MON pod kierownictwem Antoniego Macierewicza wydało ze służbowych kart 15 mln zł w ciągu półtora roku! To siedem razy więcej niż pracownicy pozostałych ministerstw. To znaczy, że codziennie wydawali ok. 37 tys zł. Politycy PO pytają, na co pieniądze zostały wydane i żądają jawności. Składają też projekt ustawy “przywracający ludzką przyzwoitość” i chcą zakazu nagród dla polityków.

Łatwo wydawać nie swoje

O wydatki dokonane za pomocą służbowych kart płatniczych i kredytowych zapytał poseł Nowoczesnej Piotr Misiło. Inne resorty odpowiedziały w listopadzie. MON dopiero teraz. Nic dziwnego, że chcieli te informacje ukryć. Kwoty przyprawiają o zawrót głowy:

W 2016 roku pracownicy resortu obrony wydali 9 540 317 zł. W pierwszym półroczu 2017 roku 5 258 061 zł. Podsumowując, łącznie w ciągu półtora roku pracownicy MON wydali prawie 15 mln zł. W 2016 roku resort obrony posiadał 832 karty służbowe, w tym 131 kredytowych i 701 płatniczych. W pierwszym półroczu 2017 roku było ich łącznie 733, w tym 132 kredytowe i 601 płatniczych.

Reklama

Jak MON tłumaczy takie wydatki? “Karty płatnicze i kredytowe używane w resorcie obrony narodowej są instrumentem finansowym, niezbędnym do rozliczeń pieniężnych, np. opłat za pobyt w hotelach podczas podróży służbowych” – w odpowiedzi na zapytanie posła Nowoczesnej wyjaśnił były już wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki.

Nagrody dla każdego

Wcześniej w odpowiedzi na interpelację posła PO Krzysztofa Brejzy dowiedzieliśmy się, jakie nagrody w 2017 roku przyznała sobie i swoim ministrom premier Beata Szydło.

Z odpowiedzi na zapytanie posła PO wynika, że premie otrzymali wszyscy ministrowie, a także pani premier. Decyzję o nagrodach podjęła Beata Szydło na podstawie “oceny pracy poszczególnych ministrów i resortów”. Szydło przyznała dodatkowe pieniądze nie tylko swoim podwładnym, ale również samej siebie. Była pani premier przyznała sobie 65 tys. zł, najwięcej otrzymał Mariusz Błaszczak – 82 tys. zł. Nagrody dostali także co ministrowie, którzy chwilę później zostali zdymisjonowani.

“Oddajecie kasę!” – apelują politycy PO. Przekonując, że to “wypłacane pod stołem drugie pensje”, które ministrom się po prostu nie należą.

Koniec dojnej zmiany

– Gdy ludzka przyzwoitość nie jest żadnym ogranicznikiem, trzeba im pomóc w drodze ustawy – mówi poseł Krzysztof Brejza. Dlatego politycy PO złożyli projekt ustawy, który ma zakazać wypłacania nagród dla polityków poprzez zlikwidowanie możliwości tworzenia specfunduszy na ten cel. Apelują do wszystkich sił politycznych, a przede wszystkim do PiS-u, o poparcie tego projektu.

Poza tym domagają się pełnej jawności w wydawaniu publicznych pieniędzy. – Jeżeli uważacie, że ministrowie zarabiają za mało, złóżcie projekt ustawy i przekonajcie do tego społeczeństwo. Ale zróbcie to uczciwie, nie pod stołem. Jedyną oceną, która odróżnia zwykłe złodziejstwo i naciąganie państwa od uczciwego wydawania pieniędzy publicznych jest jawność. Obywatele mają prawo wiedzieć o każdej złotówce wydanej z służbowych kart płatniczych, czy to są cele publiczne, czy prywatne – tłumaczy rzecznik PO poseł Jan Grabiec.

Przypomina, że w poprzedniej kadencji ci sami politycy krytykowali rządzących za wydawanie znacznie mniejszych sum: – Tyle było w poprzedniej kadencji awantury o rachunki w wysokości 200 czy 300 zł. To oczywiście było naganne, ale teraz mówimy o milionach. To są ośmiorniczki za miliony. Taka jest skala wydatków w przypadku PiS-u.

Posłowie Platformy pytają też, na co konkretnie wydano 15 mln zł. Chcą wiedzieć także, kto dysponował służbowymi kartami płatniczymi i ile wydał każdy dysponent karty płatniczej?


Zdjęcie główne: Antoni Macierewicz, Fot. Flickr/Rutgers Council on Public and International Affairs/Steve Hockstein/HarvardStudio.com, licencja Creative Commons

Reklama