PiS wycofał się z mechanizmu współpracy z Francuzami i Niemcami w ramach Trójkąta Weimarskiego, zniszczył Grupę Wyszehradzką, bo Polska która jest skonfliktowana z głównymi graczami UE nie jest istotnym partnerem dla Czechów, Słowaków czy Węgrów. Koncepcja Międzymorza za to nie działa i jest zwykłą mrzonką. Dla celów tworzenia nieograniczonej niczym władzy PiS zrezygnował z realizacji polskich interesów w UE. To się nie zmienia i nie zmieni – mówi Paweł Zalewski, polityk Platformy Obywatelskiej, były eurodeputowany, kiedyś związany z PiS. O dewastacji wizerunku Polski przez PiS mówi: – To jest szaleństwo i zbrodnia z punktu widzenia interesów bezpieczeństwa naszego kraju.

KAMILA TERPIAŁ: Premier Mateusz Morawiecki spotkał się w czwartek w Brukseli z szefem Komisji Europejskiej, któremu przekazał “białą księgę” na temat tzw. reformy sądownictwa w Polsce. Czy Brukseli wystarczy taka zmiana tonu?

PAWEŁ ZALEWSKI: To jest typowa gra na zwłokę, obliczona przede wszystkim na uspokojenie tonu w sporze, który polski rząd prowadzi z KE. To jest związane głównie z niepokojami, które ten konflikt wywołuje wśród Polaków, którzy w znakomitej większości są za aktywnym członkostwem Polski w UE. Ale to wszystko nie zmienia najważniejszego problemu, którym jest faktyczna utrata zdolności do realizowania polskich interesów w Brukseli. Z punktu widzenia PiS-u korzystną sytuacją jest skoncentrowanie uwagi opinii publicznej na łagodzeniu konfliktu z UE w sytuacji, gdy polski rząd faktycznie nie jest w stanie nic dla Polaków załatwić. Przykładem tego jest przygotowywany na lata 2021-2027 europejski budżet, który będzie proporcjonalnie znacznie niższy od tego, który wynegocjowała Platforma Obywatelska. Ale to nie wszystko,

rząd nie jest w stanie w żadnej sprawie zadbać o nasze interesy: od pracowników delegowanych, przez politykę klimatyczną i energetyczną, Nord Stream II, po politykę zagraniczną. PiS nie jest w stanie zrealizować czegokolwiek, co byłoby dobre dla Polaków.

To się nie zmieni?
To się nie zmieni, dlatego że celem PiS-u nie jest powrót na pozycję kraju rozgrywającego w UE. To musiałoby wiązać się z odbudową zaufania, które zostało zniszczone. Partia rządząca musiałaby zacząć szanować konstytucję i przywrócić niezależność instytucji sądowych. PiS tego nie chce zrobić i nie zrobi, dlatego że ich celem jest niekontrolowana władza, której niezależność sądownicza stoi na przeszkodzie.

Reklama

Nie odbudowa zaufania i doprowadzenie do stosowania reguł praworządności w Polsce, ale nieograniczone rządzenie i zarazem uspokojenie tonu u w relacjach z Brukselą – to polityka PiS-u.

Autorzy “białej księgi” przekonują w niej, że reforma sądownictwa jest niezbędna, że “w pełni realizują europejskie standardy”. W Brukseli ktoś uwierzy w zapewnienia, że nie ma powodów do obaw?
Nikt w to nie uwierzy. Wszyscy wiedzą, że działania, które PiS podejmował od grudnia 2015 roku, są sprzeczne z polską konstytucją i unijnymi regułami praworządności. PiS chciałby wciągnąć Komisję Europejską w prawniczą dyskusję i przerzucanie się argumentami po to, aby zyskać czas w kontekście rozpoczęcia procedury w Radzie Europejskiej. Ten cel może osiągnąć. Ale powtórzę, że nie to jest najważniejsze. Dobrze za to obrazuje, jak niska jest pozycja Polski w UE, jak

z kraju rozgrywającego Polska stała się krajem, który musi udowadniać, że jeszcze jest demokracją.

