To już element narodowej tradycji, że koniec starego i początek nowego roku mija pod znakiem rywalizacji skoczków narciarskich w Turnieju Czterech Skoczni. 68. edycja tej prestiżowej imprezy startuje już w niedzielę 29 grudnia w Obersdorfie. Tytułu broni Japończyk Ryoyu Kobayashi, aktualny lider Pucharu Świata.

Za początek nowej ery w polskich skokach narciarskich można uznać przełom lat 2000 i 2001, czyli czas, gdy Adam Małysz sensacyjnie triumfował w 49. edycji Turnieju Czterech Skoczni. Wybuch małyszomanii pociągnął za sobą krajowy rozwój całej dyscypliny. Skoki stały się jednym ze sportów narodowych, pod skocznie zaczęły pielgrzymować tłumy kibiców w biało-czerwonych barwach, które, na szczęście, po zakończeniu kariery przez Małysza, nadal mają komu kibicować. Naturalnym następcą mistrza z Wisły został Kamil Stoch, który Turniej Czterech Skoczni wygrał dwukrotnie: w sezonie 2016/17 i 2017/19. Za drugim razem Polak zwyciężył we wszystkich czterech konkursach. Wcześniej dokonał tego tylko Sven Hannawald, później – Ryoyu Kobayashi.

Kobayashi był pierwszym japoński triumfator TCS od 1998 roku, gdy w imprezie triumfował późniejszy mistrz olimpijski z Nagano, Kazuyoshi Funaki. Podczas austiacko-niemieckiej imprezy potwierdził wielką formę – przed turniejem wygrał cztery konkursy Pucharu Świata, ostatecznie w minionym sezonie jego licznik zatrzymał się na 13 zwycięstwach, dzięki którym dość niespodziewanie sięgnął po Kryształową Kulę. Niespodziewanie, bo rok wcześniej zajął w cyklu 24. miejsce, a w sezonie 2016/17 nawet nie był klasyfikowany. Dziś Kobayashi też jest liderem Pucharu Świata i ponownie przystępuje do TCS w roli faworyta.

Innym kandydatem do triumfu jest Stefan Kraft. Austriak, który w tym sezonie wygrał konkurs w Niżnym Tagile, a w Klingenthal i Engelbergu stawał na drugim stopniu podium, jest wiceliderem klasyfikacji PŚ. Kraft wygrał TCS w sezonie 204/15 i był to ostatni triumf zawodnika z Austrii po długiej, liczącej aż 7 edycji serii. Od tego czasu współgospodarze czekają na kolejnego zwycięzcę ze swojego kraju.

Reklama

O wiele dłużej na swojego triumfatora muszą czekać Niemcy. Ostatnim był Sven Hannawald w pamiętnym sezonie 2001/2002, gdy jako pierwszy w historii wygrał wszystkie cztery konkursy TCS. Rok temu gospodarze pierwszej części imprezy mogli poczuć trochę satysfakcji, gdyż za fenomenalnym Kobayashim uplasowali się ich reprezentanci: Markus Eisenbichler i Stephan Leyhe. W tym sezonie Niemcy zerkają z nadzieją w stronę Karla Geigera, który obecnie zajmuje trzecie miejsce w Pucharze Świata.

Niemiec wyprzedza o 72 punkty Kamila Stocha. Symptomem zwiastującym dobry występ Polaka w TCS jest jego przedświąteczne zwycięstwo w Engelbergu. Niestety, tylko Stoch może mówić o jakkolwiek satysfakcjonującym początku sezonu. Dawida Kubackiego i Piotra Żyły szukać trzeba pod koniec drugiej dziesiątki klasyfikacji, pozostałych reprezentantów – już w czwartej. Na pewno nowy trener kadry, Michal Doleżal, liczył na lepszy początek. Póki co na osłodę pozostają dobre wyniki w konkursach drużynowych – trzecie miejsce w Wiśle i wygrana w Klingenthal. Czas na poprawę indywidualnych wyników.

Na tegorocznym Turnieju Czterech Skoczni Polskę reprezentować będą Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Jakub Wolny, Maciej Kot i Stefan Hula. Impreza rozpocznie się w niedzielę 29 grudnia w Obersdorfie. W Nowy Rok odbędzie się konkurs w Garmisch-Partenkirchen. Potem skoczkowie przeniosą się do Austrii, gdzie 4 stycznia skakać będą w Innsbrucku. Finał turnieju zaplanowano na 6 stycznia w Bischofshofen. Ten tydzień wielkich emocji na skoczniach może być popsuty tylko przez jedno – pogodę.


Zdjęcie główne: Skoczek narciarski, Fot. Tsutomu Takasu, licencja Creative Commons

Reklama