Moją pierwszą reakcją było uczucie radości, że koszmar, który wydawał się nieuchronny i nienaruszalny, może się zatrzymać. Wierzę, że przełoży się to na kolejne wybory i jest początkiem przegranej PiS-u. Mam nadzieję, że w imię wolności i poczucia, że agresja wdrukowywana w społeczeństwo jest niebezpieczna, nastąpi polityczna zmiana poprzez demokratyczne procedury – mówi nam socjolog prof. Jadwiga Staniszkis. – Myślę, że tak musiały wyglądać polityczne procesy członków elity w latach 30. w Rosji. Wtedy kończyło się obozami i wyrokami śmierci, a tutaj chodzi o to, aby zdyskwalifikować Donalda Tuska – mówi o przesłuchaniu szefa Rady Europejskiej.

KAMILA TERPIAŁ: PiS przegrał w II turze wyborów samorządowych prawie we wszystkich miastach. Nawet w swoich matecznikach: Radomiu i Nowym Sączu. To jasny sygnał – Polacy nie chcą tej władzy?

JADWIGA STANISZKIS: PiS ewidentnie przegrał te wybory. To jest bardzo istotne. Po pierwsze, wszyscy oportuniści, którzy wspierali pisiaków dla stanowisk, spostrzegli, że oportunizm nie musi się opłacać, bo ta władza nie musi być wieczna. Po drugie,

to jest też szok dla działaczy PiS-u, którzy zaczną się zastanawiać, czy warto się podporządkowywać i tracić swoją osobowość, żeby potem przegrać. To jest też moment obudzenia się opinii publicznej.

Panią to zdziwiło?
Moją pierwszą reakcją było uczucie radości, że koszmar, który wydawał się nieuchronny i nienaruszalny, może się zatrzymać. Wierzę, że przełoży się to na kolejne wybory i jest początkiem przegranej PiS-u. Mam nadzieję, że w imię wolności i poczucia, że agresja wdrukowywana w społeczeństwo jest niebezpieczna, nastąpi polityczna zmiana poprzez demokratyczne procedury.

Reklama

Już można powiedzieć, że uda się powstrzymać marsz PiS-u po władzę?
Na prowincji jest i będzie trudniej, tam są mniejsze, biedniejsze i bardziej kontrolowane środowiska, ale mam nadzieję, że taka postawa zejdzie także tam.

Wierzę, że w kolejnych wyborach dostrzeżemy, że ludzie przestają tolerować ten sposób rządzenia, budzenia w ludziach agresji i klimat, który powstaje pod rządami PiS-u. Poza tym ci, którzy głosowali na PiS ze względów oportunistycznych, będą ostrożniejsi, bo dostrzegli, że wygrana nie jest pewna.

Powinni zacząć myśleć w kategoriach długoterminowych, jakości i klimatu życia politycznego, a nie tylko swoich ambicji i korzyści.

Powiedziała pani, że PiS jest w szoku”…
Ja tego nie wiem, ale tak mi się wydaje. Nie mam z nimi już bezpośrednich kontaktów.

Jak będą sobie z tym szokiem radzić?
PiS będzie starał się lepiej przygotować do kolejnych wyborów, przede wszystkim parlamentarnych, bo one decydują o regułach życia publicznego. Będą starali się dobrać bardziej przekonywających kandydatów, ale też postarają się zniszczyć do końca niezależność mediów. Nie mają jednak wpływu na zły wizerunek Polski powstający za granicą, co odbije się na przyszłym budżecie unijnym.

Mam nadzieję, że przełom, który nastąpił w tych wyborach, i poczucie, że PiS może przegrać, zmieni kierunek polityki.

Ktoś w PiS-ie odpowie za kampanię i przegrane wybory samorządowe?
Widać strach i niepewność na wysokich stanowiskach, ale wewnętrzne rozliczanie niewiele im pomoże. Poza wyborami parlamentarnymi będą także wybory prezydenckie, bo Andrzej Duda, który jako prezydent przyklepuje swoimi poczynaniami destrukcję sądów, jest nie do przyjęcia.

Jeżeli ludzie przestaną się bać, będą chcieli wykorzystać możliwości i wygrywać, to PiS tego nie wytrzyma.

Jaką lekcję dostała zatem opozycja?
Powinna zmusić PiS do mówienia konkretami. Ta partia do tej pory działa na zasadzie emocjonalnej. Ich wizja suwerenności i rozwoju jest anachroniczna, nie bazuje na wiedzy o świecie ani strukturze gospodarczej i politycznej Polski, tylko mówieniu nie i stawianiu oporu UE.

