– Przecież pani bezczelnie kłamie i pani otumania – krzyczała posłanka PiS Bernadetta Krynicka. – Proszę się nie rozpędzać – próbował tonować przewodniczący komisji Bartosz Arłukowicz. Posłanka Krynicka nie posłuchała. W rezultacie przewodniczący musiał zarządzić przerwę.


W komisji zdrowia miało się odbyć pierwsze czytanie projektu ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła. Wiadomo było od początku, że największe emocje będzie budził fragment o awaryjnej antykoncepcji.

“Proszę mnie nie pouczać”

Posłanka PiS Bernadetta Krynicka, która w przeszłości zasłynęła już oryginalnymi wypowiedziami, podziękowała ministrowi zdrowia za działania, które ograniczą młodym dziewczynom dostęp do tabletki awaryjnej antykoncepcji, po czym zaatakowała posłankę PO Elżbietę Radziszewską.

– Pani poseł Radziszewska, pani jest lekarzem i pani śmie mówić publicznie, że to nie jest lek hormonalny. Przecież pani kłamie bezczelnie i pani otumania – krzyczała posłanka PiS.

“Proszę się nie rozpędzać”

Nastrój  próbował załagodzić przewodniczący komisji Bartosz Arłukowicz. – Pani poseł, przepraszam, teraz ja na chwilę. Proszę się nie rozpędzać – mówił.

Reklama

Niestety, poseł Krynicka nie posłuchała. – Rzadko to robię, ale się porozkręcam trochę. I pani poseł Wielichowska, pani poseł się nie wypowiada w imieniu Polek, bo ja jak najbardziej jestem Polką i popieram działania ministra zdrowia. I mam nadzieję, że jeszcze długo porządzi i będzie na tym stanowisku – życzyła Krynicka.

Po tej wypowiedzi Krynicka zwróciła się do posła Krzysztofa Mieszkowskiego z Nowoczesnej. – Panie pośle Mieszkowski, naprawdę to jest przykre słuchać pana, bo ja jestem kobietą (…) bo ja się nie czuję tutaj jak jakiś kołtun i ograniczona, a panu, jak nie pasuje, to może się pan z kraju wynieść.

Później posłanka PiS stwierdziła, że przeciwwskazaniem do awaryjnej antykoncepcji jest… ciąża.

Klauzula sumienia u fizjoterapeutów

Wymianę zdań zamknął Bartosz Arłukowicz, ogłaszając przerwę. Wcześniej próbował uspokoić sytuację. – Pani poseł, ja chciałem pani przerwać dla pani dobra, bo wiedziałem, że to się tak skończy. Pani już zasłynęła klauzulą sumienia o fizjoterapeutach dla kobiet z wkładką wewnątrzmaciczną. Nie chciałem, żeby pani po prostu dalej brnęła. I proszę nie wyrzucać nikogo z kraju, bo pani od tego nie jest – mówił.

Monikę Wielichowską pytamy o całe zajście, ale i o prace nad ustawą.

17792521_1492883374064779_56801045_n

Justyna Koć: Gorący dzień na komisji zdrowia, gdzie odbyło się pierwsze czytanie projektu ministra Radziwiłła. Jak było widać, ten projekt budzi ogromne kontrowersje.
Monika Wielichowska: Szczególnie jeden zapis, który dotyczy ograniczenia dostępności antykoncepcji awaryjnej. Było bardzo gorąco. Zabrałam głos na tej komisji, chociaż nie jestem jej członkiem, ale jestem kobietą. I zapytałam o dostępność antykoncepcji awaryjnej. Pytałam o to w kontekście zderzenia z preparatem na zaburzenia erekcji, dlatego że kilka tygodni temu złożyłam kilka interpelacji. Jedna odnośnie dostępności antykoncepcji awaryjnej, a druga preparatu na zaburzenia erekcji, który jest dostępny bez recepty. Jeśli chodzi o dostępność antykoncepcji awaryjnej, to, jak było dziś widać na załączonym obrazku, wprowadza ją na receptę w celu – jak odpowiada mi resort – zwiększenia bezpieczeństwa pacjentki. Nie wiem, co to oznacza według ministra zdrowia, spróbuję się w następnej interpelacji dowiedzieć. Pewne jest, że projekt ministra Radziwiłła zmniejsza do zera jej działanie, bo ciężko jest się dostać z marszu do ginekologa w publicznej służbie zdrowia. Wiadomo, że ta tabletka najlepiej działa w 24 godziny po stosunku, później jej działanie jest już osłabione.

