Tego typu polityka jest już niemożliwa na Zachodzie. W zasadzie wszystkie partie konserwatywne, prawicowe, nawet narodowe czy nacjonalistyczne uznają prawa osób homoseksualnych za prawa człowieka, a wychowanie seksualne za część procesu edukacyjnego – mówi w rozmowie z nami dr hab. Marek Migalski, politolog. – To nie jest tak, że wymyślił ten manewr Jarosław Kaczyński i PiS. Nie chcę sięgać do historycznych polityków, którzy próbowali tak opisywać scenę polityczną, ale dokładnie tak postąpił Putin wobec opozycji w swoim kraju. Szczegółowo opisuje to Timothy Snyder w swojej ostatniej książce “Droga do niewolności”, gdzie pokazuje, że zamiarem Putina było na trwałe przyklejenie do opozycjonistów rosyjskich, ale też do ukraińskich zwolenników integracji europejskiej łatki homoseksualistów.

JUSTYNA KOĆ: Na sobotniej konwencji PiS prezes Jarosław Kaczyński mówił o potrzebie obrony polskiej rodziny przed “seksualizacją dzieci”. – Będziemy bronić polskiej rodziny, nie poddamy się – mówił. Wokół tego sporu będzie się toczyć kampania?

MAREK MIGALSKI: To klasyczny game changer, czyli ten moment, który zmienia reguły gry politycznej, bo to próba narzucenia nowego podziału politycznego. Opozycja próbowała narzucić dyskusję o pozostaniu w UE kontra wyjście z niej, co było niewygodne dla PiS-u. Teraz widzimy, że PiS wynalazł inną linię podziału – na tych, co bronią “tradycyjnych wartości”, czyli rodziny, tradycyjnej płciowości i normy, która kojarzy się z dawnym konserwatyzmem, a po drugiej stronie postawić dziwaków, homoseksualistów, osoby LGBT i wszystkich, którzy chcą uderzyć w “polską rodzinę”.

To jest moim zdaniem skuteczny manewr ze strony PiS-u, choć haniebny. Nie wymyślił go zresztą Jarosław Kaczyński i PiS.

Nie chcę sięgać do historycznych polityków, którzy próbowali tak opisywać scenę polityczną, ale dokładnie tak postąpił Putin wobec opozycji w swoim kraju. Szczegółowo opisuje to Timothy Snyder w swojej ostatniej książce “Droga do niewolności”, gdzie pokazuje, że zamiarem Putina było na trwałe przyklejenie do opozycjonistów rosyjskich, ale też do ukraińskich zwolenników integracji europejskiej łatki homoseksualistów. Taki manewr stosowano np. w stosunku do Kliczki, którego zdjęcie z nagim torsem, co dla sportowca nie jest niczym szczególnym, utożsamiano z jakąś propagandą gejowską.

Reklama

Powiedział pan, że to skuteczne, ale haniebne. Dlaczego?
Bo oddala nas od Zachodu i to potwierdza diagnozę opozycji, że rządy PiS trwale wyprowadzają nas z Unii Europejskiej de facto bądź de iure. Tego typu polityka jest już niemożliwa na Zachodzie. W zasadzie wszystkie partie konserwatywne, prawicowe, nawet narodowe czy nacjonalistyczne uznają prawa osób homoseksualnych za prawa człowieka, a wychowanie seksualne za część procesu edukacyjnego. Torysi, z którymi PiS jest w jednej frakcji parlamentarnej w PE, wprowadzili małżeństwa jednopłciowe w Wielkiej Brytanii. Wiceprzewodniczącym Frontu Narodowego pani Le Pen jest zadeklarowany gej, Salviniemu nigdy by do głowy nie przyszło, aby dzielić społeczeństwo na heteronormatywne i homoseksualne.

To jest coś niespotykanego na Zachodzie. Nawet Donald Trump, który ma wszystkie wady polityka populistycznego, odwołującego się do najniższych instynktów, nigdy by sobie nie pozwolił na tego typu retorykę wobec osób LGBT. Tego typu prawica jest już tylko na wschodzie Europy.

Timothy Snyder dowodzi w książce, że ten manewr Putinowi się udał. Jak będzie z Kaczyńskim?
To może również udać się w Polsce, dlatego że tego typu manewry, co Snyder nazywa “sadopopulizmem”, czyli że wyborcy wiążą się ze swoim liderem nie dlatego, że on robi coś dobrego dla nich, tylko sprawia ból ich przeciwnikom, ale żeby ten “sadopopulizm” się udał, musi istnieć konkretne społeczeństwo. Z przykrością muszę stwierdzić, że duża część Polaków jest po prostu homofobiczna. Prawicowi populiści na Zachodzie nie stosują tej retoryki, bo ich społeczeństwa są cywilizowane, nowoczesne i nie uważają homoseksualisty za zagrożenie, a lesbijki za osobę naruszającą dobre obyczaje.

Putinowi się udało, bo ma pod sobą Rosjan. Mówiąc brutalnie, Kaczyńskiemu także może się udać, bo Polacy w tej materii w dużej mierze odróżniają się od społeczeństw zachodnich.

