Rząd się nie wycofa. Prace nad ustawami wprowadzającymi reformę edukacji zakończyła sejmowa komisja edukacji. Posłowie rekomendują Sejmowi przyjęcie projektów z kilkoma poprawkami MEN, ale bez żadnej poprawki proponowanej przez opozycję. – Celem jest zapanowanie nad umysłami młodych Polaków – mówi wiadomo.co była minister edukacji Krystyna Szumilas.

Poprawki, które zostały przygotowane przez MEN i zaakceptowane przez sejmową komisję, nie dotyczą istoty rzeczy. Zakładają m.in. tworzenie klas wstępnych do dwujęzycznych liceów ogólnokształcących i techników; MEN wycofał się też z likwidacji dodatków wyrównawczych dla nauczycieli.

Minister edukacji Anna Zalewska cały czas przekonuje, że nauczyciele nie mają się czego obawiać – nie stracą pracy, a wręcz przeciwnie. – Policzyliśmy, że pojawi się kilka tysięcy dodatkowych miejsc pracy. Pokazujemy to samorządom – mówi szefowa MEN.

Powtarza też, że reforma jest dobrze przygotowana i potrzebna: – Wygaszanie gimnazjów, zmiany w prawie oświatowym, budowanie czteroletniego liceum, szkoły branżowe, ratowanie małych szkół, podnoszenie jakości, gwarancja bezpieczeństwa to są elementy najważniejsze w tej ustawie.

Reklama

Przypomnijmy: rząd chce, aby w miejsce obecnie istniejących typów szkół pojawiły się 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe. Zmiany mają być wprowadzane już od nowego roku szkolnego.

Przeciwko tym zmianom, wprowadzanym w takim tempie, protestują rodzice, nauczyciele, samorządy i opozycja.

My o komentarz poprosiliśmy byłą minister edukacji, posłankę PO Krystynę Szumilas.

Ma pani jeszcze nadzieję, że da się coś w tej sprawie zrobić?
Widać, że PiS jest zdeterminowane i chce te ustawy przyjąć jak najszybciej. Czekamy jeszcze na ruch prezydenta. Czy kolejny raz będzie tylko długopisem podpisującym ustawę, czy wysłucha rodziców, nauczycieli i samorządowców? Powiedział, że będzie słuchał suwerena i nie podpisze ustawy, która ugodzi w dużą grupę ludzi. Ma szansę udowodnić, że rzeczywiście tak jest. Ale patrząc na to, co się dzieje, mam mieszane uczucia.

Dlaczego PiS tak się spieszy w tej sprawie? Co im da wprowadzenie takiej reformy już od nowego roku?
Sami przyznali, że jest to reforma polityczna. Skoro tak jest, to musi być jakiś polityczny cel. Moim zdaniem, tym celem jest zapanowanie nad umysłami młodych Polaków. Chodzi o takie zmienienie szkoły, aby opuszczający ją absolwenci byli obywatelami podporządkowanymi ideologii PiS. To jest najsmutniejsze w tym wszystkim, a to widać na każdym kroku. Podstawa programowa i podręczniki są pisane na kolanie, natomiast PiS przejmuje narzędzia do kierowania bezpośrednio szkołą. Kurator oświaty jako zbrojne ramię prezesa w województwach będzie pilnował, żeby szkoła realizowała idee, o których marzy Prawo i Sprawiedliwość.

Czyli likwidacja gimnazjów to tylko narzędzie?
Tak to wygląda. Taran związany ze zmianą niszczy to, co do tej pory zrobiliśmy, zresztą zrobiliśmy wspólnie, bo prezes Kaczyński też głosował za tym, aby w Polsce powstały gimnazja. Niszczą to, co zrobiliśmy w III RP, co udało się Polakom wspólnymi siłami zbudować, to znaczy, że nie cenią, nie lubią, a wręcz nienawidzą tego, co zdarzyło się w wolnej Polsce. Zresztą widać to bardzo dobrze właśnie w systemie oświaty, chcą powrotu do PRL-owskiej szkoły. To nie jest tylko struktura przyjęta w 1966 roku, to jest też sposób myślenia o szkole: dokładne napisanie nauczycielowi, co ma robić, zabranie mu jakiejkolwiek autonomii, nad wszystkim ma czuwać kurator, a samorząd terytorialny ma tylko płacić.

Uda się wprowadzić reformę szybko i osiągnąć ten cel?
Ja cały czas mam nadzieje, że nie.

Co mogłoby przeszkodzić?
Mogą jeszcze przeszkodzić rodzice, nauczyciele i samorządy, działając wspólnie. Od 1 września zacznie się jeden wielki chaos. Związany z zatwierdzaniem sieci szkół, przesuwaniem dzieci z jednej szkoły do drugiej, próbą upchnięcia dzieci w małych szkołach, w których nie ma miejsca dla 7 i 8 klasy. Dzieci zostaną bez pracowni komputerowej, fizycznej, chemicznej, w dotychczasowych podstawówkach takich pracowni nie ma. Kiedy rodzice, nauczyciele i samorządy to zobaczą, na pewno będą przeciwko temu protestować. Wszystkich postawiono właściwie przed faktem dokonanym. Minister powiedział: masz iść do 7 klasy, samorząd ma to zorganizować, ale minister już nie dba o to, w jakich warunkach.

Minister Zalewska twierdzi, że PO tylko straszy. Zapewnia, że reforma jest dobrze przygotowana, będzie wprowadzana etapami, nie ma zagrożenia chaosu, nauczyciele nie będą zwalniani.
Pani minister po prostu kłamie. Nie raz już to pokazaliśmy na konkretnych przykładach. Kraków, który miał mieć idealnie przygotowaną sieć, w momencie, kiedy ją pokazał, zderzył się z protestami rodziców. W tej chwili negocjują, ale nie udało im się jeszcze sytuacji uspokoić. Samorządy mówią o zwolnieniach nauczycieli, pokazują konkretne dane. Pani minister stara się tego nie widzieć, czy raczej udaje, że nie widzi. To niestety pokazuje, że “pierwszy nauczyciel” w Polsce dla osiągnięcia celu politycznego manipuluje faktami w taki sposób, żeby przekonać opinię publiczną, że reforma jest dobrze przygotowana. Większość społeczeństwa nie ma dzieci w szkole, ale ci, którzy mają, już dzisiaj wiedzą, że to nie jest reforma, której da się nie zauważyć.


pap-maly-1-1-1 Krystyna Szumilas, PAP/Tomasz Gzell.

Zapisz

Reklama

Comments are closed.