– PiS odzyskał podmiotowość, ale na scenie kabaretowej i co gorsza, na tę scenę lecą ogryzki i puszki po coli – mówi nam dr Wojciech Jabłoński, politolog i ekspert od wizerunku politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego. Ministra Waszczykowskiego nazywa kurą znosząca złote jaja. Mówi też, że największym przeciwnikiem PiS jest on sam.

jabłoński foto
Dr Wojciech Jabłoński

Justyna Koć: Jakiś czas temu powiedział pan, że właśnie dokonuje się rewolucja. A PiS buduje drugi PRL. Jest aż tak źle?
Wojciech Jabłoński:
Paralele w stosunku do polityki prowadzonej przez obecny rząd i ten z PRL są bardzo widoczne. W polityce wewnętrznej – podporządkowanie mediów władzy, prowadzenie centralnie sterowanej propagandy; polityka socjalna w wymiarze wewnętrznym to jest dorzucenie części wyborcom pieniędzy innych podatników, czyli program 500 Plus, przypominający trochę sklepy dla górników w latach 80. W polityce zewnętrznej to całkowite podporządkowanie się obcym mocarstwom, czyli Stanom Zjednoczonym, myślenie kategoriami zimnej wojny: USA dobre, Rosja – zła. Zupełnie inaczej niż w latach 80., ale według tego samego schematu. Próba odbudowy świata dwubiegunowego. Dla mnie to powrót do tamtych czasów.

A gdzie w tym wszystkim jest Unia Europejska?
Unia Europejska to kolejny wróg. Unia to pewna magma, w której zamieszać mogą tylko Niemcy, które oczywiście są złe. Ta antyniemieckość także przypomina czasy forsowanej w latach 80. w PRL niechęci do rewizjonistów bońskich spod znaku Hupki i Czai. To też kojarzy się ewidentnie z PRL.

Paralele w stosunku do polityki prowadzonej przez obecny rząd i ten z PRL są bardzo widoczne.

Podkreślmy, że mówimy o politycznym sequelu, o kolejnej części. A wiadomo, że sequel zawsze jest gorszy od pierwszej części filmu, jest formą chińskiej podróbki. Drugiego PRL nie da się zbudować. Trudno nie zgodzić się z klasycznym stwierdzeniem, że historia powraca w postaci farsy, czy napoleońskim powiedzeniem: od powagi do śmieszności tylko jeden krok.

Reklama

Przecież Jarosław Kaczyński ciągle tropi ten straszny PRL, ciągle go uwierają tamte czasy i próbuje je wymazać.
Tu kolejne przysłowie ciśnie mi się na usta, że najciemniej pod latarnią. Dzisiaj szczególnie na forum europejskim ci, którzy stroją się w piórka polskich patriotów, są de facto zwolennikami rosyjskiej i amerykańskiej strefy wpływów na kontynencie. Niewiele ma to wspólnego z polskim interesem dyplomatycznym. Im głośniej PiS krzyczy o patriotyzmie, tym coraz mniej Polska znaczy na forum europejskim i światowym.

Czyli nie zgadza się pan ministrem Waszczykowskim i premier Szydło, że Polska wstaje z kolan i uzyskuje podmiotowość?
Jeśli podmiotowością jest to, że Polska znajduje się w centrum sceny kabaretowej Europy, to jest to pewnego rodzaju “podmiotowość”. Pamiętajmy tylko, że na tę scenę lecą puste puszki po coli i ogryzki. To z prawdziwą podmiotowością ma niewiele wspólnego.

Im głośniej PiS krzyczy o patriotyzmie, tym coraz mniej Polska znaczy na forum europejskim i światowym.

Wróćmy na polskie podwórko. Czy PiS powinien się zacząć martwić? Trzy sondaże z rzędu pokazują wyraźny wzrost opozycji.
Władza się zużywa, to naturalny proces, ale trzeba przyznać, że ta władza w tym procesie bardzo pomaga. Pomaga premier Szydło, minister Waszczykowski, minister Macierewicz i jego młodzi chłopcy w MON. Wygląda to nawet na polityczne samobójstwo.

