Donald Tusk na konwencji PO zarzucił wędkę. Na wyjątkowo śmierdzącą przynętę złapał się sam Jarosław Kaczyński.

Konwencja Platformy Obywatelskiej w Radomiu to była istna kanonada skierowana w stronę Prawa i Sprawiedliwości. Drożyzna, inflacja, Adam Glapiński i pazerni na pieniądze PiS-owscy działacze – wszyscy znaleźli się na muszce Donalda Tuska. Prawdopodobnie w trakcie swojego przemówienia, lider PO jeszcze nie widział, że zarzucił wędkę.

Wędkarz

Były premier w pewnym momencie powołał się na artykuł “Super Expressu” z 2017 r., będący efektem prowadzonej przez Polskie Stronnictwo Ludowe operacji, pokazującej na grafikach “tłuste koty” z PiS-u.

Tam była informacja tak naprawdę szokująca. Oni wybrali sobie jako przykłady 40 radnych z PiS-u. Nie ministrów, nie prezesów — radnych, którzy zalęgli się w spółkach i podspółkach skarbu państwa. I w latach 2016/17 40 tych radnych zarobiło w tych spółeczkach 17 mln zł. (…) Zalęgli się w spółkach skarbu państwa, w różnych urzędach i doją Polskę zupełnie bez opamiętania, bez litości – grzmiał Donald Tusk.

Donald Tusk raczej nie jest wędkarzem, a przynajmniej nic o takim hobby nie wiadomo. Gdy wypowiadał słowa o 40 radnych i zarobionych przez nich 17 mln zł, nie przypuszczał, że ten fragment stanie się przynętą do której podpłynie sam Jarosław Kaczyński i będzie chciał ją połknąć razem z wędką.

Reklama

Śmierdząca przynęta

Przez ostatnie 7 lat , obywatele wyrobili sobie już zdanie na temat finansowej łapczywości obozu władzy. W jądrze Prawa i Sprawiedliwości jest świadomość tego, że takie sprawy wychodzące na światło dzienne są dla nich niewygodne. Pokazała to afera z nagrodami przyznanymi przez Beatę Szydło. Najpierw próbowano bagatelizować problem, ale szybko okazało się, że to zła droga, więc Jarosław Kaczyński przybiegł z gaśnicą i nakazał zwrot nagród na cele charytatywne.

Tego typu zdarzenia są śmierdzące, ale nie w sensie przywłaszczenia pieniędzy, ale śmierdzące dla wyborców, bo gdy widzą takie kwoty na liczniku, zaczynają pytać i się zastanawiać. Takie sytuacje są niebezpieczne dla władzy i trzeba ich unikać. Najwidoczniej Jarosław Kaczyński uznał inaczej i odpowiedział byłemu szefowi Rady Europejskiej.

Kaczyński chce sprawdzać, czy zarobili miliony

Reklama