Mariusz Błaszczak jest osobiście odpowiedzialny za to, że przez ponad rok nie wyjaśniono śmierci Igora Stachowiaka. Ale najstraszniejsze jest to, że dla pani premier i pana prezesa śmierć jednego człowieka zdaje się być traktowana jako wypadek przy pracy – mówi w rozmowie z wiadomo.co wiceprzewodniczący PO Borys Budka, były minister sprawiedliwości oraz minister spraw wewnętrznych w gabinecie cieni. W środę w Sejmie odbyła się debata nad wnioskiem Platformy o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra Mariusza Błaszczaka. Z mównicy bronili go Jarosław Kaczyński i Beata Szydło, przekonując, że to jeden z lepszych ministrów. Wynik głosowania był do przewidzenia. Minister Błaszczak ministrem pozostaje.

Kamila Terpiał: Mariusz Błaszczak ma krew na rękach? Takie oskarżenie padło podczas debaty w Sejmie nad wnioskiem PO o jego odwołanie z funkcji ministra spraw wewnętrznych i administracji.
Borys Budka: To była celowa przenośnia, aby pokazać, że Mariusz Błaszczak jest osobiście odpowiedzialny za to, że przez ponad rok nie wyjaśniono śmierci Igora Stachowiaka. To on

osobiście obiecywał ojcu pana Stachowiaka, że ta sprawa zostanie niezwłocznie wyjaśniona.

To wiceminister Jarosław Zieliński okłamał posłów z komisji administracji i spraw wewnętrznych, obiecując, że ta sprawa zostanie wyjaśniona. Gdyby nie media i upublicznienie bulwersujących nagrań, funkcjonariusz, który katował paralizatorem niewinnego człowieka, nadal służyłby na polskich ulicach, a osoby, które bezpośrednio nadzorowały ten komisariat, nadal cieszyłyby się zaufaniem swoich przełożonych i zamiast kar otrzymywałyby awanse.

To jest główny zarzut do Mariusza Błaszczaka?
Lista zarzutów jest bardzo długa. Od samego początku obserwujemy wyjątkową niekompetencję, jeżeli chodzi o politykę kadrową w podległych ministrowi służbach. Natomiast sprawa Igora Stachowiaka przelała czarę goryczy. Mariusz Błaszczak zamiast posypać głowę popiołem, odwołać odpowiedzialnego za nadzór nad policją wiceministra Zielińskiego i przeprosić, w kilkunastominutowym wystąpieniu przed Sejmem poświęcił tej śmierci trzy minut, a skupił się przede wszystkim na atakowaniu opozycji.

Reklama

Zaniedbań z jego strony oczywiście możemy wskazać znacznie więcej. Podczas debaty starałem się na konkretnych przykładach pokazać, dlaczego Mariusz Błaszczak nie powinien zajmować tej funkcji. Wskazujemy na

wielki chaos w policji, odsunięcie od pracy doświadczonych policjantów i zastąpienie ich tzw. komendantami gabinetowymi, czyli osobami, które pominęły ścieżkę normalnej kariery.

To skutkuje właśnie brakiem należytych relacji, nadzoru i dyscypliny w służbach. Przykładem tego jest także straż graniczna i Biuro Ochrony Rządu. Do tej pory nie wyjaśniono sprawy pękniętej opony w prezydenckiej limuzynie. Minister Błaszczak próbował zatuszować sprawę formułując absurdalne zarzuty pod adresem całej formacji. To on jest symbolem tego, że państwo PiS chciałoby zastępować sądy, tak jak w przypadku Sebastiana (kierowcy seicento, które brało udział w wypadku rządowej limuzyny z panią premier na pokładzie), kiedy kilka godzin po zdarzeniu na konferencji prasowej ferował wyroki.

To on pokazał butę, arogancję i pogardę wobec wszystkich, którzy pozwalają sobie myśleć inaczej. To on jest autorem wielu ksenofobicznych wypowiedzi, które potęgują w Polsce mowę nienawiści.

A to prowadzi do takich wydarzeń jak w Radomiu, gdzie pseudopatrioci zaatakowali uczestnika manifestacji KOD-u, bez reakcji policji, której na miejscu nie było. Z drugiej strony, policja na niebywałą skalę jest angażowana do ochrony partyjnych eventów PiS-u, czyli miesięcznic smoleńskich. To z grubsza tyle.

