Chętnie mówię dom wariatów. Korzystam z tego, co mówił minister kultury Piotr Gliński o TVP, więc nie robię nic niekulturalnego. To jest po prostu szaleństwo, które wynika z jakiejś obsesji, nienawiści, kompleksów i powoduje, że chcą wszystko postawić do góry nogami. Włącznie z historią – okazuje się, że bohaterowie byli komuchami, a komuchy stają się bohaterami. To jest niepojęte, że coś takiego mogło nas w ogóle spotkać… – mówi wiadomo.co Krzysztof Luft, były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, aktor, dziennikarz, w latach 1999-2001 rzecznik rządu Jerzego Buzka

Kamila Terpiał: Ogląda pan “Wiadomości” TVP? Ma pan jeszcze na tyle stalowe nerwy?
Krzysztof Luft: Rzeczywiście jest to wyzwanie i dlatego robię to bardzo rzadko. Najwyżej w Internecie, chcąc zobaczyć konkretną relację. Oglądać tego w całości się po prostu nie da. To jest tak załgane dziennikarstwo, że trudno je nawet nazwać dziennikarstwem – to czysta propaganda. Nie tylko nie jest zachowany pluralizm i rzetelność, ale także brak tam podstawowych zasad profesjonalizmu. Jest w tym wszystkim totalny bezwstyd, nikt niczego nawet nie udaje. To całkowicie załgane kreowanie rzeczywistości, czegoś takiego nie było, od czasów PRL-u. Ale wtedy propaganda mogła być bardziej skuteczna, bo nie było mediów prywatnych, Internetu, był całkowity monopol partii i państwa. Taka propaganda może trafiać tylko do “wyznawców” PiS-u, chociaż nawet wśród nich pojawia się coraz więcej wątpliwości. Na przykład niektórzy prawicowi publicyści przyznają, że to jest kuriozum, którego dawno nie widziano.

Jest w tym wszystkim totalny bezwstyd, nikt niczego nawet nie udaje. To całkowicie załgane kreowanie rzeczywistości, czegoś takiego nie było, od czasów PRL-u.

Czyli to jest propaganda, która właściwie nie działa?
Chyba przychodzi kres jej skuteczności. Ona już teraz oddziałuje tylko na wyborców PiS-u, bo nikt inny nie jest w stanie tego akceptować. Jest coraz większa część publiczności, która zaczyna czuć, że coś jest “nie tak”. Niektórych rzeczy po prostu nie da się zrozumieć, na przykład ostatnia porażka w Brukseli i robienie z tego sukcesu; przecież trzeba być fanatycznym zwolennikiem PiS-u, żeby w coś takiego uwierzyć. To już zaczyna być kontrskuteczne, co zresztą widać po sondażach. Taka propaganda, tak nachalna, oderwana od rzeczywistości, oparta na kłamstwie po pewnym czasie zaczyna być odrzucana.

Prezes TVP Jacek Kurski zdaje sobie z tego sprawę?
Chyba jednak nie do końca. To były spin doktor, a kampania wyborcza to co innego niż telewizja. Myślę, że oni się bardzo mocno na tym przejadą. Propagandę trzeba przecież też robić inteligentnie, dopasowywać się do rzeczywistości, choćby do tego, że do ludzi docierają też sygnały z innej strony, nie tylko tych szczekaczek partyjnych.

Reklama

Jest coraz większa część publiczności, która zaczyna czuć, że coś jest “nie tak”. Niektórych rzeczy po prostu nie da się zrozumieć, na przykład ostatnia porażka w Brukseli i robienie z tego sukcesu; przecież trzeba być fanatycznym zwolennikiem PiS-u, żeby w coś takiego uwierzyć.

Obecna Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie stanie się raczej obrońcą podstawowych zasad.
Oczywiście, że nie. KRRiT zajmuje się głównie śledzeniem “nierzetelności” mediów komercyjnych. Rada nie jest od tego, żeby orzekać, co jest prawdą, a co kłamstwem, ale powinna wskazywać na przekroczenia prawa w działalności nadawców. A ustawa właśnie media publiczne zobowiązuje m.in. do rzetelności i pluralizmu. Obecny skład nie jest za chętny, aby uchybienia pisowskich mediów publicznych w tym zakresie wskazywać, bo nawet ich nie dostrzega.

