Marszałek województwa Jakub Chełstowski, spiritus movens rozłamu na Śląsku, mówi o smrodzie i nie ma na myśli smogu.

Jarosław Kaczyński spędził weekend na Śląsku spotykając się z wyborcami. Prezes mówił dużo o górnictwie i przy okazji odsądzał od czci i wiary konkurentów politycznych. Padły słowa o “nierozgarniętych” widzach TVN-u i lumpenproletariacie. Słowem, Kaczyński był w swoim żywiole.

Zadowolony z siebie Jarosław Kaczyński wrócił na Nowogrodzką, ale w poniedziałkowe popołudnie nastąpił bardzo duży polityczny zwrot na Śląsku. Zaczęło się od informacji, że wśród radnych Prawa i Sprawiedliwości szykuje się rozłam w Sejmiku Województwa Śląskiego.

Po kilku godzinach okazało się, że marszałek wraz z trzema radnymi opuszcza Prawo i Sprawiedliwość, co skutkuje utratą przez partię władzy większości na Śląsku. Radni dołączyli do Ruchu Samorządowego “Tak! Dla Polski”. Nieoficjalnie wiadomo, że lont na politycznej bombie próbował gasić premier Mateusz Morawiecki.

Nieoficjalnie – PiS do ostatniej chwili próbowało uratować sytuację na Śląsku. Do zbuntowanych miał dzwonić premier Mateusz Morawiecki. Nikt nie odebrał telefonu – na wszelki wypadek siedzieli zamknięci w jednym pomieszczeniu – poinformował Klaudiusz Slezak, dziennikarz Radia Nowy Świat.

Reklama

Poziom smrodu

Marszałek Śląski Jakub Chełstowski w rozmowie z Onetem opisuje powody dla których zrezygnował z wspierania Prawa i Sprawiedliwości w zagłębiu górniczym.

Poziom smrodu przekroczył granicę. Nie zgadzam się z polityką partii, decyzjami rządu i antyunijnym kierunkiem. Tym, że ktoś mówi, że dzięki środkom unijnym nic dobrego w Polsce się nie wydarzyło, umniejszaniu roli samorządów, które są określane jako siedliska zła. Ulało się i trudno – mówi portalowi.

Jak dodaje Chełstowski, dla niego nie ma już żadnej opcji powrotu na partyjne łono. Marszałek podkreśla, że do wyborów szedł pod hasłem “współpraca rządu i samorządu” i przez pewien czas nie miał do niej zastrzeżeń. – Ostatnie pół roku nie było dobre, dlatego postanowiłem szukać alternatywy, żeby samorząd był w rękach ludzi odpowiedzialnych – komentuje.

Decyzja o rozbracie z partię dojrzewała u niego podczas spotkań wyborczych Jarosława Kaczyńskiego na Śląsku. – PiS nie wprowadza dla samorządów żadnych racjonalnych pomysłów, mam wrażenie, że po prostu nie lubi samorządów – konkluduje.

Źródło: Onet.pl

Reklama