Rzecznik KE po spotkaniu premiera Polski z szefem Komisji powiedział, że “dialog trwa”. Co to oznacza w języku dyplomacji?
Polska jest członkiem UE, a Komisja Europejska z definicji jest zobligowana do dialogu. Jeżeli ten dialog podjęła strona polska, to Komisja informuje tylko, że on trwa. Ale to nie przybliża Polaków do żadnego rozwiązania, które umożliwiłoby efektywną walkę o nasze interesy w Brukseli.

“Biała księga” może coś zmienić w związku z uruchomieniem art. 7 unijnego traktatu? Czy powinniśmy się obawiać sankcji? To pytanie najczęściej pojawia się w przestrzeni publicznej.
To zależy w dużej mierze od Komisji i Rady Europejskiej. Ale pamiętajmy, gdzie jesteśmy.

Sankcje wobec Polaków PiS wprowadził od samego początku objęcia władzy – zrezygnował z walki o polskie interesy, budowania sojuszy i szukania współpracy, bo to wymaga wzajemnej solidarności.

Polska nie może tylko brać, musi także dawać. To jest przecież normalne, korzyść nigdy nie jest jednostronna. PiS stosuje politykę opartą wyłącznie na wysuwaniu żądań i dlatego w żadnej sprawie ważnej dla naszych partnerów nigdy nie oferował pomocy. W związku z tym nie może oczekiwać solidarności wobec siebie. W ten sposób rząd zrezygnował z możliwości realizacji naszych interesów.

Nie potrafi budować koalicji z tymi, których poparcie się liczy.

Wycofał się z mechanizmu współpracy z Francuzami i Niemcami w ramach Trójkąta Weimarskiego, zniszczył Grupę Wyszehradzką, bo Polska która jest skonfliktowana z głównymi graczami UE nie jest istotnym partnerem dla Czechów, Słowaków czy Węgrów. Koncepcja Międzymorza za to nie działa i jest zwykłą mrzonką. Dla celów tworzenia nieograniczonej niczym władzy PiS zrezygnował z realizacji polskich interesów w UE. To się nie zmienia i nie zmieni.

Premier Mateusz Morawiecki usłyszał właśnie wsparcie i poparcie premiera Litwy w “sporach, które toczymy w UE”. To coś znaczy?
To nic nie znaczy. Kiedyś to Litwa dziękowała Polsce, że ją wspiera, dzisiaj to Polska dziękuje maleńkiej Litwie za to, że znajduje zrozumienie dla swoich szkodliwych konfliktów. Cały czas

przykładam większą wagę do tego, że PiS zrezygnował z obrony interesów Polaków w UE niż do tego, że UE wyciąga wobec rządu PiS konsekwencje wynikające z Traktatu Lizbońskiego.

PiS świadomie podjął taką decyzję.

Jak do tego wszystkiego dołożymy to, co dzieje się na linii Polska-USA po przyjęciu ustawy o IPN, to w jakiej sytuacji międzynarodowej jest nasz kraj?
Jarosław Kaczyński zachowuje się tak, jakby Polska była Portugalią, czyli jakby nie było zagrożenia ze strony rosyjskiej. Rosja jest krajem atomowym, którego szantaż atomowy wystarczy, aby realizować interesy Kremla w Polsce. Jedynym powodem, dla którego tego szantażu nie ma, jest to, że Polska została wzięta pod “parasol atomowy” Stanów Zjednoczonych. Konwencjonalna armia polska jest w rozsypce, postępuje proces jej demoralizacji, a armia rosyjska się modernizuje i jest coraz sprawniejsza. Polska armia nie jest w stanie zatrzymać armii rosyjskiej, dlatego nasze bezpieczeństwo opieramy na sojuszu z Amerykanami.

Nie twierdzę, że Rosja chce nas zaatakować jutro, ale wojsko ćwiczy takie scenariusze i taką sytuację musimy sobie wyobrazić. Każdy z nas, mając instynkt samozachowawczy, szukałby w takiej sytuacji jak najlepszych kontaktów i relacji z Amerykanami.

Nie tylko w sferze relacji politycznych, ale także szerokich sympatii wobec Polski.