A jak się panu podobał spektakl pt. “powołanie nowego prezesa Polskiego Radia”?
To jest żałosna historia, która świadczy o tym, jacy ludzie się tym zajmują. Jest jeszcze jedna rzecz, o której być może pani nie wie. Otóż Juliusz Braun, jeden z członków Rady Mediów Narodowych na prezesa Polskiego Radia zgłosił kandydaturę Lecha Parella, byłego prezesa Radia Gdańsk, twórcę wielkiego sukcesu tej rozgłośni, wybitnego menedżera mediów. Parell poproszony został przez Radę Mediów Narodowych o przyjazd do Warszawy na spotkanie z Radą. Przyjechał, odbył długą rozmowę z Radą, po czym został poinformowany, że jego kandydatura w ogóle nie zostanie wzięta pod uwagę, bo Rada jednak przegłosowała, że uwzględni tylko te osoby, które brały udział w poprzednim konkursie, czyli jedną osobę – Jacka Sobalę (to on ostatecznie został wybrany prezesem Polskiego Radia, zastąpił na tym stanowisku Barbarę Stanisławczyk-Żyłę – red.). Oprócz totalnej nierzetelności i braku profesjonalizmu i przejrzystych zasad, to po prostu wybitne chamstwo.

Tak jak jakiś czas temu pojawił się kabaretowy projekt związany z poborem abonamentu razem z rachunkiem za prąd, tak teraz szykuje się kolejny kabaretowy projekt związany z włączeniem w to operatorów.

Uda się uregulować sprawę abonamentu? Ostatnio Krzysztof Czabański zapowiedział, że pierwsza będzie ustawa uszczelniająca, a później wprowadzająca powszechny abonament. Do tej pory żadnej ekipie politycznej nie udało się tego rozwiązać.
Tak jak jakiś czas temu pojawił się kabaretowy projekt związany z poborem abonamentu razem z rachunkiem za prąd, tak teraz szykuje się kolejny kabaretowy projekt związany z włączeniem w to operatorów. W tym przypadku również jest mnóstwo problemów prawnych, które już zostały zgłoszone, także przez instytucje kierowane przez ludzi z partii rządzącej. Od razu przewidywałem, że z tym będą ogromne problemy i jestem przekonany, że ten projekt w Sejmie nie zostanie przyjęty.

I PiS nagle będzie się przejmował jakimiś wątpliwościami?
To, że się ma większość i można wszystko przegłosować, to nie znaczy, że można przegłosować zmianę rzeczywistości. Przegłosowanie tego, że dzień będzie w nocy, a noc w dzień nie sprawi, że tak będzie. A oni czasami właśnie tak chcieliby działać. Tymczasem pewnych rzeczy nie da się zrobić, bo to będzie nieskuteczne. Nie chcę przewidywać przyszłości, ale myślę, że ten projekt również zalegnie w jakiejś szufladzie.

Rydzyk, o którym nie powiem ksiądz, bo to jest karykatura kapłana, osiągnął też jakiś gigantyczny wpływ na cały polski Kościół. To jest coś niebywałego, żeby człowiek, który w taki sposób dzieli Polaków, szerzy język nienawiści, bezczelnie wciąga w politykę i kompromituje Kościół, był nie tylko tolerowany, ale także wspierany przez biskupów.

A projekt dotyczący upowszechnienia abonamentu?
Włączenie abonamentu do PiT, CIT i KRUS było przecież jeszcze naszym pomysłem. Może właśnie dlatego PiS szybko go odrzucił. Ale teraz wszystko wskazuje na to, że chcą do niego wrócić, bo to jest chyba jedyny pomysł do zrealizowania w naszych warunkach. Tyle że on jest bardzo trudny politycznie, dlatego też nie był zrealizowany wcześniej, bo kojarzy się z nowym podatkiem. Gdyby to ryzyko polityczne podjęto 1,5 roku temu, to wtedy można było ten projekt przeprowadzić, ale obawiam się, że teraz przy zupełnie innym klimacie politycznym to ryzyko nie zostanie podjęte.

Ale taki mechanizm i pieniądze dla mediów publicznych jednak by się przydały?
Ja uważam, że to jest potrzebne. Nawet życzyłbym sobie, żeby oni to zrobili, chociaż miałbym jednocześnie pewien problem z tym, że teraz telewizja Jacka Kurskiego dostałaby furę pieniędzy. Ale przecież telewizja Jacka Kurskiego nie potrwa wiecznie, a taki mechanizm by się przydał wtedy, kiedy trzeba będzie odbudowywać zgliszcza, które oni po sobie zostawią.