Zresztą ja nigdy nie byłem zwolennikiem wysokiej wyceny siły PiS, bo PiS, co pokazały wybory 2007 roku, bazuje na niskiej frekwencji wyborczej. Jeżeli ta frekwencja wyborcza podskoczy choć o kilka procent, to PiS straci władzę. Cała tajemnica przejęcia władzy przez PiS to jest wykorzystanie 49 procent uprawnionych do głosowania, którzy do urn nie poszli.

PiS nie ma wcale kilkudziesięciu procent poparcia, tylko zaledwie kilkanaście na wejściu. PiS łatwo jest w wyborach pokonać, tylko trzeba zmobilizować ludzi, którzy myślą kategoriami pozycji Polski w Europie, a nie kategoriami odbudowy systemu, w którym wychował się, i chyba jednak czuł się dobrze, młody Jarosław Kaczyński.

Cała tajemnica przejęcia władzy przez PiS to jest wykorzystanie 49 procent uprawnionych do głosowania, którzy do urn nie poszli.

Czyli największym przeciwnikiem PiS-u jest sam PiS i jego negatywny elektorat? Jeżeli go obudzi, to pójdzie na wybory i tym samym odsunie PiS od władzy?
Trochę tak. To sam PiS przyczynia się do wzrostu sondaży opozycji, z drugiej strony ludzie w końcu będą mieli dość wstawania z kolan i innych rzeczy, które funduje PiS, i odsuną ich od władzy w wyborach.

Myśli pan, że dni ministra Waszczykowskiego są policzone?
Nie sądzę, obydwu stronom politycznego sporu powinno zależeć na tym, aby Waszczykowski pozostał na stanowisku. Opozycji powinno zależeć, ponieważ Waszczykowski dorównał do klasy prezesa Kaczyńskiego, czyli każda jego wypowiedź powoduje zwyżkę sondaży opozycji. Takiej kury znoszącej złote jaja się nie zabija, jeszcze niech parę jaj zniesie.

Natomiast sam Waszczykowski też nie odejdzie z rządu za sprawstwem Jarosława Kaczyńskiego, bo najwyraźniej Kaczyński wierzy w to, co mu mówi Waszczykowski, i vice versa.

Waszczykowski dorównał do klasy prezesa Kaczyńskiego, czyli każda jego wypowiedź powoduje zwyżkę sondaży opozycji. Takiej kury znoszącej złote jaja się nie zabija, jeszcze niech parę jaj zniesie.

Mówiąc kategoriami taktyki politycznej, na chłodno, to myślę, że zamiast martwić się, że odsunięcie Waszczykowskiego mogłoby kojarzyć się z przyznaniem się Kaczyńskiego do błędów w polityce zagranicznej, Kaczyński powinien odwołać cały rząd. Wówczas mógłby z jednej strony zastosować manewr Tuska, który polegał na częstych rekonstrukcjach rządu. Z drugiej strony, mógłby na czele tego rządu postawić reprezentanta nowej przystawki, myślę tu o kimś z Kukiz ’15. To jest towarzystwo amatorów politycznych, które rwie się do władzy zupełnie za darmo i de facto popiera rząd PiS. Tutaj kombinacji jest o wiele więcej, a Waszczykowski jest tylko pionkiem. Pytanie tylko, czy w umyślę Kaczyńskiego zwycięży tępy upór, czy zwycięży kwestia taktycznego rozgrywania tej części opozycji, która opozycją jest tylko z nazwy, czyli właśnie Kukiz ’15.

Pójście teraz na zwarcie z rosnącą w siłę Platformą nie ma wielkiego sensu, bo doprowadzi do polaryzacji, właściwie już doprowadza; tej, którą znaliśmy z lat 2005-2015, czyli Platforma kontra PiS. A dopuszczenie do tej konfiguracji będzie dla PiS-u zabójcze; PiS wyląduje znowu na marginesie politycznym.

Natomiast zjadanie w tym parlamencie przystawek takich jak Kukiz ’15 jako nieformalnego sojusznika miałoby sens dla PiS. Czyli budowanie, jak mówili w PRL – od tego zaczęliśmy naszą rozmowę – frontu jedności.

Jak PRL bis, to bądźmy konsekwentni.


Zdjęcie główne: Jarosław Kaczyński, Fot. Elekes Andor, licencja Creative Commons; zdjęcie w tekście: źródło YouTube

Reklama

Comments are closed.