Leki na erekcję nie budzą obaw ministra Radziwiłła?
Jak widać nie. Lek na erekcję jest dostępny powszechnie, bez recepty, mimo że, jak można przeczytać w ulotce, grozi zawałem i może zakończyć się zgonem. W tym przypadku, jak odpowiedział mi na interpelację, resort zdrowia nie widzi żadnego problemu z jego powszechną dostępnością. W tej samej interpelacji resort zdrowia odpowiada mi, że dostaje sygnały, że awaryjna antykoncepcja jest stosowana zamiast regularnej antykoncepcji.

Pan minister już mówił o tym na spotkaniu z dziennikarzami, ale nie potrafił pokazać żadnych potwierdzających tego danych.
Ja dziś również zapytałam pana ministra, jakie to sygnały, poprosiłam też o wyniki badań, które powinny być dostępne do publicznej wiadomości, a przede wszystkim do wiadomości parlamentarzystów, kiedy debatują na ten temat.

Minister Radziwiłł powiedział dziś, że przywraca normalność.
Pytanie, czym jest normalność dla pana ministra. Likwiduje standardy opieki okołoporodowej, a na czele zespołu, który ma opracować nowe standardy, stanął drugi ideolog, pan Chazan, słynny ze swoich kontrowersyjnych wypowiedzi. Czy przywracanie normalności to zabieranie dostępności do antykoncepcji i promowanie środków na erekcję? A może przywracaniem normalności jest promowanie klauzuli sumienia, która już nawet pojawia się w aptekach? Z tego, co wiem, pan minister nie odniósł się do tej sprawy. Nie wiemy, co minister chce z tym zrobić, czy w ogóle cokolwiek.

Pamiętajmy również, że cały czas po Sejmie krąży wspierany przez PiS projekt dotyczący zakazu aborcji i karania kobiety więzieniem za stosowanie antykoncepcji. Przecież ten projekt ciągle znajduje się w komisji petycji. Zresztą wczoraj dowiedziałam się, że kolejna organizacja pro-life składa wniosek do Sejmu, przy wsparciu posłów i posłanek z PiS.

Jarosław Kaczyński już powiedział, że zakaz aborcji eugenicznej ma szansę na wprowadzenie w stosunkowo nieodległym czasie.
No właśnie, czyli wszystko układa się w pewną całość. Do tego wszystkiego mamy jeszcze kalendarzyk małżeński za 3 miliony, który chce wprowadzić minister Radziwiłł. To wszystko wygląda jak jakieś kuriozum, albo ponury żart. Mamy przecież XXI wiek.

To są działania, które ograniczają prawa kobiet i co gorsza, doprowadzą do rozszerzenia się podziemia aborcyjnego lub aborcji wyjazdowej. Rząd proponuje pełną prokreację, niekoniecznie tą chcianą. Wracamy do średniowiecza, a medycynę zastępujemy ideologią. Panie ministrze, czas na dymisję, bo normalność to przywrócimy my, gdy PiS straci większość.

Zresztą na koniec komisji zaapelowałam do parlamentarzystów, a głównie do parlamentarzystek PiS, żeby nie decydowały o nas, żeby zostawiły kobietom wybór, bo my jesteśmy pełnosprawne społecznie i potrafimy sobie same dać radę ze swoim sumieniem.

Jak reagują na te ograniczenia praw parlamentarzystki PiS?
Niestety, wspierały dziś pana ministra, nie wspierały kobiet.

Jak posłanka Bernadetta Krynicka z PiS, która krzyczała na posłankę Platformy Elżbietę Radziszewską?
Myślę, że posłanka Krynicka dwoma zdaniami obraziła więcej osób na tej sali. Pozwoliła sobie recenzować nasze wypowiedzi. No cóż, to jest niegodne zachowanie posła, ale się stało. Została ogłoszona przerwa, aby ostudzić emocje.

Minister Radziwiłł po wyjściu z komisji już zapowiedział, że projekt przejdzie przez Sejm.
Dla rządu PiS zdanie opozycji nie ma znaczenia. Niestety, przegłosowują wszystko, co chcą, od demolki demokracji po demolkę praw kobiet, jak w tym przypadku.


Zdjęcie główne: Konstanty Radziwiłł, Fot. P. Tracz/KPRM; zdjęcie w tekście: Monika Wielichowska

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Reklama