Antoni Macierewicz, który pędzi całą kolumną 150 km/h, rozwalając inne samochody, po to, żeby wpaść do Rydzyka na uroczystość, to jest po prostu ponure i groteskowe.

Kim dla PiS-u jest Tadeusz Rydzyk?
To jest skomplikowana sprawa. Przede wszystkim nie jest żadnym duchownym, to są bajki, tu chodzi o czystą politykę. To jest człowiek, który zdobył ponadnaturalny wpływ na część wyborców prawicowych, która jest dla PiS-u istotna. Ale Rydzyk, o którym nie powiem ksiądz, bo to jest karykatura kapłana, osiągnął też jakiś gigantyczny wpływ na cały polski Kościół. To jest coś niebywałego, żeby człowiek, który w taki sposób dzieli Polaków, szerzy język nienawiści, bezczelnie wciąga w politykę i kompromituje Kościół, był nie tylko tolerowany, ale także wspierany przez biskupów. Przecież zaczynał swoją działalność z tego typu radiem w Niemczech i tam biskupi niemieccy szybko je zamknęli, bo zorientowali się, co to jest. Jego wpływy w episkopacie polskim i w ogóle wśród polskiego kleru są tak wielkie, że jest nie do ruszenia.

To, jak rozgrywa swoje interesy wewnątrz samego PiS-u, jest chyba widoczne gołym okiem? Pozycja Antoniego Macierewicza jest tak silna właśnie dzięki niemu.
Wszyscy walczą o bliskie relacje z Rydzykiem, ale jest kilka osób wyróżnianych. Właśnie Antoni Macierewicz, który pędzi całą kolumną 150 km/h, rozwalając inne samochody, po to, żeby wpaść do Rydzyka na uroczystość, to jest po prostu ponure i groteskowe. On na pewno jest jednym z tych bardzo blisko z Rydzykiem związanych, jest jeszcze minister Szyszko. To też powoduje ich nienaruszalność, mimo że robią rzeczy tak straszne, iż każdy normalny premier dawno by ich pogonił.

Oni uważają, że racja moralna zwalnia ich z przestrzegania zasad. Zarzucając PO, że starała się wpływać na media publiczne sami poddają je ustawowo bezpośredniej kontroli partii rządzącej i robią z nich bezczelną propagandową tubę, o czym mówił nawet ich własny wicepremier.

Jarosław Kaczyński “ogarnia” jeszcze polityczną rzeczywistość i własną partię?
Ogarnia… Chociaż jak się głębiej zastanowić, to chyba jednak nie do końca. Jestem pewien, że nie jest zadowolony z tego, co wyprawia Antoni Macierewicz. Ostatnio jak mówił o ekstrawagancji, która musi się skończyć, to miał na myśli to, co większość ludzi, czyli jakiś kompletny odlot szefa MON.

No i nic…
No właśnie o to chodzi, że nic. Siła Antoniego Macierewicza jest zbyt duża, żeby prezes pozwolił sobie na otwarty konflikt. Prezes nie jest w stanie doprosić się wyrzucenia z MON-u niejakiego Misiewicza, który dla Prawa i Sprawiedliwości jest ogromnym obciążeniem wizerunkowym. Nie jest już wreszcie rzecznikiem, ale przecież nadal jest w ministerstwie. Jak widać, Macierewicz ma to, co mówi Kaczyński, w “głębokim poważaniu”.

Myślę, że dochodzimy do momentu, w którym jest “przegięcie”, za dużo jest kłamstwa, obciachu i arogancji. Jestem przekonany, że to jest tylko kwestią czasu, jak zaczną się tąpnięcia. W reakcjach na spadek sondaży nie ma w PiS żadnej refleksji.

