3 Maja. Przechodziliśmy też przed biurami poselskimi posłanek PiS Teresy Wargockiej i Krystyny Pawłowicz – mówi nam działaczka Platformy z Mińska Mazowieckiego Alicja Cichoń.

– Dwukrotnie powiesiliśmy kartki A4 ze zwykłej drukarki z napisem “Konstytucja” i “wolni ludzie, wolne sądy”. Przykleiliśmy to mleczną delikatna taśmą, użyliśmy jej tylko tyle, aby papier się trzymał. Trudno to nazwać aktem wandalizmu – dodaje Alicja Cichoń.

– Kilka dni później ja i dwie seniorki otrzymałyśmy wezwania na policję, na przesłuchanie w charakterze sprawców z art. 63a paragraf 1 KW za nalepianie plakatów. Co więcej, w charakterze świadka zostało wezwane także małżeństwo, które zostało przesłuchane, z czego nie ma protokołu w aktach – dodaje Cichoń.

Grzywną za plakat

Za swoje działania aktywistki z Mińska dostały grzywnę.

– Jeżeli będzie trzeba, to oczywiście zapłacimy grzywnę, bo ona nie jest duża, ale tu chodzi o coś innego. Ja nie chcę się bać w swoim kraju. Chcę móc spokojnie pójść na manifestację czy rozmawiać z koleżanką, gdzie krytykuję któregoś z polityków – kwituje Alicja Cichoń.

Aktywistki z Mińska dzięki pomocy Biura Interwencji Obywatelskiej PO złożyły sprzeciw od wyroku nakazowego. Sąd może teraz wyznaczyć termin rozprawy. – Będziemy miały to, czego odmówiono nam wcześniej. Będziemy mogły się obronić i wyjaśnić. Może się okazać, że decyzja będzie zupełnie inna – mówi Cichoń.

Jednak działania policji nie pozostają bez echa. Działacze i działaczki przyznają, że sprawa z Białej Podlaskiej odnosi efekt mrożący. – To był pierwszy raz, gdy się zawahałam. Bo jeżeli w takiej błahej sprawie jak powieszenie koszulki z napisem “Konstytucja” obywatel ma przeszukanie w domu, to człowiek zaczyna się wahać, bo to wygląda jak Białoruś – mówi Alicja Cichoń.

PO: Żądamy wyjaśnień od ministra Brudzińskiego

Posłowie Platformy Obywatelskiej domagają się od szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego odpowiedzi m.in. na pytanie, czy przeszukanie przez policję domu mężczyzny, który w Białej Podlaskiej założył na pomnik Lecha Kaczyńskiego koszulkę z napisem “Konstytucja”, było działaniem adekwatnym w stosunku do jego zachowania.

– Żądamy pilnego wyjaśnienia, czy działania wobec tych osób miały charakter zorganizowany, czy był tutaj jego bezpośredni nadzór, a także wyjaśnienia, czy adekwatny były podejmowane działania policji wobec 67-letniego obywatela, który ozdobił pomnik koszulką z napisem “Konstytucja”. Czy na te działania było zlecenie prokuratury? – dopytywał były minister sprawiedliwości Borys Budka z PO.

Pismo do ministra Joachima Brudzińskiego.

– Nie może być tak, że gdy mamy do czynienia z mową nienawiści ze wznoszeniem antysemickich, rasistowskich haseł, policja jest bezradna, nie potrafi zidentyfikować sprawców bądź też prokuratura umarza postępowania. Wobec zwykłych obywateli, którzy pokojowo manifestują szacunek do konstytucji, tego typu działania są podejmowane – mówi Borys Budka.

Andrzej Halicki przypomniał wcześniejsze wydarzenia, kiedy policja użyła gazu wobec manifestujących: – Kto i jak został ukarany za użycie gazu wobec pokojowo protestujących, kto i kiedy wydawał rozkazy niezgodne z ustawą, kiedy legalne zgromadzenia były rozganiane, a nie te, które miały znamiona ataków nienawiści i propagowanie symboli niezgodnych z demokratycznym porządkiem prawnym?

Posłowie PO zaapelowali też, aby zgłaszać wszelkie przypadki zastraszania czy szykanowania obywateli. – Nie damy się zastraszyć, wszyscy, którzy poddani są szykanom, otrzymają pomoc z Biura Interwencji Obywatelskiej. Nasi prawnicy są do dyspozycji, będziemy wspierać każdego, kto spotka się z szykanami ze strony władzy – mówi Borys Budka.


Zdjęcie główne: Pomnik Lecha Kaczyńskiego w koszulce “Konstytucja” w Szczecinie, Fot. Krzysztof Wojtecki/Twitter/Komitet Obrony Demokracji

Reklama