W trumnie prezydenta Lecha Kaczyńskiego znaleziono fragmenty ciał dwóch innych ofiar katastrofy smoleńskiej – poinformował Marek Pasionek, zastępca prokuratora generalnego. Po przeprowadzeniu 27 ekshumacji stwierdzono dwa przypadki zamiany ciał, w dziewięciu przypadkach znaleziono w trumnach części ciał kilku osób. – Prokuratura nie przez przypadek dozuje te informacje. Skoro prokurator Pasionek ma odwagę mówić o takich rzeczach, to niech ma też odwagę pokazać wszystkie dokumenty dotyczące ekshumacji – mówi w rozmowie z wiadomo.co poseł PO Marcin Kierwiński.

Wystąpienie prokuratora Pasionka

– W grobie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego ujawniono fragmenty ciał dwóch innych osób – taką informację przekazał podczas konferencji prasowej prokurator Marek Pasionek. – Jak na aspiracje poważnego kraju natowskiego, to rzeczywiście sposób potraktowania prezydenta pozostawię bez komentarza – komentował zastępca prokuratora generalnego.

To było wystąpienie na temat aktualnego stanu śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Potwierdził informacje, które od poniedziałku pojawiały się w mediach, o tym, w czyich grobach znaleziono części ciał innych osób: – W grobie śp. Natalii Januszko, najmłodszej ofiary, ujawniano elementy ciał pięciu osób. W grobie Aleksandry Natalli-Świat ujawniono elementy ciała należące do jednej osoby. W trumnie gen. Bronisława Kwiatkowskiego ujawniono czternaście części ciała, należących do siedmiu osób. W trumnie gen. Włodzimierza Potasińskiego ujawniono sześć części ciała, należących do czterech innych osób – wyliczał prokurator. Ale zapewniał, że informacje o przebiegu ekshumacji, które publikowały media, nie pochodziły od prokuratury.

Do tej pory ekshumowano 27 ciał, z czterech ekshumacji nie ma jeszcze wyników badań genetycznych. Pierwsze opinie biegłych w tej sprawie mają być gotowe w czerwcu. Na razie prokuratura nie dysponuje żadną taką opinią.

Reklama

Pytany, dlaczego nie alarmował wcześniej o nieprawidłowościach w sekcjach zwłok, odpowiedział tylko: – Nie alarmowałem o nieprawidłowościach w sekcjach zwłok, bo poinformowano mnie, że sekcje zostały już zakończone.

Macierewicz znowu atakuje

Według ministra obrony narodowej, “sytuacja byłaby zupełnie inna, gdyby poprzednie władze chciały badać katastrofę”.

Ubolewam nad postawą części polityków i mediów, które robiły wszystko, żeby prawda nie wyszła na wierzch – mówił Antoni Macierewicz. Takie twierdzenia ministra obrony to zresztą nic nowego. Nie tylko on, ale także inni politycy PiS-u od dawna winą za katastrofę i za to, co działo się później, obarczają polityków PO.

– Problem polega na tym, a dziś przeżywamy tego konsekwencje, że one badać tego nie chciały, tak dalece, że ówczesny minister obrony Bogdan Klich nie powołał komisji badania wypadków lotniczych lotnictwa państwowego. Zrobił to dopiero po pięciu dniach, sprawiając, że na miejscu nie było uprawnionych organów państwa polskiego, które mogłyby stanąć na równej stopie z organami, władzami rosyjskimi. Cała reszta była konsekwencją ówczesnej postawy premiera i przedstawicieli rządu – tłumaczył minister Macierewicz.

– To, co robi Antoni Macierewicz, to nie jest żadne badanie przyczyn katastrofy, to jest podgrzewanie politycznego ognia. W tej sprawie prokuratura zachowuje się bardzo dziwnie. Skoro prokurator Pasionek ma odwagę opowiadać o tym, co było w trumnach, to powinien mieć odwagę pokazać także zdjęcia, które są w dyspozycji prokuratury, pokazujące, jaki był stan ciał po tak strasznej katastrofie – mówi w rozmowie z wiadomo.co Marcin Kierwiński z PO.

Kamila Terpiał: Jakie znaczenie ma wystąpienie prokuratora Marka Pasionka i przekazane przez niego informacje?
Marcin Kierwiński: Przede wszystkim prokurator Pasionek bardzo wybiórczo traktuje dane, którymi dzieli się z opinią publiczną. A jeżeli ktoś traktuje je wybiórczo, to znaczy, że w jakimś celu tymi danymi manipuluje. Pytanie, dlaczego. Odpowiedź jest jasna. Chyba nikt, kto obserwuje, co dzieje się w tym tygodniu, nie ma wątpliwości, że prokuratura w tej sprawie działa bardzo dziwnie. Najpierw przeciek medialny po ekshumacji ciała gen. Bronisława Kwiatkowskiego, potem przeciek o wezwaniu pani premier Ewy Kopacz jako świadka i jej przesłuchanie, następnie konferencja prokuratora Pasionka po trzech dniach milczenia. Tu nie ma przypadków.

Prokuratura działa w tej sprawie na polityczne zamówienie?
Nie stawiam werdyktów… Mówię tylko, że bardzo trudno jest uwierzyć w to, że cztery takie fakty dzień po dniu są dziełem przypadku. PiS od wielu miesięcy przekonuje nas, że wszystko, co złe, to jest przypadek. Ale Polacy nie są tak naiwni.

