Nowa minister finansów to listek figowy, który będzie można zdjąć. Przecież rząd wysyłając dokumenty do Brukseli przyznał, że 72 proc. budżetu jest poza oficjalnym budżetem. To samo zrobiono zresztą z poprzednimi ministrami finansów, bo rząd nauczył się, że wszystko można przepuścić poza budżetem. Tu 2 mld, tu nie mamy 720 mld, tu płacimy karę za Turów, tu za Izbę Dyscyplinarną, bo minister Ziobro ma do przeprowadzenia najważniejszą rzecz na świecie, ustawę o zaostrzeniu kary za obrazę uczuć religijnych. Przecież to jakiś absurd. Naprawdę powinniśmy kupić chyba już wszyscy kaftany bezpieczeństwa i się nimi związać – mówi nam dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. marketingu politycznego. I dodaje: – Rzeczywiście opozycja może nie palić się do przejęcia władzy, bo obawia się, że zastanie zgliszcza, że to będzie  zarządzanie masą upadłościową. Świetnie się rozdawało pieniądze przez 7 lat na kredyt jak Gierek. W efekcie mamy droższe o 30 proc. święta, kredyty droższe o połowę, a wszyscy ludzie władzy są w szampańskim humorze

Od czego chciałby pan zacząć rozmowę, co jest ważniejsze: to, że urząd lotnictwa ogłosił, że od maja liczba lotów zostanie zredukowana o 2/3, ponieważ rząd nie jest w stanie dogadać się z pracownikami lotniska; powołanie kolejnego ministra finansów; czy może zmiany w ratach kredytowych – premier zapowiedział wakacje od spłaty?

Mirosław Oczkoś

MIROSŁAW OCZKOŚ: Cokolwiek by się nie działo jednostkowo, to pokazuje obraz naszego kraju, który nie rysuje się zbyt wesoło. Patrząc na te wszystkie sprawy po kolei, łącznie z kolejnym ministrem finansów podczas kryzysu, widać, co jest dla tego rządu priorytetem. Niestety wygląda na to, że  rządzą nami albo kłamcy, albo nieudacznicy, a z trzeciej strony cwaniacy, bo to wszystko składa się na starą zasadę Jarosława Kaczyńskiego – nie negocjujemy z nikim. Prawdą też jest, że rząd ma dobry układ, bo

najmocniejszy związek zawodowy, czyli „Solidarność”, nie istnieje. Nie wiem, czym zajmuje się pan Piotr Duda.

Jest ukrytym działaczem partii władzy?
Chyba tak, bo poprzednim rządom mocno się odgrażał, a teraz chyba został potulnym Kacperkiem, który dostaje kość i cicho siedzi. Kolejną kwestią jest tragedia górników. Jeżeli spojrzymy na to na chłodno, choć ciężko w obliczu śmierci to zrobić, to takie problemy, jak zatrzymanie samolotów na ziemi, jest nic nieznaczące wobec wojny czy właśnie śmierci górników, ale to składowa większej całości.

Reklama

PiS osadził i obsadza cały czas większość stanowisk ludźmi, którzy nie mają pojęcia, po co tam są, oprócz brania pieniędzy, i nawet jakby bardzo chcieli coś zrobić, to nie mają do tego zasobów, jak wykształcenia czy umiejętności intelektualnych. Przypomnę jeszcze o przypadku stadniny z Janowa, o czym dziś już mało kto pamięta, czy o dramacie pandemii i rekordowych zgonach. To, że rząd ją odwołał, nic nie znaczy, bo w Chinach znowu uderza bardzo mocno. Wisienką na torcie są pieniądze z KPO, których wciąż nie mamy. A na marginesie,

jeżeli popatrzymy na to, jak traktuje się kontrolerów lotu, to trudno im się dziwić, że nie odpuszczają.

Minister Horała przekonywał niedawno, że zarabiają ogromne pieniądze…
Minister Horała sam kosi trawę w Baranowie – jak mówią złośliwi, a właściwie kosi pieniądze, około 50 tys. miesięcznie. W efekcie duży kraj w Europie Środkowej ma „no fly zone” ze względu na chore ambicje polityków. To jest to, co stygmatyzuje ten rząd absolutnie, dookreśla, że ich własna ambicja jest ważniejsza niż wszystko inne. Oczywiście ubrane to jest w piękne słówka w stylu duma narodowa, wstawanie z kolan, odzyskiwanie godności, a tak naprawdę wszędzie dostajemy po łapach. Jest takie słynne powiedzenie, że jak jedna osoba mówi, że jesteś pijany, to możesz próbować to bagatelizować, ale jak wiele osób tak mówi, to idź się połóż. Jarosław Kaczyński pozwolił na takie zachowanie i przez to idziemy jako kraj na dno.

Duża grupa demokratów próbuje to zachowanie przekładać na działania, które nie wpisują się w demokrację i dziwią się, że ten szablon nie pasuje. Niestety, nie można mierzyć tą samą miarą tych, co próbują postępować uczciwie, zgodnie z prawem, konwenansem, dobrym obyczajem, na ludzi, którzy mają wszystko w nosie.

Na spotkaniu w Stanach Zjednoczonych Fundacji Kościuszkowskiej nie było przedstawiciela polskich władz. Dlaczego?
To jest niezwykle bulwersujące, że w tak nośnej, najstarszej organizacji polonijnej nie raczył pojawić się ambasador Polski, pan Magierowski, i pan Szczerski, ambasador przy ONZ. Przyczyną była poniekąd pani Holland, która miała otrzymać jakieś wyróżnienie, ale ta małostkowość, że się prezes dowie i pogniewa, jest straszna. Takie rzeczy spychają nas na margines świata i tylko to, że jest wojna w Ukrainie, a społeczeństwo, czyli Polacy, zachowało się wspaniale, ratuje naszą opinię na świecie.

