To była bardzo trudna kampania. Nigdy po 1989 roku w takim stopniu w kampanię wyborczą nie był zaangażowany aparat propagandowy pisowskich mediów. To, co się tam dzieje, jest spełnieniem najczarniejszych wizji, to jest propaganda na miarę Goebbelsa. Mamy do czynienia z promocją tylko jednej partii i zohydzaniem przeciwników politycznych. Przez ostatnie 28 lat nigdy tak nie było – mówi w rozmowie z nami Jacek Protas, szef sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. – Udział w wyborach jest obywatelskim obowiązkiem i oznaką patriotyzmu. Idąc do wyborów pokazujemy, że los naszego kraju nie jest nam obojętny – dodaje.

KAMILA TERPIAŁ: Partia władzy w najnowszym spocie straszy uchodźcami. W sztabie PiS-u robi się nerwowo?

JACEK PROTAS: To po pierwsze, ale po drugie ten ruch pokazuje także podejście PiS-u do samorządu. Kampania jest prowadzona właśnie takimi metodami – straszeniem przed wyimaginowanym napływem uchodźców i różnymi innymi wydarzeniami, które mogłyby się zdarzyć, gdyby PiS przegrał wybory samorządowe. Ale specyfika tych wyborów jest przecież inna.

Koalicja Obywatelska przygotowała dla wyborców program krajowy i 16 programów regionalnych. Chcemy pokazać konkretne rozwiązania w regionach, miastach, powiatach i gminach. PiS tego nie rozumie, chce sprawę załatwić czysto politycznie. Jest w stanie obiecać wszystko i oskarżać opozycję, że jest zagrożeniem dla Polski.

Widział pan w ogóle program wyborczy Prawa i Sprawiedliwości?
Jakiś czas temu zorganizowaliśmy konferencję prasową przed siedzibą PiS-u na ulicy Nowogrodzkiej, podczas której pytaliśmy właśnie o ich program. Wtedy poseł Łukasz Schreiber pokazał przed kamerami parę wydrukowanych slajdów, przekonując nas, że to jest właśnie to. Ale nie było.

Reklama

Ludzie muszą wiedzieć, jaką kandydaci mają dla nich ofertę, po to, aby mogli wybrać najlepszego gospodarza. PiS chce wszystko upolityczniać, jak za “dobrych” czasów komuny, gdzie o wszystkim decydowali partyjni urzędnicy.

Polacy znowu przestraszą się uchodźców?
Politycy PiS-u wiedzą, że Polacy boją się tego, co działo się w krajach Europy i postanowili to po raz kolejny wykorzystać. Ale uchodźcy z Afryki i krajów arabskich wcale się do Polski nie wybierają. Kuriozalną sytuacją w tym kontekście jest to, że pisowscy wojewodowie w 2017 roku wydali 3 razy więcej pozwoleń na przebywanie i pracę w Polsce imigrantom pochodzenia arabskiego, niż w 2014 roku. Nie mówię tego w negatywnym kontekście, ale to pokazuje hipokryzję PiS-u.

Co kryje się pod hasłem opozycji: “Musimy obronić samorządy”?
PiS nie ukrywa tego, że idea samorządności i decentralizacji jest im obca.

W naturze tego ugrupowania jest centralizowanie władzy i zawłaszczanie jej dla działaczy partyjnych. My jesteśmy za decentralizacją kraju i zwiększaniem kompetencji samorządów.

Chcemy, żeby ludzie sami decydowali o tym, co jest dla nich najlepsze. Reforma samorządowa z 1990 i 1998 roku została uznana w Europie za polski sukces cywilizacyjny. Dlatego musimy obronić tę zdobycz przed inwazją PiS-u.

Dlaczego trzeba zlikwidować urząd wojewody?
W regionie musi być jeden gospodarz. Samorządy funkcjonują dokładnie od 20 lat, przez ten czas udowodniły, że potrafią być prawdziwymi gospodarzami regionu. Funkcjonowanie obok siebie urzędów marszałkowskich i wojewodów jest niezrozumiałe dla społeczeństwa, niecelowe i niepraktyczne także z punktu widzenia ekonomicznego.

Samorządy poradzą sobie z zadaniami, które wykonują wojewodowie. Wojewoda powinien zajmować się tylko nadzorem prawnym nad uchwałami jednostek samorządu terytorialnego, co jest także zapisane w konstytucji.