Usłyszeliśmy kilka szczegółowych informacji o tym, ile ciał i szczątków było w jakiej trumnie. Po co?
Prokurator Pasionek mówił o takich szczegółach, ale nie odpowiedział na dwa fundamentalne pytania. Uciekł od wszystkich pytań dziennikarzy dotyczących przyczyn katastrofy smoleńskiej, bo wydaje się, że są to pytania dla niego wyjątkowo niewygodne. Odpowiedź tak naprawdę byłaby ostatecznym rozrachunkiem z kłamstwami Antoniego Macierewicza. Co do kwestii pomyłek w trumnach ofiar katastrofy, ta informacja jest niepełna i nierzetelna. My chcielibyśmy, aby wszystkie informacje dotyczące ekshumacji zostały ujawnione. Ważne są też informacje, kto przy jakiej sekcji zwłok uczestniczył, kto rozpoznawał ciała, a także z jakimi fragmentami pomylonych szczątków ludzkich mamy do czynienia. To są rozmowy bardzo trudne, ale udzielenie takich informacji nie jest obojętne. Proszę pamiętać, że mieliśmy do czynienia z taką sytuacją, że szczątki były nie do rozdzielenia – taką informację prokuratura powinna przekazać. Skoro ma odwagę opowiadać o tym, co było w trumnach, to powinien mieć odwagę pokazać także zdjęcia, które są w dyspozycji prokuratury, pokazujące, jaki był stan ciał po tak strasznej katastrofie.

Na pytanie, dlaczego prokurator Pasionek wcześniej nie alarmował o nieprawidłowościach, odpowiada, że o sekcji zwłok dowiedział się już po fakcie. To możliwe?
Pan prokurator Pasionek był na miejscu, był jednym z prowadzących śledztwo od maja 2015 roku, więc trudno sobie wyobrazić, żeby nie miał żadnych wątpliwości w tej sprawie. A jeżeli nie miał, to znaczy, że sam ten proces wydawał się z jego perspektywy przeprowadzony właściwie.

Ekshumacje na tym etapie są potrzebne? Mogą coś wnieść do sprawy?
Zwrócę uwagę na zdanie wypowiedziane przez prokuratora Pasionka, że jednym z głównych powodów ekshumacji była odpowiedź na pytanie, co wydarzyło się pod Smoleńskiem. Ale akurat na to pytanie prokurator nie odpowiada. Jeżeli są rodziny, które maja wątpliwości co do tego, kto spoczywa w grobach ich bliskich, to prokuratura powinna przeprowadzić ekshumacje. Inaczej sprawa wygląda w przypadku rodzin, które nie godzą się na ekshumacje. Tutaj prokuratura powinna zachowywać się bardziej empatycznie, powinna rozumieć ból rodzin. Pan prokurator Pasionek mówi, że musi przeprowadzić ekshumacje wszystkich ciał, żeby powiedzieć, co zdarzyło się pod Smoleńskiem, a jednocześnie nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, co wynika z dotychczasowych ekshumacji. Nie mam wątpliwości, że z jakiegoś powodu dozuje te informacje.

Prokuratura po otrzymaniu opinii biegłych dotyczących ekshumacji będzie starała się potwierdzić tezę Antoniego Macierewicza i podkomisji smoleńskiej o wybuchu?
Mam wrażenie, że prokurator Pasionek, nie ujawniając niczego poza kwestiami pomyłek przy identyfikacji ciał, bardzo stara się, aby z jednej strony nie powiedzieć wprost, że Antoni Macierewicz kłamał; a z drugiej strony, żeby zostawić niedopowiedzenia w tej sprawie. Prokuratura przecież wie, z czym mieliśmy do czynienia, że nie było tam żadnego zamachu, ale prokurator Pasionek woli tego nie mówić. Jakby takie zdanie wypowiedział, to może przestałby być prokuratorem prowadzącym to śledztwo.

Według Antoniego Macierewicza, teraz “sytuacja byłaby zupełnie inna, gdyby poprzednie władze chciały badać katastrofę”. PO robiła wszystko, żeby prawda o katastrofie nie ujrzała światła dziennego?
Antoni Macierewicz jak nikt inny w Polsce jest osobą odpowiedzialną za to, jak wiele nieprawdziwych teorii i kłamstw wokół katastrofy smoleńskiej pojawiło się w przestrzeni publicznej. Jest autorem największego podziału polskiego społeczeństwa po tym, co zdarzyło się w 2010 roku. To, co robi, to nie jest żadne badanie przyczyn katastrofy, to jest podgrzewanie politycznego ognia, aby budować swój interes polityczny. Nawet to, co robi teraz prokuratura, pokazuje, że pomaga PiS-owi odwrócić uwagę od wielkich problemów, takich jak afera Macierewicza i Berczyńskiego, śmierć Igora Stachowiaka czy antyeuropejskie i histeryczne przemówienie premier Beaty Szydło.

Czego możemy się jeszcze spodziewać po podkomisji smoleńskiej?
Na razie wydaje się, że podkomisja robi wszystko, aby nie pokazywać wyników swoich prac. Jarosław Kaczyński sukcesywnie podczas miesięcznic mówi: “Jesteśmy coraz bliżej prawdy”. Ale ostatnio nie użył tej frazy. Pewnie prawda Macierewicza razem z panem dr. Berczyńskim odleciała bardzo daleko.


Zdjęcie główne: Marek Pasionek, Fot. wiadomo.co

Reklama