Myślę, że prezydent Biden powie wiele ciepłych słów na temat wielkiego serca Polaków dla Ukraińców. Stany Zjednoczone będą miały na pewno też szeroki gest, poza tym, co już oferują, bo amerykańskie dostawy do Polski pomocy humanitarnej są już realizowane. Na pewno będą to dalsze zapewnienia o środkach finansowych i środkach logistycznych. To, co oczywiście wszystkich najbardziej interesuje, to środki bezpieczeństwa i tutaj spodziewałbym się wzmocnienia sił NATO na wschodniej flance – mówi nam były ambasador w Stanach Zjednoczonych Ryszard Schnepf. I dodaje: – Z całą pewnością ta wizyta jest kluczowa dla rozstrzygnięć na tym dramatycznym teatrze, który obserwujemy w Ukrainie. To spotkanie z liderami sojuszu NATO i wizyta tutaj, u nas, w kontekście aktualnych wydarzeń nabiera oczywiście wielkiego znaczenia

Wieczorem w środę w Brukseli wylądował Joe Biden, komentatorzy mówią, że to może być jedna z najważniejszych wizyt amerykańskich prezydentów przez ostatnie lata. Zgadza się pan z tym?

Ryszard Schnepf

RYSZARD SCHNEPF: Tego jeszcze nie wiemy, ale z całą pewnością ta wizyta jest kluczowa dla rozstrzygnięć na tym dramatycznym teatrze, który obserwujemy w Ukrainie. To spotkanie z liderami sojuszu NATO i wizyta tutaj, u nas, w kontekście aktualnych wydarzeń nabiera oczywiście wielkiego znaczenia.

Czego spodziewa się pan po szczycie NATO? Mówi się nawet o decyzji rozlokowania ładunków atomowych wśród nowych członków Sojuszu. Czy to realny scenariusz?
Trudno mi uwierzyć, żeby doszło do tego. Sądzę, że kontrola nad głowicami pozostanie wciąż w ręku głównych mocarstw Zachodu, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. Zresztą nawet jakby były gdzieś bliżej, czy nawet w Polsce, to Amerykanie zachowaliby kody dostępu.

Reklama

Nie sądzę, aby Stany Zjednoczone potrzebowały tak bliskiego ulokowania broni jądrowej, mając inne możliwości, a te różnice geograficzne nie odgrywają już dziś takiej roli.

Z całą pewnością natomiast będzie mowa o kolejnych sankcjach. Rozumiem, że to rozwijanie kolejnego wachlarza posunięć, które miałyby powstrzymać Putina, a przynajmniej jego gospodarkę, aby społeczeństwo odczuło, że popełniło ogromny błąd, dokonując agresji wobec Ukrainy. To też element dyplomatycznej presji, aby można było coś cofnąć albo coś dodać.

Pewnie ważnym elementem tej rozmowy będą przyszłe relacje z Chinami, dlatego że dyplomacja amerykańska prowadzi przecież dosyć intensywny dialog z Putinem, choćby po to, aby Chiny zajęły bardziej przychylną Zachodowi pozycję, co wydaje się dla wielu obserwatorów mało prawdopodobne, zważywszy na tę wymianę razów z obu stron. Jednak

Chiny korzystają głównie na pokojowym rozwoju, a nie militarnej agresji, bo ich siłą jest gospodarka i handel.

Nie jest zatem wykluczone, że z tych rozmów coś wynika, o czym będzie chciał poinformować prezydent Biden. NATO w zasadzie jest skonsolidowane, ale ciągle obserwujemy jeszcze niezbyt skoordynowane pomysły, które wychodzą w obiegu publicznym, i wywołuje to wrażenie, że są pęknięcia i są kraje, które chcą zbić kapitał polityczny na sytuacji, która jest rzeczywiście dramatyczna.

Co usłyszymy w sobotę od Joe Bidena, co usłyszy prezydent Duda?
To bardzo dobrze, że przylatuje do Polski, chociaż oczywiście budzi to zaniepokojenie publiczne, czy to dlatego, że jesteśmy bardziej zagrożeni. To, że tak jest, widać gołym okiem, bo mamy długą granicę z Ukrainą i jesteśmy bezpośrednim sąsiedztwem.

Myślę, że prezydent Biden powie wiele ciepłych słów na temat wielkiego serca Polaków dla Ukraińców. Stany Zjednoczone będą miały na pewno też szeroki gest, poza tym, co już oferują, bo amerykańskie dostawy do Polski pomocy humanitarnej są już realizowane. Na pewno będą to dalsze zapewnienia o środkach finansowych i środkach logistycznych.

To, co oczywiście wszystkich najbardziej interesuje, to środki bezpieczeństwa i tutaj spodziewałbym się wzmocnienia sił NATO na wschodniej flance.

Mimo że już teraz te siły są większe niż wcześniej, to jest to jednak niewspółmierne z poziomem zagrożenia. Nawet jeżeli siły rosyjskie są nieporadne w realizacji agresywnych planów, to jednak wciąż stanowią istotne zagrożenie.

Może padnie też zapewnienie, że przedstawiciele, żołnierze innych krajów, nie tylko USA, będą stacjonować w Polsce, co byłoby bardzo pożądane, bo pomogłoby także przekonać opinie publiczną w tych krajach, że to jest potrzebne. Nie wykluczam, że takie decyzje zapadają właśnie w Brukseli. Oczywiście zadeklaruje też art. 5 traktatu waszyngtońskiego i będzie uwypuklał to, że Amerykanie będą z nami.

Czy możemy mówić o resecie w stosunkach amerykańsko-polskich?
Tutaj mam mieszane uczucia, bo z jednej strony na pewno jest odwilż i Ameryka potrzebuje Polski, ponieważ jesteśmy wysuniętą flanką. Z drugiej strony te niestosowności, które miały miejsce wcześniej, gdzieś z tyłu pozostają i nie będą sprzyjać szczerej serdecznej atmosferze, choćby między przywódcami, co jest istotne w stosunkach międzynarodowych. Amerykanie patrzą na szczęście na politykę mniej emocjonalnie niż my i takie drobiazgi, jak niepodanie ręki, są w stanie przełknąć, aby realizować naprawdę istotne sprawy.

Pamiętajmy, że dyplomacja amerykańska patrzy 30 lat do przodu i ich optyka jest inna niż nasza; to globalne podejście. Interesuje ich nie tylko bezpieczeństwo Polski, ale też stabilność świata, bo są za to w jakiś sposób odpowiedzialni.

Zmarła Madeleine Albright. Jak pan ją wspomina?
To wielka strata, bo odeszła wielka przyjaciółka Polski, kobieta stanu, chciałoby się powiedzieć, która odegrała ogromną rolę w kwestii przyjęcia Polski do NATO. Miałem okazję kilkukrotnie z nią rozmawiać; z jednej strony ciepła, energiczna, ale i konkretna w rozmowie. Jej ostatni pobyt w Polsce związany był z promocją jej książki o powrocie faszyzmu, czyli ideologii, która jest groźna dla nas wszystkich; to było wielkie wydarzenie.

Odchodzi też historia amerykańskiej dyplomacji, choć przede wszystkim wielka przyjaciółka Polski, naszego regionu, osoba, która nas lepiej rozumiała, niż wielu innych amerykańskich polityków.

(INK)


Zdjęcie główne: Joe Biden, Fot. Flickr/U.S. Secretary of Defense, licencja Creative Commons; zdjęcie w tekście: Ryszard Schnepf, Fot. Flickr/CSIS | Center for Strategic & International Studies, licencja Creative Commons

Reklama