Z jednej strony zamach na sądy, z drugiej zmiany w ordynacji wyborczej. Sejm kontynuuje pracę nad nowym kodeksem wyborczym. PiS wycofuje się z niektórych zapisów, m.in. utrzymuje JOW-y w małych gminach, zmniejsza liczbę komisarzy wyborczych i pozostawia okręgi wyborcze. Przynajmniej na razie. Ale to niewiele zmienia, nadzór nad wyborami przejmuje jedna partia – ostrzegają posłowie opozycji. Poza tym władza najprawdopodobniej zdecyduje się szybciej niż w 2019 roku przejąć PKW i, jak mówi wiadomo.co Waldy Dzikowski z PO, zbudować “PiS-owską piramidę polityczną”.

Nowe autopoprawki, zamieszanie, chaos. Szybko, szybko

PiS zdecydował się złożyć poprawki do własnego projektu ustawy podczas II czytania. Zdecydował się wycofać z części proponowanych zapisów. Jakich?

– Zaproponujemy pozostawienie jednomandatowych okręgów wyborczych w małych gminach do 20 tys. mieszkańców – poinformował poseł PiS Marcin Horała na briefingu w Sejmie.

PiS chce także zmniejszyć liczbę komisarzy z 400 do 100. Odebrać im możliwość określania okręgów wyborczych i pozostawić je bez zmian. Przynajmniej do stycznia 2019 roku. Ponadto kadencja samorządów zostanie wydłużona do 5 lat.

Reklama

Ale… Jest też nieoficjalna informacja, która musi bardzo niepokoić. Jak ustaliło Radio Plus, PiS będzie chciał na etapie prac senackich wprowadzić poprawkę, która pozwoli szybciej niż w 2019 roku zmienić skład Państwowej Komisji Wyborczej. Partia rządząca chce, aby nowych członków PKW wybierał jeszcze ten Sejm.

W środę rano odbyło się II czytanie projektu. Po południu zebrała się komisja nadzwyczajna i będzie kontynuować prace wieczorem. Niewykluczone, że już w czwartek Sejm projekt zmian w kodeksie wyborczym przegłosuje, wtedy trafi on do Senatu i jeżeli będą poprawki (a wszystko na to wskazuje), jeszcze w piątek wróci do Sejmu. PiS pędzi, bo proces legislacyjny chce zakończyć jeszcze w tym tygodniu.

W sumie PiS do projektu zmiany ordynacji wyborczej złożył ponad 250 autopoprawek! Jednym słowem, jeden wielki chaos.

PO: Zamysł polityczny się nie zmienia

Według posła PO Waldy’ego Dzikowskiego, PiS zdecydował się wycofać z części zapisów, bo zorientował się, że ich wprowadzenie groziło “katastrofą wyborczą” – przed czym zresztą ostrzegali nie tylko posłowie opozycji, ale także przedstawiciele PKW.

– Pozostawienie JOW-ów w małych gminach to i tak krok wstecz w stosunku do obecnego kodeksu wyborczego. To tylko ukłon w stronę Kukiz ’15 – komentuje w rozmowie z wiadomo.co Waldy Dzikowski.

Poseł PO zwraca uwagę na to, że w nowelizacji pozostał zapis o stworzeniu dwóch komisji wyborczych. – To ewenement w skali świata. Katastrofa. Ten zapis jest niebezpieczny i znacznie wydłuży proces wyborczy. Poza tym podstawowym dokumentem ma być protokół papierowy, a system informatyczny tylko narzędziem pomocniczym. Takie rzeczy dzieją się w XXI wieku – mówi Dzikowski.

Nie jest też w stanie zrozumieć, dlaczego PiS upiera się przy likwidacji głosowania korespondencyjnego. – Zamiast myśleć o poszerzeniu katalogu, czyli na przykład przygotowywać się do wprowadzenia głosowania przez Internet, to znowu się cofają. Przecież głosowanie korespondencyjne było udogodnieniem dla Polaków i zachęceniem do udziału w wyborach. W 2011 roku wprowadziliśmy to rozwiązanie na prośbę organizacji pozarządowych i osób niepełnosprawnych – przypomina poseł PO, który był przewodniczącym komisji sejmowej pracującej nad zmianą kodeksu wyborczego w latach 2009-2011. Wtedy posłowie pracowali dwa lata, a nie dwa tygodnie.

Co oznaczałoby wprowadzenie nowego sposobu wyboru członków PKW? – Jeżeli to ten Sejm będzie wybierał PKW, to PiS będzie miał w Komisji większość – odpowiada krótko poseł Platformy. I przypomina, że według obecnych zapisów zmiana szefa Krajowego Biura Wyborczego nastąpi już 30 dni po wejściu w życie ustawy. A będzie go, według nowego pomysłu, wskazywało MSWiA. Przed tym rozwiązaniem ostrzega przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński: – Nie jest dobrze, że kandydatów na komisarzy przedstawiać nam będzie szef MSWiA. To oznacza urządowienie wyborów. Element rządowy wkracza do KBW.

– Najpierw przejmą KBW, potem PKW, a na końcu jeszcze przejęty SN będzie orzekał o ważności wyborów. Tak wygląda PiS-owska piramida polityczna: od urzędnika, przez komisarza wyborczego, aż po Sąd Najwyższy. Nieprzypadkowo te zmiany procedujemy równolegle z przejmowaniem sądów – ostrzega Waldy Dzikowski.

PO od początku domaga się odrzucenia projektu w całości.

PSL: #ZbójeckaOrdynacja

O odrzucenie projektu wnioskuje także PSL.

– Kiedy mówicie prawdę? Dzisiaj, na dłoni dając serce, czy nazywając samorządowców sitwą? Gdy o JOW-ach mówicie wszystko to, co najgorsze, czy teraz, gdy chcecie je pozostawić? Macie jedno honorowe zadanie – wycofać ten spartolony projekt, który jest totalnym upolitycznieniem procesu wyborczego – grzmiał z mównicy sejmowej lider ludowców.

Władysław Kosiniak-Kamysz cieszy się, że pod naporem opozycji i Polski lokalnej “przynajmniej częściowo udało się obronić polską samorządność i wolność wyborów”.

PSL zarzuca PiS-owi także to, że jak zwykle zlekceważył Polaków, bo nie przeprowadził konsultacji. – To projekt, który miał być antidotum na wszystkie wasze obsesje, obsesje o fałszerstwie, że Polacy nie są godni, żeby samodzielnie podejmować decyzję – dodawał poseł PSL Piotr Zgorzelski.

Poza tym zaproponował, aby wprowadzić dwukadencyjność posłów, skoro PiS chce wprowadzić dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.


Zdjęcie główne: Fot. Flickr/Lukas Plewnia, licencja Creative Commons

Reklama