Spodziewałem się takiego orzeczenia i to nie tylko dlatego, że w większości przypadków TSUE zgadza się z opiniami swoich rzeczników generalnych, tylko można było z góry przewidzieć, że rozstrzygnięcie zapadnie w takim właśnie kierunku. Wszystkie rządy przecież zgodziły się na mechanizm „pieniądze za praworządność”, łącznie z naszym rządem. Nie wiem, po co w ogóle rząd polski, podobnie jak węgierski, skarżył to do TSUE. Chyba tylko po to, aby mieć wymówkę i aby pojawiły się jakieś akty normatywne – mówi nam Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. I dodaje: – W efekcie pan Kaczyński nawet w oczach własnego elektoratu będzie się jawił jako osoba słaba. Tak czy inaczej, każde rozwiązanie jest złe, a proces degrengolady obozu rządzącego postępuje, widzimy to wyraźnie

Jak odczytuje pan orzeczenie TSUE w sprawie mechanizmu warunkowości i jak ocenia pan jego wagę?

Jerzy Stępień

JERZY STĘPIEŃ: Spodziewałem się takiego orzeczenia i to nie tylko dlatego, że w większości przypadków TSUE zgadza się z opiniami swoich rzeczników generalnych, tylko można było z góry przewidzieć, że rozstrzygnięcie zapadnie w takim właśnie kierunku. Wszystkie rządy przecież zgodziły się na mechanizm „pieniądze za praworządność”, łącznie z naszym rządem. Nie wiem, po co w ogóle rząd polski, podobnie jak węgierski, skarżył to do TSUE. Chyba tylko po to, aby mieć wymówkę i aby pojawiły się jakieś akty normatywne, które zaczną realizować to postanowienie.

A decyzja polskiego TK Przyłębskiej, który w tej samej sprawie obradował dwie godziny, po czym odroczył rozprawę?
Proszę mnie nie egzaminować z mechanizmów i podejmowanych decyzji w aktualnym TK, bo one nie mają nic wspólnego z prawem UE.

Reklama

Chodzi jedynie o to, aby pokazać części społeczeństwa, że panujemy nad sytuacją, że UE nam nie podskoczy i że mamy własny organ, który potrafi podważać orzeczenia TSUE.

Nie wiem, czy jeszcze ktokolwiek jest w stanie się na to nabrać i uwierzyć, że mamy najważniejszy organ sądowniczy w całej Unii, bo skoro może podważać orzeczenia TSUE czy ETPCz, to oznacza, że TK pani Julii Przyłębskiej jest wyższej instancji w stosunku do tych organów. Co prawda nie ma żadnej możliwości sprawczej, bo nie ma takiego komornika, który by zabrał pieniądze z kasy Unii i przekazał do kasy polskiego rządu.

Przypomina mi to, z zachowaniem wszelkich proporcji oczywiście, komedię Moliera „Mieszczanin szlachcicem”, gdzie właśnie udawano szlachcica. Tak samo polski Trybunał Julii Przyłębskiej udaje, że jest nadrzędnym sądem europejskim. Podejrzewam, że też w takim razie w zakresie NATO, bo układ o NATO jako umowa międzynarodowa podlegałby kognicji TK, więc może nawet sąd polski Julii Przyłębskiej jest nadrzędny nad wszystkimi instytucjami NATO.

Gdyby był normalny TK, to taki wniosek ministra Ziobry byłby rozpatrywany?
Nie zostałby rozpatrzony, bo TK nie ma takich kompetencji. Gdyby nawet taki wniosek z jakichś powodów został przyjęty do rozpoznania, to przed orzeczeniem trzeba by było zwrócić się z pytaniem prejudycjalnym do TSUE, żeby ustalić, jaka jest treść prawa europejskiego. Na tym rzecz polega, że TSUE jest jedynym organem uprawnionym do ostatecznego wyjaśniania treści prawa europejskiego, a nie poszczególne sądy konstytucyjne czy sądy najwyższe w krajach członkowskich.

Gdyby tak było, to nie mielibyśmy jednego prawa unijnego, tylko 28 porządków prawnych.

Najwyraźniej nasi rządzący wyobrażają sobie, że to jest możliwe i że w Polsce może obowiązywać inny porządek prawa europejskiego, niż w innych krajach. To są absurdy, które nie mieszczą się w głowie, ale niestety coraz częściej jesteśmy do tego przyzwyczajeni.

Czy to, co się dziś wydarzyło, to nie jest kara za to całe populistyczne gadanie, które mieliśmy w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy w tej sprawie, czy w ogóle w sprawie UE?
Nie jestem w stanie pojąć, co siedzi w głowie premiera i rządzących. Widocznie takie było polecenie, aby premier mówił co innego w Brukseli, a co innego w Polsce. To jest zresztą przyjęte w krajach, które nie szanują standardów cywilizacyjnych, że co innego mówi się do wewnątrz, niż na zewnątrz, a wszystko oparte jest o kłamstwo.

Zbigniew Ziobro stwierdził dziś, że premier zgadzając się w 2020 roku na mechanizm pieniądze za praworządność popełnił historyczny błąd. Koalicja trzeszczy, czy rząd może się o to potknąć?
Wszystko na to wskazuje, pan Ziobro, gdyby był ministrem rozumiejącym standardy i zasady kultury politycznej, które w Europie są stałe i wypracowane, to nie zgadzając się z premierem powinien zwołać konferencję prasową, powiedzieć, dlaczego, i oświadczyć, że ustępuje ze stanowiska.

On tego oczywiście nie zrobi, zatem zastanówmy się, co powinien zrobić premier; a mianowicie powinien zrobić to, co swego czasu premier Jerzy Buzek, który mając pod bokiem zbuntowanego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego, który zaatakował premiera, zdymisjonował Lecha Kaczyńskiego. W efekcie rząd Buska powoli chylił się ku upadkowi, ledwo dotrwał do końca kadencji, a cała formacja AWS przestała istnieć.

Wyrzucenie z rządu Lecha Kaczyńskiego było początkiem budowania obozu politycznego PiS. Być może pan Ziobro, znając tę historię, liczy też na to, że usunięcie go w końcu z rządu będzie doskonałą trampoliną dla budowania własnej formacji.

Być może liczy też na to, że pan Kaczyński pamiętający, jakie były początki PiS-u, nie zrobi tej grzeczności panu Ziobrze. W efekcie pan Kaczyński nawet w oczach własnego elektoratu będzie się jawił jako osoba słaba.

Tak czy inaczej, każde rozwiązanie jest złe, a proces degrengolady obozu rządzącego postępuje, widzimy już to bardzo wyraźnie. To się nakłada na katastrofę Polskiego Ładu, do tego dochodzi Pegasus, sprawy związane z pandemią, inflacja. Każda z tych przyczyn w normalnym kraju spowodowałaby upadek tego rządu. Okazuje się, że suma tych przypadków daje wciąż zero. Ta ekipa jest już niezdolna do rządzenia, zdana na łaskę opozycji, która w kluczowych sprawach, zdaje się, musi być dopraszana do głosowania.

(JK)


Zdjęcie główne: Zbigniew Ziobro i Mateusz Morawiecki, Fot. Flickr/KPRM/Krystian Maj, Public domain; zdjęcie w tekście: Jerzy Stępień, Fot. Jerzy Stępień, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons

Reklama