Nieznany mężczyzna wtargnął do biura posła PO Tomasza Kostusia w Opolu i groził, że zabije Borysa Budkę. Były minister sprawiedliwości jest jedną z twarzy protestów przeciwko przejmowaniu przez PiS sądownictwa. – Mam nadzieję, że to będzie lekcja dla wszystkich polityków, że sposób prowadzenia debaty publicznej oraz to, co dzieje się w Sejmie, może przynieść tragiczne skutki – mówi nam Budka.

Justyna Koć: To bardzo niebezpieczne, ale i symptomatyczne zdarzenie, które pokazuje, jak ostre są podziały.
Borys Budka:
Traktuję to jako incydent spowodowany zdarzeniami zeszłotygodniowymi w polskim parlamencie, w szczególności tym wyjątkowo nienawistnym wystąpieniem Jarosława Kaczyńskiego.

Wiąże to pan z brutalizacją języka?
Tak, i mam nadzieję, że to będzie lekcja dla wszystkich polityków, że sposób prowadzenia debaty publicznej oraz to, co dzieje się w Sejmie, może przynieść tragiczne skutki.

Reklama

Czy wyciągniecie z tego wydarzenia jakieś wnioski, konsekwencje?
Ja nie złożyłem wniosku o ściganie tego pana. Po pierwsze, trzeba być mądrzejszym od swoich wrogów i bardziej miłosiernym od wrogów. Moim celem nie jest ściganie osoby, która być może to, co zrobiła, zaczerpnęła z wystąpień Jarosława Kaczyńskiego i tych niegodnych polityka i przywódcy największej w Sejmie partii słów. W szczególności mówię o słowach: “Nie wycierajcie swoich zdradzieckich mord…”.

W tych słowach upatruje pan przyczynę takiego zachowania? Dzień po prezesie tych samych słów użyła posłanka Pawłowicz, również z PiS.
To politycy muszą zmienić język debaty publicznej, a Jarosław Kaczyński musi zrozumieć, że nie tędy droga. Dzielenie Polaków ma swoje granice. Powinien czerpać przykład z prezydenta Andrzeja Dudy, który umiał się wznieść ponad partyjne interesy i partyjne podziały. Jednak dokonał aktu dosyć odważnego, patrząc na to, co dzieje się w polskiej polityce. Myślę, że czas najwyższy na taką refleksje, bo nie chciałbym, żeby po jakiejkolwiek ze stron wydarzyła się jakaś tragedia, bo może na tym ucierpieć zwykły człowiek.


Zdjęcie główne: Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons

Reklama