Politycy PO kolejny raz dostali maile z pogróżkami. – To jest k…a zemsta. Za pomoc Ukrainie. To nie żart, zginą ludzie – takie wiadomości trafiły na skrzynki posłów największej partii opozycyjnej.

We wtorek w biurze posłów PO przy ulicy Brackiej w Warszawie pojawiły się służby, które dokładnie przeszukały budynek. Powód? Mail zawierający groźby i informacje, że w biurze podłożono ładunek z gazem bojowym.

Wszyscy dziś k…a zginiecie! Zostanę bohaterem – mianowicie w twoim biurze umieściłem pakunek, który niedługo zacznie rozpylać gaz bojowy SARIN. To jest k…a zemsta. Za pomoc Ukrainie. To nie żart, zginą ludzie. Będę bohaterem – tak brzmiała wiadomość, którą ok. godziny 14. dostali mailowo politycy PO. Biuro w tej kamienicy mają m.in. Marcin Kierwiński, Aleksandra Gajewska czy Ewa Kopacz.

Pirotechnicy bardzo szczegółowo sprawdzili budynek. Na szczęście nic nie znaleźli. To nie pierwszy taki mail, który dostaliśmy, ale wreszcie zostaliśmy poważnie potraktowani. Wcześniej przychodził jeden policjant, który sprawdzał kamienicę – relacjonuje w rozmowie z „Wprost” Iwona Łoboda, szefowa biura Kierwińskiego. Jak podkreśla, maile z pogróżkami przychodzą do polityków PO coraz częściej. W ostatnim tygodniu wysłano aż cztery groźby.

Nasiliło się to po wybuchu wojny na Ukrainie i widocznie ma związek z pomocą dla Ukraińców – mówi Łoboda. – Na początku przychodziły maile, które zawierały tylko pogróżki. Za każdym razem zgłaszaliśmy je na policję. Później zaczęły się pojawiać maile z informacjami o ładunkach wybuchowych – dodaje. Szefowa biura Marcina Kierwińskiego poinformowała też, że w sprawie gróźb wszczęto już śledztwo.

Reklama

Źródło: Wprost

Reklama