Główny etap eliminacji do przyszłorocznego EURO zakończony. Choć w grupach zapadły już ostateczne rozstrzygnięcia, nie znamy jeszcze kompletu finalistów – ostatnich czterech wyłonią marcowe baraże. Wśród szczęśliwej dwudziestki, która już może planować logistykę skomplikowanego turnieju, znajdziemy drużyny o różnym potencjale i ambicjach, ale pewne jest jedno – nikt nie pojedzie na EURO, by pełnić rolę statysty.

GRUPA A – Anglia i Czechy

Anglicy, jeśli przechodzą eliminacje, to zawsze w dobrym stylu. Gorzej było z grą na samych turniejach. To zmienił ostatni mundial: w Rosji ekipa Garetha Southgate’a dotarła do półfinału, ostatecznie zajęła czwarte miejsce. EURO ma pokazać, że nie był to jednorazowy wyskok. Tym bardziej, że finał imprezy odbędzie się na Wembley.

Czesi z kolei długo byli w nieciekawej sytuacji, wydawało się, że walkę o awans przegrają z Kosowem. W kluczowym momencie stanęli jednak na wysokości zadania – zwycięstwa 2:1 nad Anglią i Kosowem zapewniły kwalifikację. Czechom ciężko będzie jednak nawiązać do swoich najlepszych turniejów z 1996 i 2004 roku. W ostatnim czasie reprezentacja zaliczyła sporo wpadek – między innymi porażki 1:5 z Rosją czy 0:4 z Australią.

GRUPA B – Ukraina i Portugalia

Ukraińcy stali się małą rewelacją eliminacji. Andrij Szewczenko stworzył bardzo ciekawą, efektownie grającą drużynę, która poradziła sobie z mistrzem Europy, Portugalią. Teraz kibice znad Dniepru wierzą, że przyszłoroczny turniej zakończy się dla nich o wiele lepiej, niż katastrofalne EURO 2016. Nie są to nadzieje bezpodstawne – Ukraina naprawdę może być czarnym koniem turnieju.

Reklama

Portugalia bronić będzie tytułu mistrza Europy. Po niezbyt udanym mundialu kolejnego sukcesu z reprezentacją na pewno pragnie Cristiano Ronaldo. Zapewne nie będzie to ostatni wielki turniej wybitnego Portugalczyka. Znając jego ambicje, zrobi wszystko, by zagrać jeszcze na mundialu w 2022, ale z pewnością będzie to jego pożegnanie z mistrzostwami Europy.

Grupa C – Holandia i Niemcy

Holendrzy wracają na wielki turniej po sześciu latach nieobecności. Gdy w 2016 roku żartowano, że na poszerzone EURO pojadą wszyscy, to na turnieju sensacyjnie zabrakło właśnie Holandii. Oranje nie zagrali też na zeszłorocznym mundialu. Tym razem Holendrzy wracają i nie zadowolą się samą obecnością w turnieju. Celują w medale.

O medalu myślą też Niemcy. W reprezentacji nie ma już kilku znajomych twarzy, a przed budowaną przez Joachima Löwa ekipą trudne wyzwanie – zrehabilitować się za fatalny mundial.

Grupa D – Szwajcaria i Dania

Szwajcarzy są stałymi gośćmi na wielkich turniejach, w ostatnich latach opuścili tylko EURO 2012. Trzeba też pamiętać, że Helweci grali w turnieju finałowym Ligi Narodów. Cel na EURO 2020? Zrobienie kolejnego kroku – do tej pory gdy Szwajcarzy wychodzili z grupy, odpadali już na pierwszej przeszkodzie w fazie pucharowej. Cztery lata temu na drodze szwajcarskich ambicji stanęli Polacy.

Duńczycy z pewnością czekają na EURO z wielkimi nadziejami – w fazie grupowej zagrają u siebie, na stadionie Parken w Kopenhadze. Już teraz wiadomo, że ich grupowymi przeciwnikami będą Rosja i Belgia. Bramki może im strzelać napastnik Lecha Christian Gytkjær.

Grupa E – Chorwacja i Walia

Chorwaci trafili do dość wyrównanej grupy z walczącymi do końca o awans Słowacją, Węgrami i Walią oraz outsiderem, Azerbejdżanem, który właśnie w meczu z wicemistrzami świata zdobył jedyny punkt w eliminacjach. Wcześniej, po niezwykle udanym mundialu, Chorwaci spadli z Dywizji A Ligi Narodów (ostatecznie zostaną w niej dzięki zmianom w regulaminie).

Walia biła się o awans do ostatniej kolejki eliminacji i wywalczyła go dzięki wygranej z bezpośrednim rywalem, Węgrami. Walijczycy są jednym z beneficjentów rozszerzenia EURO do 24 drużyn: awansowali do mistrzostw już drugi raz z rzędu, co wcześniej się nie udawało. W 2016 roku pojawili się na wielkiej międzynarodowej imprezie po raz pierwszy od 58 lat i zagrali rewelacyjny turniej – dotarli aż do półfinału. Dodatkowym smaczkiem w tej historii jest to, że selekcjonerem drużyny jest Ryan Giggs. Ten wybitny piłkarz w czasie swojej kariery przerastał reprezentację i nigdy nie zagrał w finałach mistrzostw. Teraz pojedzie na nie jako trener.

