Branża estradowa generowała 3,5 proc. PKB brutto, dla porównania – górnictwo niecałe 2 proc. Rocznie odbywało się około 28 tys. imprez, na których bawiło się ok. 30 mln Polaków. W tym roku nie odbędzie się 7200 imprez masowych i ponad 7 tysięcy koncertów. Branża dawała ok. 300 tys. miejsc pracy. Dziś pracownicy branży, pozbawieni środków do życia, walczą o przetrwanie i liczą, że rząd zainteresuje się pomocą dla nich. Na razie bezskutecznie.

Zamrożeni na zawsze?

Koncerty, występy estradowe, festiwale to segment, który odczuł lock down spowodowany wirusem wyjątkowo boleśnie. Branża kreatywna, artystyczna została zamrożona jako pierwsza i do dziś de facto nie pracuje.

Tysiące koncertów zostało odwołanych, setki produkcji wstrzymano. Nie odbyły się wielkie festiwale, jak Opener czy Orange, ale nie będzie też lokalnych wiejskich wydarzeń, koncertów czy dożynek.

– Bez odmrożenia tego sektora, bez odpowiedniego czasu, by podnieść branżę z kryzysu, i bez popytu na usługi branża bezpowrotnie zniknie z polskiego rynku – mówi Monika Wielichowska, posłanka KO, kiedyś związana z branżą estradową, była menedżerka zespołów Big Cyc i Czarno-Czarnych.

Reklama

Mimo luzowania obostrzeń powrót do normalności w tym sektorze jest niemożliwy. Kryzys gospodarczy przełożył się na wycofanie publicznych i prywatnych inwestorów. Przedsięwzięć artystycznych, kulturalnych, festiwalowych w tym roku nie będzie.

Koncert to nie tylko zespół

Mało kto idąc na koncert czy festiwal zastanawia się, że aby artysta zaśpiewał na scenie, sztab ludzi musi mu to umożliwić.

To praca techników estradowych, realizatorów dźwięku, światła, raiderowców, animatorów, konstruktorów, muzyków, artystów, agentów, producentów.

– To nie chodzi o artystów z pierwszych stron gazet, ale np. o firmy obstawiające sceno-technikę. Tam są leasingi 50-60 tys. miesięcznie. Gdy ci ludzie nie dają rady płacić, od razu nasyła się na nich komornika – mówi nam Marcin Bachara z Izby Gospodarczej Menedżerów, producent i menedżer zespołu Feel.

Sama branża stanowi 3,5 proc. PKB, to także ponad 300 tys. miejsc pracy. Warto podkreślić, że górnictwo, o które tak bardzo “dbają” rządzący, to niecałe 2 proc. PKB.

Jak tłumaczy Marcin Bachara, żadna z tarcz antykryzysowych nie objęła branży, ponieważ w większości pracujący tam ludzie prowadzą jednoosobową działalności gospodarczą. Oni mogli załapać się na tzw. postojowe i zawieszenie ZUS. Ci, którzy mieli umowę o dzieło lub na zlecenie, a takich jest większość, to niestety nie załapali się na nic.

– Nie mamy perspektyw – dodaje Bachara – nawet jeżeli teraz nas odmrożą, to koncerty dopiero zaczniemy grać w przyszłym roku. Być może wcześniej pojawią się jakieś pojedyncze sztuki, ale do normy wrócimy dopiero za rok, może dwa. Mam wrażenie, że rząd nie chce słuchać i nie rozumie problemu – mówi menadżer zespołu Feel.

Co dalej?

Minister Jadwiga Emilewicz zapowiedziała, że niedługo zostanie odmrożona także ta branża, ale chyba nie zdaje sobie sprawy, że w tym przypadku potrzeba indywidualnego spojrzenia i pomocy państwa.

– To odmrożenie nic nam nie daje. Normalnie, latem, dla jednej z rozgłośni radiowych miałem robić cykl 22 koncertów w całej Polsce. Oczywiście żadnego nie będzie, nawet jeśli 24 lipca branża zostanie odmrożona. Miasta nie mają pieniędzy na koncerty albo boją się koronawirusa. Naszym jedynym celem i szansą jest usiąść z rządem i porozmawiać o sektorowej tarczy dla nas – mówi Marcin Bachara.

Pomysłów na to, jak pomóc przetrwać branży, już kilka jest. To m.in. dopłata do co drugiego biletu ma koncert, skoro co drugie miejsce ma być wolne. Kulturalny bon – coś na kształt bonu wakacyjnego, który ma pomóc branży turystycznej. Przedłużenie postojowego i zwolnień z ZUS, dodatkowe dopłaty z funduszu pracy dla ochrony miejsc pracy.
Dobrym pomysłem wydają się też wakacje kredytowe leasingu dla firm sceno-technicznych. Rząd mógłby spłacić leasing, udzielając jednocześnie w ten sposób pożyczki firmom z technika sceniczną.

Obecnie aktywność branży to zaledwie 10 proc.


Zdjęcie główne: Fot. Pixabay

Reklama