Lech Wałęsa jest czysty, jeśli chodzi o ten okres opozycyjny i nic mu nie można zarzucić. Był autentycznym liderem “Solidarności”, dotrzymał tego w najważniejszych latach i doprowadził też swoją mądrością do Okrągłego Stołu. Słusznie, że świat uważa go za bohatera. Każdy w życiu popełnił jakiś błąd, coś ma na sumieniu. Współczuję mu, ale jednocześnie go podziwiam – mówi w rozmowie z wiadomo.co były działacz opozycji Henryk Wujec.

Kamila Terpiał: Czy przedstawione przez IPN ekspertyzy zmieniają coś w pana ocenie tego, co zrobił Lech Wałęsa?
Henryk Wujec:
To w pewnym sensie nawet utrwala to, że Lech Wałęsa z lat opozycji nie jest niczym obciążony, że ma czystą kartę. Ja mogę mówić o tym czasie, kiedy go znałem, czyli o drugiej połowie lat 70. Miałem cały czas przekonanie, i to się nie zmienia, że Lech Wałęsa jest czysty, jeśli chodzi o ten okres opozycyjny i nic mu nie można zarzucić. Były różne próby podrzutek esbeckich, żeby nie dostał Nobla, ale nic się z tego nie potwierdziło. Natomiast z tego okresu, kiedy były wydarzenia grudniowe, kiedy zabijano i torturowano ludzi, on był też przesłuchiwany, to jest zresztą powszechnie wiadomo. Czy coś wtedy podpisał? To jest moim zdaniem prawda historii. Nawet jeżeli coś podpisał, jeżeli go do tego jakoś zmusili, to moim zdaniem w pewnym sensie to wpłynęło na jego życiorys tak, że potem jak się od niego odczepili, to on powiedział sobie, że nigdy w życiu nie pójdzie na taką rzecz. To bardzo poniża człowieka, każdy, kto ma trochę honoru, to przeżywa bardzo głęboko, na przykład upokorzenia na przesłuchaniach SB. Według mnie, niezłomność Lecha Wałęsy jest właśnie konsekwencją doświadczenia, jakie miał w latach 70. A dowodem tej niezłomności jest zarówno okres “Solidarności” 80-81, jak i najważniejszy moment – ogłoszenia stanu wojennego. Wałęsę internowano i na pewno wywierano ogromną presję, żeby zgodził się wystąpić razem z generałem. On tego nie zrobił i wtedy uratował Polskę. I za to, moim zdaniem, należą mu się wszystkie najwyższe ordery, jakie są możliwe. Nie dał się złamać. Każdy człowiek oczywiście popełnia błędy, ma swoje wady, to było widoczne gołym okiem. Ale najważniejsze, że był autentycznym liderem “Solidarności:, dotrzymał tego w najważniejszych latach i doprowadził też swoją mądrością do Okrągłego Stołu. Słusznie, że świat uważa go za bohatera.

Niezłomność Lecha Wałęsy jest właśnie konsekwencją doświadczenia, jakie miał w latach 70. A dowodem tej niezłomności jest zarówno okres “Solidarności” 80-81, jak i najważniejszy moment – ogłoszenia stanu wojennego. Wałęsę internowano i na pewno wywierano ogromną presję, żeby zgodził się wystąpić razem z generałem. On tego nie zrobił i wtedy uratował Polskę. I za to, moim zdaniem, należą mu się wszystkie najwyższe ordery, jakie są możliwe. Nie dał się złamać.

W Polsce nie wszyscy uważają go za bohatera.
I to jest bardzo przykre, że dla niektórych nie jest bohaterem i że jest w swoim kraju najbardziej atakowany. To jest bolesne. Trzeba uznać, że od roku 1976 był w porządku. A co było wcześniej? Niech zajmują się tym historycy, piszą książki…

Ale to jest raczej sprawa polityczna. Jarosław Kaczyński chce go zrzucić z piedestału, odebrać zasługi. Uda mu się?
Nie uda mu się w żaden sposób. Jarosław Kaczyński współpracował z opozycją, odgrywał pewną, ale niewielką rolę w “Solidarności”, Leszek odgrywał większą. Ale przede wszystkim w ogóle nie ma żadnego porównania pomiędzy tym, co robił Lech Wałęsa i Jarosław Kaczyński. Teraz on może mówić o tym, że jest “naczelnikiem” państwa, ale to teraz.

Reklama

Jarosław Kaczyński współpracował z opozycją, odgrywał pewną, ale niewielką rolę w “Solidarności”.

To jest element wojny, jaką od wielu lat najpierw bracia Kaczyńscy, teraz Jarosław Kaczyński prowadzi z Lechem Wałęsą. Rozpoczęła się zaraz po tym, jak ich polityczne drogi się rozeszły. Będą kolejne etapy?
Tak, to, co się dzisiaj stało, nie jest końcem tej wojny, oni będą ciągle atakować Wałęsę. Bo cóż znaleźli? Wykazali, że do siedemdziesiątego któregoś roku są jakieś materiały, że był wpisany w rejestry esbeckie, są potwierdzone niektóre dokumenty i koniec, potem się urywa. Więcej nie ma. Oni będą do tego wracać, bo to jest słabe. Ale przecież oni o tym wiedzieli współpracując z Wałęsą, pomagając mu w karierze politycznej. Zresztą na początku Wałęsa nie ukrywał, że coś było w latach 70…

Potem zaprzeczał.
I to, według mnie, nie jest postawa godna pochwały. Ale ja nie chcę się tym zajmować. Ja go rozliczam z okresu opozycji, kiedy go znałem. Człowiek czasami ma swoją ciemną plamę w życiorysie.

To, co się działo wcześniej, i tak nie obciąża tego okresu, kiedy był liderem opozycji.

Czy powinien zmienić swoją narrację?
To łatwo powiedzieć, ale każdy jest inny. To, że Wałęsa miał takie zalety, być może związane było także z jego wadami. Ja tego nie wiem. Można mówić tysiąc razy, że lepiej by było, gdyby… Ale to, co się działo wcześniej, i tak nie obciąża tego okresu, kiedy był liderem opozycji. W pewnym sensie muszę przyznać, że mi go szkoda. Każdy w życiu popełnił jakiś błąd, coś ma na sumieniu. Współczuję mu, ale jednocześnie go podziwiam.


pap-malyZdjęcie główne: akta, PAP/Jacek Turczyk; Lech Wałęsa podczas strajku sierpniowego w Stoczni Gdańskiej, licencja Wikimedia Commons

Reklama

Comments are closed.