“Ta paranoja skończy się totalną katastrofą PiS-u, potęga tej dziwacznej formacji pryśnie jak bańka mydlana” – tak napisał pan ostatnio na Facebooku. Pytanie, kiedy.
Niedawno wicepremier Mateusz Morawiecki mówił o tym, że PiS będzie rządził do 2031 roku. Wśród komentatorów też dominował taki ton, że to będą co najmniej na dwie kadencje. Przypominam sobie, jak w 2001 roku SLD wygrał wybory, a 4 lata wcześniej także AWS, i jak utrzymywali wysokie poparcie przez ponad rok. A przecież pamiętamy, jaki był koniec – te formacje właściwie nie przetrwały kadencji. Nie było co prawda przyspieszonych wyborów, bo konstytucyjny gorset jest taki, że trudno się z niego wydobyć. Ale i AWS, i SLD kończyły jako rozbite środowiska polityczne i rządy mniejszościowe; myślę, że w tym wypadku będzie podobnie. Od dawna byłem przekonany i publicznie to mówiłem, że sondaże PiS zaczną spadać więc mam teraz satysfakcję. Myślę, że dochodzimy do momentu, w którym jest “przegięcie”, za dużo jest kłamstwa, obciachu i arogancji. Jestem przekonany, że to jest tylko kwestią czasu, jak zaczną się tąpnięcia. W reakcjach na spadek sondaży nie ma w PiS żadnej refleksji. Jest bardzo charakterystyczne dla formacji prawicowo-konserwatywnych przekonanie o wyższości i racji moralnej, która prowadzi do klęski, bo nie pozwala zmierzyć się z rzeczywistością i zareagować racjonalnie. Oni są przekonani, że racja moralna jest po ich stronie – i to oni są tymi prawdziwymi Polakami, jedyną prawdziwie polską władzą, więc im wolno robić rzeczy, którym innym nie wolno. Gdyby na przykład PO z PSL-em chciały jawnie przekraczać normy konstytucyjne, to przecież wrzask z tamtej strony byłby niewyobrażalny. Oni uważają, że racja moralna zwalnia ich z przestrzegania zasad. Zarzucając PO, że starała się wpływać na media publiczne sami poddają je ustawowo bezpośredniej kontroli partii rządzącej i robią z nich bezczelną propagandową tubę, o czym mówił nawet ich własny wicepremier.

Przecież to, że mają samodzielną większość, to był też splot przypadków. Gdyby lewica weszła do Sejmu, to PiS nie zdobyłby większości i nie byłby w stanie samodzielnie rządzić.

Beata Szydło będzie premierem do końca kadencji?
Nie mam pojęcia, myślę, że wszystko jest możliwe. Jeżeli zmiana, to tylko na Jarosława Kaczyńskiego. Zamiana na kogokolwiek innego nie miałaby sensu, bo to byłaby zamiana jednego figuranta na innego figuranta.

Ale przyspieszonych wyborów nie będzie?
Myślę, że Kaczyński na przyspieszone wybory nie pójdzie, zwłaszcza po swoim doświadczeniu z przeszłości. A dziś już widać, że to byłoby dla nich ryzyko. Przecież to, że mają samodzielną większość, to był też splot przypadków. Gdyby lewica weszła do Sejmu, to PiS nie zdobyłby większości i nie byłby w stanie samodzielnie rządzić.

Jak nazwie pan te rządy? W jakim jesteśmy teraz miejscu?
To jest trudne do opisania, bo nie mamy żadnych odpowiedników.

Miesięcznice tylko potwierdzają, że to jest polityka. To nie są żadne modlitewne spotkania, tylko zwykłe polityczne wiece, w dodatku pełne nienawiści, ze skrajnymi hasłami. “Kłamstwo smoleńskie” jest po prostu jednym z ważnych elementów propagandy PiS-u.

Niektórzy używają słowa “demokratura”.
Chętnie mówię dom wariatów. Korzystam z tego, co mówił minister kultury Piotr Gliński o TVP, więc nie robię nic niekulturalnego. To jest po prostu szaleństwo, które wynika z jakiejś obsesji, nienawiści, kompleksów i powoduje, że chcą wszystko postawić do góry nogami. Włącznie z historią – okazuje się, że bohaterowie byli komuchami, a komuchy stają się bohaterami. To jest niepojęte, że coś takiego mogło nas w ogóle spotkać…

A co zrobiono z pamięcią o katastrofie smoleńskiej? Antoni Macierewicz cały czas powtarza, że nie odpuści.
Antoni Macierewicz jest cynicznym graczem w tej sprawie. Przecież trzeba być wariatem, żeby wierzyć w zamach w Smoleńsku. Nie podejrzewam tych ludzi o taki brak inteligencji, żeby nie zdawali sobie z tego sprawy. Zresztą miesięcznice tylko potwierdzają, że to jest polityka. To nie są żadne modlitewne spotkania, tylko zwykłe polityczne wiece, w dodatku pełne nienawiści, ze skrajnymi hasłami. “Kłamstwo smoleńskie” jest po prostu jednym z ważnych elementów propagandy PiS-u.


Zdjęcia główne: Krzysztof Luft, Fot. Facebook/Krzysztof.Luft; “Dom wariatów”, obraz Francisca Goi, 1815-1819, Królewska Akademia Sztuk Pięknych św. Ferdynanda

Reklama