Opozycja swoje, PiS swoje. Mariusza Błaszczaka z sejmowej mównicy bronił sam Jarosław Kaczyński, mówiąc, że “to jest człowiek, który rzeczywiście pracuje dla Polski”. Według premier Beaty Szydło, za to gwarantuje bezpieczeństwo Polakom.
Ta narracja PiS-u oparta jest na skrajnej manipulacji. Najpierw tworzy się problem, którego nie ma, czyli nielegalni imigranci. Mariusz Błaszczak opowiada, że na granicach Polski są fale nielegalnych imigrantów, a później udaje, że to tylko dzięki niemu tych imigrantów nie ma.

Świat PiS-u to świat fake newsów i tworzenia legend.

Oni tworzą własną rzeczywistość. Jeszcze raz powtórzę, kwintesencją nieudolności ministra Błaszczaka była sprawa Igora Stachowiaka, przez rok zamiatana pod dywan tylko dlatego, że być może w sprawę zaangażowani byli prominentni politycy PiS-u, których starano się chronić. Mówiąc o zaangażowaniu, mam na myśli, że to z ich polecenia dokonywano awansów określonych osób.

Być może dlatego ani Jarosław Kaczyński, ani Beata Szydło nie mają żadnych pretensji do ministra Błaszczaka?
Najstraszniejsze jest to, że dla pani premier i pana prezesa śmierć jednego człowieka zdaje się być traktowana jako wypadek przy pracy. To pokazuje prawdziwe oblicze tej formacji. Tak działają dyktatury, tam jednostka się nie liczy, liczy się realizacja planu politycznego. Mariusz Błaszczak jest właśnie symbolem stawiania polityki nad jednostką.

À propos polityki, Jarosław Kaczyński odpowiada, że krew na rękach mają politycy PO, a konkretnie Grzegorz Schetyna. Dlatego, że w czasach, kiedy był ministrem spraw wewnętrznych, też w taki sposób ginęli ludzie…
Jest jednak zasadnicza różnica –

we wszystkich tego typu sprawach policjanci byli odsuwani od służby na czas postępowania, działała prokuratura, ale przede wszystkim nigdy nie zdarzyło się, aby śmierć była następstwem bezpośrednich policyjnych tortur.

W przypadku śmierci Igora Stachowiaka najpierw dowiedzieliśmy się, że funkcjonariusze znęcali się nad człowiekiem, a później okazało się, że wszyscy ci funkcjonariusze nadal pracują. Co więcej, osoby, które pełniły tam funkcje kierownicze, zostały awansowane. Tego w historii rządów PO nie było. Problem w tym, że prezes Kaczyński i premier Szydło nadal tkwią w rzeczywistości sprzed dwóch lat, nadal tkwią w kampanii wyborczej. Czas przejrzeć na oczy i zrozumieć, że to oni ponoszą odpowiedzialność za bezpieczeństwo Polaków i za to, co dzieje się na polskich komisariatach. Chyba już nikt nie da się nabrać na argument “przez 8 lat rządów Platformy…”. To jest przecież czysta demagogia. A do tej pory słowo “przepraszam” nie padło ani z ust pani premier, ani pana prezesa.

Składając ten wniosek wiedzieliście, że nie ma szans powodzenia. Jaki jest sens takiego działania? Może tylko wzmacnia ministra?
Zdaję sobie sprawę, że pojawiają się takie zarzuty. Część opinii publicznej wymaga od nas skutecznych działań, na przykład takich, jak odwołanie pana ministra Błaszczaka, tylko że nie my jesteśmy adresatem takich apeli.

Sejm ma to do siebie, że decyduje większość, nawet najbardziej kłamliwa i manipulująca opinią publiczną.

Opozycja jest od tego, aby tu, w parlamencie, rozliczać poszczególnych ministrów, dlatego korzystamy ze wszystkich narzędzi, które daje nam konstytucja i regulamin Sejmu. To jest normalne narzędzie przysługujące największemu klubowi opozycyjnemu. Sala sejmowa jest najlepszym miejscem do rozliczania i pytania.

Minister Mariusz Błaszczak odpowiedział na jakieś pytanie zadane wczoraj podczas posiedzenia komisji i dzisiaj podczas debaty sejmowej?
Nie, i to też powinno dać opinii publicznej do myślenia: dlaczego nie chce spojrzeć w kamery i powiedzieć, czy na przykład sprawę śmierci Igora Stachowiaka zamiatano pod dywan i dlaczego w tej sprawie okłamał opinię publiczną? Ale on nie odpowiada na pytania, a na posiedzeniu komisji w ogóle się nie pojawił. Jedyną akceptowalną formą działania jest, jak widać, atak na opozycję.


Zdjęcie główne: Mariusz Błaszczak po głosowaniu nad wotum nieufności w marcu 2016 roku, Fot. P. Tracz/KPRM

Reklama