Jest szansa na mobilizację wyborców?
Wszystkie badania wskazują na wyjątkowo wysokie zainteresowanie udziałem w tych wyborach. Eksperci uważają, że frekwencja może wynieść ponad 50 proc. wyborców. Bardzo się z tego cieszę, bo to pokazuje, że wyborcy chcą obronić swoje lokalne społeczności. Ludzie ufają samorządom, w ostatnim badaniu zadeklarowało to 75 proc. badanych.

Udział w wyborach jest obywatelskim obowiązkiem i oznaką patriotyzmu. Idąc do wyborów pokazujemy, że los naszego kraju nie jest nam obojętny.

Warszawa będzie najważniejszym politycznym starciem. Rafał Trzaskowski przekona do siebie wyborców?
Rafał Trzaskowski jest bardzo dobrym i dobrze przygotowanym kandydatem. Jest człowiekiem młodego pokolenia, ale już z doświadczeniem i wiedzą, rozpoznawalnym w Europie, a to jest bardzo ważne na stanowisku prezydenta stolicy takiego kraju jak Polska. Poza tym jest wyczulony na problemy społeczne. Dlatego jego kampania polega głównie na spotkaniach z ludźmi, nie było żadnych fajerwerków.

Ci, którzy śmieją się z “ławeczki Trzaskowskiego”, nie mają racji?
Ludzie oczkują tego, że ktoś ich wysłucha, nawet jeżeli ma inne poglądy.

Kampania wyborcza jest czasem, w którym trzeba słuchać, czego oczekują mieszkańcy, aby ich nie uszczęśliwiać na siłę, a z drugiej strony przedstawiać swoje poglądy. Rafał Trzaskowski prowadził właśnie taką kampanię. Nie straszył i nie prześcigał się w składaniu obietnic bez pokrycia.

Tak robi Patryk Jaki? Obiecał już chyba wszystko…
Jaka jest kampania Patryka Jakiego, każdy widzi. Kandydat PiS-u próbuje właśnie takimi “fajerwerkami” zdobyć serca warszawiaków. Z jednej strony uczestniczy w procesie wyprowadzania Polski z UE, a z drugiej obiecuje wielkie inwestycje, które bez wsparcia środków europejskich nie mają żadnych szans. Budowa metra jest naprawdę bardzo drogą inwestycją.

Sztab wyborczy KO liczy na wygraną w pierwszej turze?
Wszystko się może zdarzyć. Jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność.

Wierzymy w rozsądek i mądrość warszawiaków, że nie dadzą się zwieść kosmicznym obietnicom, nie dadzą się zaszantażować i podejmą racjonalną decyzję.

Czym dla KO będzie wygrana?
Scena polityczna zmienia się w ciągu ostatnich lat i nie są to lata łatwe dla opozycji. Trudno się spodziewać, żebyśmy odnosili takie sukcesy jak w 2010 roku. Liczymy na to, że wraz z naszymi partnerami, czyli siłami prodemokratycznymi, zbudujemy samorządowe koalicje w zdecydowanej większości regionów. Dla nas to będzie sukces.

Mamy nadzieję, że nasi kandydaci wygrają też w większości miast, bo to także będzie wymiar polityczny tych wyborów.

To była trudna kampania?
To była bardzo trudna kampania. Nigdy po 1989 roku w takim stopniu w kampanię wyborczą nie był zaangażowany aparat propagandowy pisowskich mediów. To, co się tam dzieje, jest spełnieniem najczarniejszych wizji, to jest propaganda na miarę Goebbelsa. Mamy do czynienia z promocją tylko jednej partii i zohydzaniem przeciwników politycznych. Przez ostatnie 28 lat nigdy tak nie było.

Poza tym nigdy w wybory samorządowe tak mocno nie był zaangażowany cały aparat rządowy. Nie mówię tylko o premierze Mateuszu Morawieckim, ale także m.in. ministrze rozwoju regionalnego Jerzym Kwiecińskim, który kłamstwami zaatakował swoich partnerów, czyli samorządy województw.

To jest minister, który powinien z nimi najbliżej współpracować, bo jest ich opiekunem. Tym razem jeździł po Polsce i oszukiwał Polaków. Wcześniej rząd wysłał kontrolę CBA do urzędów marszałkowskich, ale po 9 miesiącach okazało się, że nic nie udało się znaleźć.

Kłamstwem posługiwał się nie tylko minister rozwoju regionalnego.
W tej kampanii kłamstw i populizmu było bardzo dużo. Premier Mateusz Morawiecki obiecywał niestworzone rzeczy, otwierał już dawno otwarte drogi albo takie, po których nie można jeszcze jeździć, przy okazji przekonując, że za rządów koalicji PO-PSL nic nie budowano.