To się oczywiście poprawia, stosunek do osób homoseksualnych, do edukacji seksualnej się poprawia, ale ciągle duża część wyborców jest im niechętna. Kaczyńskiemu chodzi o ich pobudzenie, aby poszli do urn wyborczych.

W wyborach europejskich, gdzie frekwencja wyborcza wynosiła ostatnio niecałe 24 proc., bardzo ważna jest mobilizacja własnego elektoratu. Kaczyński próbuje ich pobudzić, bo wie, że normalnie duża część elektoratu nie poszłaby na wybory. Liczy, że teraz pójdą, aby zagłosować przeciwko “zagładzie polskiej rodziny” i “homoterroryzmowi”.

Czyli to komunikat do swojego twardego elektoratu?
Do najtwardszego, którego Europa w ogóle nie interesowała, który normalnie do wyborów europejskich by nie poszedł, bo tam nie chodzi o 5oo Plus czy trzynastą emeryturę. Te rzeczy mogą zadziałać przy kampanii parlamentarnej.

Przy wyborach do PE Kaczyński musiał znaleźć sposób, aby twardy elektorat podrażnić. Używając metafory, Kaczyński uderza w pręty klatki, w której ich zamknął.

Są jednak dwie rzeczy, z którymi PiS może się przeliczyć. Po pierwsze, tego typu hejterska strategia może pobudzić również przeciwników PiS-u, którzy głośno powiedzą, że już dosyć polityki, która jest wykluczająca, ekskluzywna, wyłączająca duże grupy ze społeczeństwa. Po drugie, Kaczyńskiemu wyrastają po prawej stronie trzy bloki, które pojadą na tym komunikacie i być może zbiorą owoce działań Kaczyńskiego. To Kukiz ’15, który już zapowiedział, że idzie samodzielnie, to jest koalicja europosła Piotrowskiego z Markiem Jurkiem pod patronatem Tadeusza Rydzyka i zawiązana koalicja dziwaków: Korwin, Narodowcy, Liroy, Braun. Oni w tym hejcie antygejowskim są bardziej wiarygodni, niż Jarosław Kaczyński. Być może będzie więc tak, że Jarosław Kaczyński zginie od miecza, którym wojuje.

Czy w tym kontekście Rafał Trzaskowski ze swoją deklaracją LGBT “spadł z nieba” Kaczyńskiemu?
To zostało mocno wykorzystane. W normalnej sytuacji nawet byśmy się tym nie zajmowali. Trzaskowski jako prezydent największego miasta w Polsce deklarował wcześniej, że takie są jego poglądy. Ja nie nazwałbym tego prezentem, ale opozycja jest w ciężkiej sytuacji, bo albo musi zmusić Trzaskowskiego do wycofania się z tego, co by oczywiście zadziałało na korzyść Wiosny, a i tak nie ściągnęłoby z KO-PO etykiety, którą PiS próbuje nakleić, czyli promotora “homoterroryzmu”…

Albo?
Ja oczywiście nie jestem od doradzania, ale

moim zdaniem powinni przede wszystkim obnażyć obrzydliwość tej narracji, zmienić temat, wokół którego będzie toczyć się dyskusja. Powinni zastosować aikido, czyli wykorzystać energię przeciwnika na własną korzyść, czyli pobudzić własny elektorat.

Robert Biedroń przez dłuższy czas mówił, że wojna PiS-PO nie jest jego wojną, teraz mamy chyba ostatni moment, żeby ta wojna zaczęła być także jego, zwłaszcza dla jego wyborców, dla których takie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego to policzek.

Ciekawe, że Kaczyński zaatakował w ten sposób KO-PO, a nie Roberta Biedronia, który jest zadeklarowanym gejem.
Robert Biedroń do tej pory nie eksponował tego tematu, słusznie uważając, że to może go zamykać i być może część osób to odstręczy. Teraz został wezwany niejako do tablicy. Z ludzkiej przyzwoitości powinien głośno zabrać głos, skoro atakuje się ludzi jak on i jego wyborcy. Po drugie, ten ruch Kaczyńskiego pozycjonuje go w głównej roli oponenta PiS-u, zatem może jeszcze na tym zyskać. Pamiętajmy, że w PO są także konserwatywni politycy.

Przed wyborami do samorządu PiS wypuścił kontrowersyjny spot antyuchodźczy. Ten jednak nie został dobrze odebrany. Ten sam mechanizm może też zadziałać teraz?
W 48 godzin po słowach Kaczyńskiego nie podejmuję się odpowiedzi na to pytanie, bo są argumenty za i przeciw. Jedno jest pewne, i wracamy do początków naszej rozmowy: to jest game changer, coś co na pewno zapamiętamy z tej kampanii, a po drugie coś, co będzie ją ustawiać w zależności od zachowania poszczególnych graczy.


Zdjęcie główne: Marek Migalski, Fot. Wikimedia/Lestat (Jan Mehlich), licencja Creative Commons; Flickr/Stock Catalog, licencja Creative Commons

Reklama