Jeszcze historia Trybunału Konstytucyjnego się nie skończyła. Pamiętajmy, że Trybunał może nas zaskoczyć, podobnie zresztą jak władza sądownicza. Ja bym nie mówił jeszcze, że w tej sprawie mamy szach-mat – mówi wiadomo.co prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista

Kamila Terpiał: Jak by pan określił zasadę, jaką kieruje się PiS podczas działań w sprawie Trybunału Konstytucyjnego?
Marek Chmaj: To jest chyba telenowela… Jesteśmy cały czas zaskakiwani nowymi przygodami, czyli projektami, zwrotami sytuacji, czasami bardzo dramatycznymi, uchwalaniem ustaw w porach niecodziennych. To wszystko z jednej strony wywołuje zniechęcenie, znużenie tematem Trybunału. Ale z drugiej strony powoduje, że jesteśmy coraz bardziej uodparniani na uchwalanie ustaw z wadą prawną, czyli ustaw niekonstytucyjnych.

Czyli m.in. tych o Trybunale Konstytucyjnym.
Tak. Proszę zwrócić uwagę, że mamy kolejne trzy ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i tak naprawdę wątek ich zgodności czy niezgodności z konstytucją jest wtórny.

Do ustawy wprowadzamy zasadę, że kandydat na prezesa może być zgłoszony przez mniejszość w Zgromadzeniu Ogólnym. To nie jest budowa niezależności Trybunału.

A te nowe projekty i pomysły, które określają wybór kandydatów na prezesa Trybunału i samego prezesa są zgodne z konstytucją?
O tym, co jest zgodne z konstytucją, a co nie, może decydować Trybunał Konstytucyjny.

Reklama

Może albo nie może…
Albo nie może… Poza tym strażnikiem konstytucji powinien być prezydent RP. Natomiast ten ostatni projekt – przepisy wprowadzające ustawę o TK – zakłada ciekawy scenariusz. Wybór przez obecny skład Trybunału kandydata na prezesa będzie zapewne podważony z uwagi na uchybienia regulaminowe albo ustawowe. Da tym samym prezydentowi pretekst do niepowoływania wskazanego przez większość Trybunału kandydata. Stworzy też nową formułę wyboru prezesa – nie trzeba mieć poparcia większości Zgromadzenia Ogólnego, wystarczy mieć 5 głosów, aby skutecznie zgłosić kandydata. A zatem po raz pierwszy w historii może się zdarzyć, że kandydat przedstawiony prezydentowi nie będzie miał poparcia większości Zgromadzenia. Takiej sytuacji jeszcze nie było.

Możemy być pewni, że to nie jest koniec historii Trybunału.

Bo jest niezgodna z konstytucją?
To jest naruszenie konstytucji. Pamiętajmy o tym, że sądy muszą być niezależne. Tymczasem do ustawy wprowadzamy zasadę, że kandydat na prezesa może być zgłoszony przez mniejszość w Zgromadzeniu Ogólnym. To nie jest budowa niezależności Trybunału. Poza tym ustawa ma charakter generalny i abstrakcyjny, tymczasem przepisy wprowadzające mają wiele przepisów indywidualnych, odnoszących się do konkretnych osób. Chodzi m.in. o status 3 “nadwyżkowych” sędziów, dopuszczając ich do orzekania, a także o osobę, która ma pełnić obowiązki prezesa TK – jak byśmy nie czytali, wychodzi sędzia Julia Przyłębska.

A zapis mówiący o tym, że do ważności postanowienia prezydenta ws. powierzenia pełnienia obowiązków prezesa wymagany jest podpis prezesa Rady Ministrów? Bezpiecznik?
Nie znano wcześniej w ogóle takiej konstrukcji, jak osoba pełniąca obowiązki prezesa TK. Chodzi o to, aby Trybunałowi nie przewodził wiceprezes, a w razie jego braku najstarszy wiekiem sędzia. Tylko osoba wskazana przez ustawę, czyli rządzących.

Wszystko rozstrzygnie się w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Ale myślę, że możemy być jeszcze zaskoczeni.

19 grudnia kadencję kończy obecny prezes prof. Andrzej Rzepliński. Po wejściu w życie tych propozycji PiS będzie chyba koniec rozgrywki. Szach-mat w sprawie Trybunału?
Nie tak szybko… Jeszcze historia Trybunału Konstytucyjnego się nie skończyła. Pamiętajmy, że Trybunał może nas zaskoczyć, podobnie zresztą jak władza sądownicza. Ja bym nie mówił jeszcze, że w tej sprawie mamy szach-mat.

Czym może nas jeszcze zaskoczyć?
Gdybym powiedział, czym, to nie byłoby zaskoczenia. Możemy być pewni, że to nie jest koniec historii Trybunału.

Trybunał jako Trybunał pozostanie, pytanie tylko w jakiej formie?
Zobaczymy. Wszystko rozstrzygnie się w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Ale myślę, że możemy być jeszcze zaskoczeni.

Może się okazać, że walka czy dbałość o konstytucyjność prawa przesunie się do innych sądów.

A czym będzie prawo i konstytucja bez niezależnego Trybunału Konstytucyjnego, jeżeli dojdzie do jego “przejęcia”?
Już teraz konstytucja jest traktowana bardzo dowolnie, a bez Trybunału to się jeszcze tylko pogłębi. Ale pamiętajmy też o innych sądach – Sądzie Najwyższym czy Sądach Administracyjnych. To nie jest tak, że tylko sąd konstytucyjny czuwa nad hierarchią aktów normatywnych. Może się okazać, że walka czy dbałość o konstytucyjność prawa przesunie się do innych sądów.

A czy kiedyś ktoś – czyli prezydent albo premier – odpowie za to, co dzieje się w sprawie Trybunału? Za łamanie zasad konstytucji?
Na razie odpowiedzialność konstytucyjna jest martwa, bo polityków oskarżają inni politycy. Ale jeżeli w przyszłości system stawiania w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu ulegnie zmianie, to kto wie…

Powinien ulec zmianie?
Tak. Powinien to robić na przykład Sąd Najwyższy. Obecne rozwiązanie jest bardzo ułomne. Tak naprawdę gwarantuje bezkarność.


Zdjęcie główne: prof. Marek Chmaj, autor Senat RP, źródło Wikimedia Commons, licencja Creative Commons.

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Reklama

Comments are closed.