Dyplomacja leży, bo kieruje nią Jarosław Kaczyński, który nie ma o tym pojęcia.

Oczywiście on może uchodzić za wielkiego demiurga, co myśli na 3 kroki do przodu, ale efekty są takie, że wymyślił sojusz z Le Pen, ze Słowenią, jedyny Orbán się wymknął, ale on dłużej utrwala swoją dyktaturę.

Premier musi ogłaszać program pomocy kredytobiorcom, a prezes Glapiński dostaje nominacje na druga kadencję. To ma sens?
W normalnym państwie szef NBP wyleciałby już dawno na zbity pysk, i to z zarzutami prokuratorskimi za działanie na szkodę państwa. A tymczasem pan prezydent mianuje go na drugą kadencję, czyli republika kolesi razy pięć. Pytała pani na początku naszej rozmowy, co jest ważniejsze… Oczywiście można przeżyć jakiś czas bez podróży samolotem, ale nie dlatego, że rząd nie lubi kontrolerów. A taka narracja przecież pojawia się w przestrzeni publicznej. My wśród kolegów od marketingu politycznego zastanawialiśmy się, jakie wytłumaczenia pójdą za tym, i obstawialiśmy, że to będzie przekaz w stylu, że ktoś ukradł szynkę albo wiertarkę. Okazuje się natomiast, że kontrolerzy, którzy mają mniej niż 40 lat, to są agenci GRU – taki jest przekaz. Czyli władza oderwała się kompletnie od rzeczywistości. Widać tylko jeden cel, wygrać kolejne wybory i wdeptać swoich wrogów politycznych.

Czy nowa minister finansów coś może zmienić, naprawić?
Nowa minister finansów to listek figowy, który będzie można zdjąć. Przecież rząd wysyłając dokumenty do Brukseli przyznał, że 72 proc. budżetu jest poza oficjalnym budżetem. To samo zrobiono zresztą z poprzednimi ministrami finansów, bo rząd nauczył się, że wszystko można przepuścić poza budżetem. Tu 2 mld, tu nie mamy 720 mld, tu płacimy karę za Turów, to za Izbę Dyscyplinarną, bo minister Ziobro ma do przeprowadzenia najważniejszą rzecz na świecie, ustawę o zaostrzeniu kary za obrazę uczuć religijnych. Przecież to jakiś absurd. Naprawdę powinniśmy kupić chyba już wszyscy kaftany bezpieczeństwa i się nimi związać.

Mamy zarządzanie kryzysowe w zasadzie non stop, bo to wygląda, jakby jacyś Hunowie czy Wikingowie napadli na wioskę i łupili, co się da, bo za chwilę może ktoś przyjść i ich pogonić. A przypominam, że

inne kraje Europy dostały już pieniądze, tylko my nie, bo kilku chłopców z Solidarnej Polski ma muchy w nosie, zero pojęcia o polityce i 0,12 proc. poparcia, a kręcą całym krajem i zabierają pieniądze Polakom. To prawdziwy skandal.

To tak jak są różne puzzle sprzedawane, aby ułożyć sobie wieżę Eiffla czy most w San Francisco, to tu mamy puzzle „Obraz nędzy i rozpaczy” – ułóż sobie sam.

Ryszard Terlecki zapowiedział, że jeżeli PiS nie dogada się z Solidarną Polską w kwestii likwidacji Izby Dyscyplinarnej, to będą wcześniejsze wybory.
PiS straszy Ziobrę, ale też przekonuje, że opozycja nie pali się do wyborów i przejęcia władzy, bo nie ma kim tego zrobić. Rzeczywiście opozycja może nie palić się do przejęcia władzy, bo obawia się, że zastanie zgliszcza, że to będzie zarządzanie masą upadłościową. Świetnie się rozdawało pieniądze przez 7 lat na kredyt jak Gierek. W efekcie mamy droższe o 30 proc. święta, kredyty droższe o połowę, a wszyscy ludzie władzy są w szampańskim humorze, że jest fantastycznie, bo najważniejsza jest godność. Przypomina mi się hasło jednego z polityków lat 90. Henryka Goryszewskiego, że „nieważne, czy Polska będzie biedna czy bogata, ważne, żeby była katolicka”.

Przyszedł czas, aby obywatele zadali sobie fundamentalne pytanie, czy chcą być na Wschodzie, czy na Zachodzie. Opozycja powinna na to postawić, co nie będzie łatwe, biorąc uwagę, co się dzieje z mediami publicznymi. Pytanie jest takie:

czy my się temu poddajemy, bo jest nam wygodnie, czy nie.

Ostatni przykład: tak długo kombinowaliśmy z Rosjanami, aby nie wypowiedzieć im umowy na dostawy gazu, że właśnie nam zakręcili dostawy. A tymczasem rząd Morawieckiego wysyła billboardy na Zachód, aby ten był bardziej stanowczy. Jesteśmy robieni w konia, oszukiwani, rząd traktuje Polaków jak głupków, bezmózgowców. Tylko że każdy, kto pojedzie na stację benzynową czy na zakupy, przekona się, jaka jest rzeczywistość, i to będzie bardzo bolesne.

(INK)


Zdjęcie główne: Fot. Flickr/KPRM/Krystian Maj, licencja Creative Commons; zdjęcie w tekście: Mirosław Oczkoś, Fot. Flickr/Fryta 73, licencja Creative Commons

Reklama