A tych sympatii jest coraz mniej?
PiS dzisiaj dewastuje sympatie, które istniały wśród Amerykanów od czasów “Solidarności”. Jan Paweł II i Lech Wałęsa to ciągle jedyne pozytywne symbole Polski, które możemy wykorzystywać. Partia Jarosława Kaczyńskiego niszczy jeden z tych symboli, czyli Lecha Wałęsę. PiS doprowadził do tego, że w Ameryce więcej mówi się o szmalcownikach niż o “Solidarności”. A to buduje nastroje społeczne, które nie skłaniają amerykańskich podatników, a w związku z tym także kongresmenów, do finansowego, militarnego i politycznego wspierania Polski.

To jest szaleństwo i zbrodnia z punktu widzenia interesów bezpieczeństwa naszego kraju.

Oczywiście to nie jest tak, że Amerykanie przyjechali do Polski tylko dlatego, że nas lubią, ale przede wszystkim dlatego, że uważają to za własny interes, aby móc przeciwstawić się Rosji. Ale skala zaangażowania po stronie Polski jest uzależniona od sympatii Amerykanów, wyznacznikiem tego są kongresmeni, a nie Donald Trump. To Kongres musi zgodzić się na wydatki ponoszone poza granicami kraju.

Czyli możemy zostać sami?
PiS zakładał, że UE jest przeszkodą w realizacji celu uzyskania niczym nieograniczonej władzy, natomiast postawił w stu procentach na Stany Zjednoczone. To rozumowanie jest błędne. Nie można mówić o NATO, myśląc wyłącznie o Amerykanach. Istotne są w tym wypadku także interesy krajów unijnych. UE przez to, że tworzy zwarty organizm, daje motywację tym, którzy są na rubieżach konfliktu do wsparcia tych, którzy się w nim znajdują.

PiS tworzy sytuację, w której Polska w razie konfliktu może być osamotniona. To pokazuje skalę niekompetencji, albo także złej woli, która występuje po stronie obozu władzy. To zrujnowanie polityki zagranicznej.

Czy USA mogą zmusić rząd PiS-u do wycofania się z ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej?
Zmiana ustawy o IPN-ie leży po stronie Polaków. Ale ona zostanie wymuszona, bo w Ameryce wpływ na władze mają środowiska, które tego oczekują. Rząd doprowadził do sytuacji, w której ważna ustawa jest przedmiotem nacisków ze strony najważniejszego sojusznika, czyli Stanów Zjednoczonych. Tym samym naraził na szwank suwerenność procesu decyzyjnego, który nie polega na tym, że krajom wolno robić wszystko, co chcą. Państwa są ograniczone różnego rodzaju zobowiązaniami, które na siebie biorą i pewnymi wartościami etycznymi, do których się odwołują. Suwerenność polega na tym, aby w tych ramach każde z państw samo decydowało o tym, jak będzie funkcjonowało. Brak poszanowania tych ram spotyka się z reakcją.

PiS zamiast stanowić prawo suwerennie w ramach pewnych uznanych ograniczeń powoduje, że polskie prawo o IPN będzie pisane w Tel Awiwie lub Waszyngtonie.

Ta partia domagała się zmniejszenia obcych wpływów w Polsce i zwiększenia suwerenności, a zamiast tego negocjuje zmianę ustawy o IPN tak, aby była zgodna z izraelskimi i amerykańskimi oczekiwaniami. To już jest pełne oddanie polityki wewnętrznej pod wpływy zagranicy. I to jest skandal!

Czyli rząd porwał się z motyką na słońce?
To wynikało z jednej strony z zachłannego apetytu na władzę, a z drugiej PiS-owi wydawało się, i chyba wydaje się nadal, że w relacjach międzynarodowych może posuwać się do tych samych działań, co wewnątrz kraju. Dramat też polega na tym, że polityka PiS-u doprowadziła do największego w historii zagrożenia dla dobrego imienia Polaków. Nigdy od czasów komunizmu o Polsce nie mówiono tak źle.


Zdjęcie główne: Paweł Zalewski, Fot. Flickr/Paweł Zalewski

Reklama