Uważam, że ten postradziecki populizm odbije się negatywnie i Polacy już w nic tej ekipie nie uwierzą.

Dodatkowo wpłyną na to tzw. taśmy Morawieckiego?
Używanie nagrań prywatnych rozmów w polityce jest obrzydliwe, ale nie tylko o to chodzi. Granie taśmami jest sterowane z zewnątrz. “Wyciąganie” ich w odpowiednim czasie i na odpowiednie osoby nie jest żadnym przypadkiem.

Najprawdopodobniej te nagrania są w dyspozycji prokuratury, czyli Zbigniewa Ziobry. Dlaczego odnajdują się właśnie teraz? To jest element brudnej gry politycznej i rozgrywek wewnątrz tak zwanej Zjednoczonej Prawicy.

Jaką twarz pokazał w tej kampanii premier Mateusz Morawiecki?
Twarz z długim nosem Pinokia. Polacy wiedzą, że jest po prostu kłamcą i cynicznym populistą. Prezes Jarosław Kaczyński już wie, że jego cudowne dziecko będzie niedługo dużym kłopotem dla PiS-u.

Wybory samorządowe rozpoczynają maraton wyborczy. Wynik tych wyborów będzie miał duże, także psychologiczne znaczenie?
Te wybory, przeprowadzane w szczególnych warunkach, są poligonem dla ugrupowań politycznych. PiS przecież spreparował także pod swoje potrzeby kodeks wyborczy

Dlaczego te wybory są bardzo ważne? Mam nadzieję, że po pierwsze pokażą Polakom, że z PiS-em można wygrać.

Po drugie, powinny pokazać wszystkim mniejszym ugrupowaniom opozycyjnym, że opłaca się współpracować, bo jest jeden przeciwnik, który niszczy demokrację, depcze konstytucję i chce wyprowadzić Polskę z UE. To nie jest czas na gniewanie się, fochy, tylko na jednoczenie. Zwłaszcza że ordynacja wyborcza faworyzuje duże ugrupowania. Rozdrobnienie sceny politycznej działa na korzyść PiS-u. Warto ze sobą współpracować po to, aby wrócić na drogę demokracji i zatrzymać proces odrywania Polski od UE.

Prezes Jarosław Kaczyński twierdzi, że “PO zabiegała w UE o stanowiska dla swoich polityków, a my zabiegamy o interes Polski”.
To jest zwykła demagogia.

9 lat pracowałem w Europejskim Komitecie Regionów i znam specyfikę Brukseli – tam się niczego nie załatwia. To słowo w ogóle nie funkcjonuje, najważniejsze są kompromis i kompetencje. Jeżeli jest ktoś, kto potrafi rozmawiać i negocjować, to staje się kandydatem na ważne stanowiska.

Jerzy Buzek jako przewodniczący PE, Donald Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej to efekt wielu lat ciężkiej pracy i pokazywania, że Polakom można zaufać, że potrafimy być liderami. Niestety po 3 latach rządów PiS doprowadził do konsternacji w Europie. Polska, czyli kraj, który wytyczał kierunki prorozwojowe i prointegracyjne jest dzisiaj na marginesie Unii.

Niecałe pół roku przed wyborami PiS zmienił ordynację wyborczą. Wycofał się z części zapisów, m.in. zmiany okręgów wyborczych, ale wiele zmian pozostało…
Byłem członkiem komisji do spraw kodeksu wyborczego i przypominam, że zanim projekt tam trafił, to PiS złożył do niego ponad 200 autopoprawek.

W konsekwencji szaleńczej pracy powstała kuriozalna ustawa, która na pewno nie pomoże w prowadzeniu transparentnego procesu wyborczego i zaburzy liczenie głosów.

Jakie są największe zagrożenia? Powinniśmy obawiać się o uczciwość tych wyborów?
Obawiam się, że nie do końca obsadzone komisje obwodowe będą miały problem ze sprawnym przeprowadzeniem wyborów i policzeniem głosów. Poza tym zmiana definicji “krzyżyka” może kusić do ewentualnego zafałszowania wyników. Nadzór polityczny nad procesem wyborczym także musi budzić wątpliwości. Nie po to PiS wprowadził politycznych komisarzy, upolitycznił administrację wyborczą, Sąd Najwyższy i sądy powszechne, żeby z tego nie skorzystać. Historia pokazuje, że ładuje się broń po to, aby z niej wystrzelić.


Zdjęcie główne: Jacek Protas, Fot. Flickr/PO, licencja Creative Commons

Reklama