W PiS-ie brakuje ludzi, którzy są przygotowani do wzięcia odpowiedzialności za Polskę i to w kampanii wyborczej trzeba pokazać. A można to zrobić tylko zmuszając do rozmowy o konkretach.

Należy też pamiętać o tym, że miasta są bardziej zamożne, ale Polska jest pęknięta. W mniejszych i biedniejszych ośrodkach jedynym sposobem działania powinno być pokazanie, że rozdawanie pieniędzy przez PiS jest polityką krótkowzroczną. Należy ich zmusić do pokazania strategii rozwoju, inwestycji, a to wymaga poprawy korodującego miejsca Polski na świecie.

Cały świat patrzy na nas jak na przerażający ewenement przechodzenia od demokracji do autorytaryzmu.

Jedno jest pewne, opozycja nie powinna ulegać klimatowi agresji, tylko prezentować konstruktywną wizję rozwoju i starać się odbudować w ludziach poczucie, że zmiana jest możliwa (to dały ostatnie wybory) i oportunizm się nie opłaca. Degrengolada, schodzenie agresji w dół i demoralizacja społeczeństwa jest jednym z największych kosztów rządów PiS-u.

Czyli tylko pozytywna kampania? Taką zresztą prowadził nowy prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który zmiażdżył kandydata PiS-u Partyka Jakiego.
W wielu dużych miastach wygrali ludzie optymistyczni, mający poczucie własnej wartości, kompetentni, doświadczeni indywidualiści.

Oni powinni stworzyć komitet prezydentów, aby mieć okazję do wypowiadania się także w sprawach politycznych. To nie powinna być instytucja partyjna, tylko oparta na osobowościach, wiedzy, doświadczeniach, współpracy, przełamująca destrukcje, strach i atomizację, którą wprowadza PiS.

Opozycja powinna się jednoczyć?
Opozycja po prostu musi pokazywać pozytywny kierunek działań. Udowadniać, że walka z biedą nie może polegać na rozdawaniu pieniędzy, które bardzo szybko się skończą. Jeżeli opozycja będzie aktywna, będzie pokazywać wizję rozwoju, możliwość współpracy z sąsiadami i przeciwstawiać ją mówieniu nie wszystkiemu wokół, to wygra wybory parlamentarne.

Na takie działanie nałoży się bunt poszczególnych środowisk, na przykład prawników, którzy jak widać potrafią się postawić, chociaż bardzo łatwo w nich uderzyć.

Takie protesty i zachowania pomogą pokonać PiS?
Obserwujemy inny sposób buntu niż ten, do którego się przyzwyczailiśmy – nie wyjście na ulice, ale integracja środowisk, konstruktywistyczne programy i pokazanie emocjonalności, a nie racjonalności PiS-u. Jeżeli opozycja wygra wybory parlamentarne, to będzie można jeszcze odwrócić dewastację, która demoralizuje. Jak spojrzymy na działania władzy, to widać, jaki sposób myślenia o państwie prezentuje, to jest efekt ich kompleksów i frustracji.

Państwo to powinna być kompetencja, wizja, współpraca, instytucje i fundament prawa, a nie ludzie, którzy wspierają prezesa. Tak nie buduje się współczesnego państwa.

Ludzie, którzy zrozumieją, że oportunizm się nie opłaca, kopną pisiaków w tyłek. Coś zaczyna się zmieniać i to jest dla mnie źródłem czystej radości.

Oglądała pani przesłuchanie Donalda Tuska przed komisją śledczą do spraw Amber Gold?
Tak i szczerze powiem, że trudno było wytrzymać tę rosnącą agresję.

Myślę, że tak musiały wyglądać polityczne procesy członków elity w latach 30. w Rosji. Wtedy kończyło się obozami i wyrokami śmierci, a tutaj chodzi o to, aby zdyskwalifikować Donalda Tuska. Nie akceptuję metody rządzenia opartej na strachu i mam nadzieję, że inni też nie zaakceptują.

Donald Tusk powinien wrócić i kandydować na urząd prezydenta?
Nie przepadałam za Donaldem Tuskiem, krytykowałam go… Ale widać, że wiele się nauczył, lepiej rozumie Zachód i to, na czym polega nasza wschodniość, nie chce konfliktem działać na ludzi. Myślę, że przygotowuje się do kampanii prezydenckiej. Wolę jego od Andrzeja Dudy, bo nie jestem w stanie zaakceptować samozadowolenia tego ostatniego, jego strachu przed PiS-em i przyklepywania dewastacji PiS-u. W tej sytuacji, jeżeli Donald Tusk będzie walczył o prezydenturę, to zagłosuję na niego.


Zdjęcia główne: Jadwiga Staniszkis, Fot. Flickr/Heinrich-Böll-Stiftung, licencja Creative Commons

Reklama

Comments are closed.