Przepisy mówiące o tym, że kobieta w ciąży może chodzić po szpitalu, poruszać się w trakcie skurczów, wejść do wanny. Pozwalające na to, żeby w jej pobliżu była bliska osoba i żeby mogła potrzymać dziecko po porodzie. Takie “ekstrawagancje” gwarantowały standardy opieki okołoporodowej. Dlatego trzeba je zlikwidować, bo – jak wiadomo – ci ludzie nienawidzą kobiet.

O prawo do standardów opieki okołoporodowej kobiety walczyły 11 lat. Dotyczą one ciąży fizjologicznej, porodu fizjologicznego i opieki nad noworodkiem.
– To jest dokument, do którego jako Fundacja jesteśmy bardzo przywiązane – mówi Joanna Pietrusiewicz, prezes Fundacji “Rodzić po ludzku”. – Powstał w odpowiedzi na to, co działo się w położnictwie w latach 80. i 90., gdy opieka nad rodzącą była, jak ją nazywamy, opresyjna wobec kobiet. Kobieta była traktowana jak przedmiot, instrumentalnie, bez pytania o zgodę. Procedury, które stosowano, były przestarzałe, krzywdzące i rutynowe.

W odpowiedzi na tę sytuację, kiedy tysiące kobiet wypowiedziało się w akcji “Rodzić po ludzku”, minister Religa powołał zespół, który miał opracować ujednolicone procedury postępowania medycznego. Te mają pokazywać, do czego kobieta ma prawo. Mówi o tym, że należy kobietę zachęcać do aktywności, żeby mogła chodzić, poruszać się w trakcie skurczów, żeby mogła wejść do wanny. Zachęca do tego, żeby w pobliżu była bliska osoba, żeby przeć w wybranej przez siebie, wygodnej, pozycji. Określa, że po porodzie dziecko powinno przez dwie godziny być w kontakcie skóra do skóry z matką. I są to kwestie, które dla rodzących kobiet są naprawdę niezwykle ważne.

– Nie wiem, jak to wygląda we wszystkich szpitalach. Ja rodziłam w Szpitalu Św. Rodziny w Warszawie i powiem szczerze, nie mogę narzekać – opowiada mi rodząca niedawno znajoma. – Podczas porodu mogłam wybrać pozycję, dostałam znieczulenie, o które poprosiłam, cały czas był ze mną mój partner, byłam informowana o każdym zabiegu z wyprzedzeniem. Dużo wcześniej przed porodem mogłam wejść na oddział położniczy i zobaczyć, jak wygląda sala porodowa, także to było naprawdę fajne. Nie bardzo jestem w stanie sobie wyobrazić, że tego wszystkiego jestem pozbawiona.

Reklama

W podobnym tonie wypowiada się inna znajoma, świeżo upieczona matka: – To wszystko ma ogromne znaczenie! Szczególnie ważna była dla mnie obecność mojego męża. Jego wsparcie i współczucie, ale też dopytywanie się obsługi medycznej o różne rzeczy. Bo ta bliska osoba tam jest takim adwokatem – ona ma siły i przytomność umysłu, by pytać, prosić i domagać się różnych rzeczy. A to, jak pokazali mi dzieci po porodzie, było dla mnie niesamowicie istotne.

Co więc w tych przepisach, pozwalających kobietom godnie przetrwać ten trudny czas, może komuś przeszkadzać?

– Ten dokument nakładał rzeczywiście na personel medyczny pewne obowiązki, których wcześniej nie było – mówi Pietrusiewicz. – Dlatego opieka wyglądała tak, jak wyglądała. Teraz ta rola i pozycja kobiety jest wyraźnie w standardach opieki okołoporodowej podkreślona. Myślę więc, że chodzi o pewnego rodzaju ograniczenie praw kobiet i pokazanie pozycji, kto jest ważniejszy.

– Ciężko mi sobie nawet wyobrazić, że tych standardów mogłoby nie być, jest to coś tak oczywistego – mówi znajoma. – Sam poród to żywioł, a dzięki standardom opieki okołoporodowej kobieta ma poczucie, że ma na coś wpływ i czuje się przez to bezpieczna. Moja córka jest moim pierwszym dzieckiem, wszystko dla mnie było nowe i tak naprawdę lęk przed tym często mnie paraliżował, dlatego bardzo ważne było dla mnie uszanowanie moich praw i mojej godności. Ciężko mi sobie wyobrazić, że podstawowe prawa kobiet ciężarnych miałyby przestać istnieć, nawet nie wiem, jak to skomentować.

– Według prawa, wszystkie procedury medyczne muszą się odbywać za zgodą pacjenta, w tym wypadku kobiety. Dlatego dla mnie i dla nas jako Fundacji to jest niezrozumiałe – tłumaczy prezes Fundacji “Rodzić po ludzku”. – Ale rozumiem pewien proces, dlatego że minister Radziwiłł wywodzi się z Naczelnej Rady Lekarskiej, a to był jedyny głos, który został teraz wzięty pod uwagę. Nikt inny, żadne inne środowisko, nie miało szansy się w tej sprawie wypowiedzieć. I myślę, że minister załatwia po prostu interesy NRL.

– Czy to oznacza, że dla lekarzy lepiej jest, gdy takich standardów nie ma? – pytam.