Grupa F – Hiszpania i Szwecja

Epoka, w której La Roja wygrywała wszystko, już minęła, ale w Hiszpanii bardzo chcieliby do niej nawiązać. Ostatnie turnieje były w wykonaniu reprezentacji nieudane, podczas mundialu więcej mówiło się o aferze z trenerem Julenem Lopeteguim, niż o dobrej grze. Tym razem zakończenie eliminacji też odbyło się w cieniu innego tematu: w finałach na ławkę Hiszpanii wróci Luis Enrique, który na początku roku zrezygnował z posady z powodów prywatnych. Tym samym po zwycięskich eliminacjach stanowisko straci Robert Moreno.

Szwecja jedzie na swój drugi wielki turniej bez Zlatana Ibrahimovicia. Co ciekawe, supergwiazdor pożegnał się z reprezentacją po bardzo słabym EURO 2016, a wcześniej drużyna z Ibrą w składzie nie kwalifikowała się na mistrzostwa świata. Tymczasem już bez niego zagrała najlepszy mundial od 1994 roku. Celem na 2020 rok będzie podtrzymanie dobrej passy.

Grupa G – Polska i Austria

Dla Polski EURO 2020 jest ważnym turniejem – dla drużyny, której szczyt formy przypadł na poprzednie mistrzostwa, będzie to ostatnia wielka impreza w takim składzie. Robert Lewandowski będzie wreszcie chciał zaistnieć w wielkim turnieju i osiągnąć z kadrą znaczący sukces. Po katastrofalnym mundialu będzie to też dla zespołu okazja do rehabilitacji. Oby tym razem wnioski naprawdę zostały wyciągnięte.

Kilka lat temu mówiono o Austrii, że doczekała się świetnego pokolenia i oceniano, że będzie czarnym koniem EURO 2016. Tymczasem turniej zakończył się klęską, podobnie jak eliminacje do rosyjskiego mundialu. Kwalifikacje do przyszłorocznego EURO także nie zaczęły się najlepiej: od porażki z Polską i Izraelem. Ostatecznie Austriacy wrócili na właściwe tory i wywalczyli awans – tym razem sukcesów nikt im jednak głośno wieszczył nie będzie.

Grupa H – Francja i Turcja

Przed prowadzoną przez Didiera Deschampsa reprezentacją Francji wyjątkowy turniej. Trójkolorowi przystąpią do rywalizacji jako mistrzowie świata i będą mogli powtórzyć osiągnięcie ekipy z lat 1998-2000. Antoine Griezmann, Kylian Mbappe i Paul Pogba stają przed szansą zbudowania swojej legendy.

Turcja ma za sobą świetne eliminacje, których motorem napędowym było sensacyjne pokonanie Francji 2:0. Na turniej pojadą, by nawiązać do sukcesu z 2008 roku (półfinał). Pomóc ma w tym Şenol Güneş – trener tureckiej brązowej ekipy z mundialu w 2002 roku.

Grupa I – Belgia i Rosja

Belgowie rozegrali perfekcyjne eliminacje – zdobyli komplet punktów, stracili tylko trzy gole. Pozwala to umieścić ich w gronie największych faworytów przyszłorocznego EURO. O złotym belgijskim pokoleniu mówiono już od lat. O ile ćwierćfinał mundialu z 2014 roku uznano za potwierdzenie potencjału, o tyle to samo osiągnięcie z EURO 2016 było już wielkim rozczarowaniem. Belgowie potwierdzili aspiracje na zeszłorocznym mundialu, zdobywając brązowe medale. Teraz będą chcieli pójść za ciosem.

Jeszcze rok temu Rosjanie wieszczyli swoją klęskę na organizowanym przez siebie mundialu, ale teraz postrzeganie kadry zmieniło się o 180 stopni, a krytykowany Stanisław Czerczesow stał się niemal bohaterem narodowym. Dwie wysokie eliminacyjne porażki z Belgią nie zmieniają pozytywnego obrazu – Sborna pojedzie na EURO pewna swego, tym bardziej, że znów zagra u siebie, w Sankt Petersburgu. A na Belgach będzie mogła się zrewanżować – będzie to jej grupowy rywal.

Grupa J – Włochy i Finlandia

Włosi byli rywalem Polaków w debiucie Jerzego Brzęczka i na boisku wyglądali gorzej od Biało-czerwonych. Do gry w Lidze Narodów przystępowali bowiem po trzęsieniu ziemi – sensacyjnej absencji na mundialu. I w pierwszych meczach Azzurri nie wyglądali jeszcze imponująco, ale po roku pracy Roberto Manciniego zaliczyli olbrzymi postęp i teraz są stawiani w roli głównego faworyta EURO. Nic dziwnego – w eliminacjach nie przegrali meczu, a przy 37 strzelonych bramkach stracili tylko cztery.

Finlandia to największa sensacja eliminacji. Do tej pory fińskim kibicom trudno było marzyć o barażach, a co dopiero o grze w wielkim turnieju. Tymczasem trener Markku Kanerva już doprowadził reprezentację do największego sukcesu w historii, a teraz może być tylko lepiej. Łatwo nie będzie, ale przykład jak grać z faworytami dała cztery lata temu Islandia.


Zdjęcie główne: Puchar Europy, Fot: Flickr/Marco Verch, licencja Creative Commons

Reklama