– Oczywiście, bo kobieta nie ma się później na co poskarżyć. Teraz mamy prawo, np. możemy powiedzieć “Mam prawo do pierwszego kontaktu z dzieckiem, proszę mi to umożliwić” albo “Mam prawo rodzić w wybranej pozycji” – tego nie będzie.

Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że “standardy opieki okołoporodowej będą nadal obowiązywały”. “Zmieni się tylko forma, w której zostaną określone. Zmiany mają uporządkować kwestie dotyczące wydawania i stosowania wytycznych i zaleceń” – podało MZ.

Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach

– Minister mówi, że będą inne regulowania, ale to nie będą regulowania prawne, tylko prawo miękkie, jakieś rekomendacje, stanowiska, oświadczenia, czyli rzeczy, które nie są powszechnie obowiązującym prawem – tłumaczy Pietrusiewicz. – Sam też sobie przeczy, bo gdyby miało się nic nie zmienić, to po co wprowadzać zmiany? Niestety, zmieni się. Minister tego nie rozumie, bo nie rodził dzieci i nie wie, co to znaczy, kiedy kobieta zaczyna być dla lekarzy przedmiotem. Jak to ludzkie podejście, traktowanie kobiety w sposób podmiotowy jest ważne.

Oczywiście, nie wszystko działa idealnie

– Niestety, w wielu kwestiach standardy opieki okołoporodowej są przestrzegane jedynie na papierze. Tak jest w przypadku prowadzenia ciąży – ja akurat miałam dużo szczęścia i udało mi się dostać do lekarza na NFZ, ale też nie od razu – opowiada znajoma. I dodaje: – Nawet jeśli część standardów jest tylko na papierze, to przynajmniej w razie ich nieprzestrzegania kobieta może np. łatwiej dochodzić swoich praw w sądzie. Po likwidacji pewnie będzie ciężej udowodnić, że lekarz bądź położna nie zachowywali się “po ludzku”.

I to chodzi. Z opublikowanego w lipcu raportu NIK wynika, że część oddziałów położniczych nadal ma problemy z przestrzeganiem standardów okołoporodowych. Kontrola wykazała m.in., że wciąż w niektórych placówkach nie gwarantuje się rodzącym prawa do intymności, że nie wszystkie placówki dysponują odpowiednim sprzętem i nie wszędzie obsada kadrowa jest wystarczająca, aby zapewnić matce i dziecku poczucie bezpieczeństwa.

– Jeszcze nie jest idealnie, ale był cel, do którego zmierzaliśmy – mówi prezes Fundacji. – A teraz tego celu ma nie być. A kłopoty w opiece okołoporodowej są różne, łącznie z niedofinansowaniem. I tym, kto natychmiast odczuje to, że nie ma standardów i nie ma pieniędzy, będzie rodząca kobieta.

– Myślę, że niezależnie od prawa lekarze i położne tak czy inaczej będą tak samo wykonywać swoją pracę – mówi znajoma. – Jednak poczucie, że są te standardy, daje kobiecie niesamowity komfort i poczucie bezpieczeństwa.

– Kobiety pamiętają swój poród do końca życia i żaden mężczyzna nie wie, co to znaczy być tak bezbronnym w tym momencie i tak zdanym na postępowanie innych osób. I zabiera się nam to prawo, które nakłada obowiązki traktowania nas po prostu po ludzku. Minister tego nie wie, bo nigdy nie był i nie będzie w takiej sytuacji – mówi Pietrusiewicz.

Fundacja Rodzić po ludzku przygotowała petycję

“Szanowna Pani Premier,
apelujemy do Pani jako do Premier Rządu Polskiego o przywrócenie poprzedniego brzmienia Art. 22 ust. 5 Ustawy o działalności leczniczej i przywrócenie Standardów Opieki Okołoporodowej jako standardu medycznego. Zwracamy się do Pani o obronę prawa, które pomaga rodzinom witać dzieci w godnych warunkach, otoczone szacunkiem oraz troskliwą i uważną opieką ze strony personelu, przy wsparciu bliskich jej osób.
Wprowadzone zmiany w Ustawie o działalności leczniczej likwidują aktualnie obowiązujące standardy medyczne dotyczące prowadzenia porodu fizjologicznego, łagodzenia bólu w trakcie porodu, postępowania w ciąży powikłanej, określonych patologii i niepowodzeń położniczych. Dotychczasowe standardy medyczne zostaną ograniczone do zaledwie standardów organizacyjnych opieki zdrowotnej”…

– Na razie czekamy na głos rozsądku premier i zobaczymy, co będzie. Walczyłyśmy o te standardy 11 lat, jesteśmy cierpliwe i będziemy teraz walczyć równie długo. A z nami będą walczyć tysiące ludzi. W ciągu jednego dnia pod petycją podpisało się prawie 30 tysięcy osób. Nie damy sobie tego tak po prostu odebrać. Bo to, co planuje ministerstwo, to opieka dla lekarzy, a my walczymy o kobiety. O traktowanie godnie i z poszanowaniem praw człowieka. To naprawdę nie jest dużo.


Zdjęcie główne: autor Unsplash, źródło pixabay.com

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Reklama

Comments are closed.