Ustawa nazywana dezubekizacyjną nie ma nic wspólnego z dezubekizacją. To jest tylko forma zemsty – mówi w rozmowie z wiadomo.co płk Marek Lipert, były wiceszef BOR. Nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie: za co? Jego emerytura została obniżona o 85 proc. Dla PiS-u BOR to “organ bezpieczeństwa totalitarnego”. Płk Lipert swoich praw będzie dochodził w sądzie, bo, jak tłumaczy, “chodzi o zasady”.

“Dezubekizacja” według PiS

Tzw. ustawa dezubekizacyjna została przyjęta w Sejmie podczas słynnego (według ekspertów, nielegalnego) posiedzenia w Sali Kolumnowej Sejmu. Wcześniej nie odbyły się żadne konsultacje społeczne, a głosy sprzeciwu, jak zawsze, zostały zignorowane. Zastosowano za to odpowiedzialność zbiorową.

MSWiA zakwalifikowało m.in. BOR jako “organ państwa totalitarnego”. Praca w nim w czasach PRL-u, nawet przez jeden dzień, stała się podstawą do obniżenia emerytury jego funkcjonariuszy do poziomu 2 tys. zł brutto, czyli tak jak funkcjonariuszy SB. Chociaż wcześniej BOR nie był traktowany jako “organ bezpieczeństwa państwa”.

W 2010 roku płk Marek Lipert wystąpił do IPN-u o kopię swojej teczki osobowej i otrzymał pismo, w którym stwierdzono wprost, że “BOR w rozumieniu ustawy o IPN nie jest organem bezpieczeństwa państwa”. – Myślałem, że takie stwierdzenie kończy sprawę. Ale okazało się wręcz przeciwnie. Teraz sprawa wróciła i to w najostrzejszej formie – mówi były wiceszef Biura Ochrony Rządu. Pismo IPN-u po kilku latach stało się po prostu nieaktualne.

Reklama

Płk Lipert: Nie zrobiłem nic, czego musiałbym się wstydzić!

– To jest forma ukarania byłych funkcjonariuszy BOR. Ale karania za co? Tego nikt nam nie wyjaśnił – przyznaje płk Marek Lipert. Jego emerytura została obniżona o 85 proc. Gdy pytam, czy możemy rozmawiać o konkretnych kwotach, odpowiada, że tak, bo nie ma z tym żadnego problemu i nie ma nic do ukrycia. Otrzymywał 10 tys. zł emerytury, teraz dostaje 1670 zł na rękę.

Kwota 10 tys. zł może i robi wrażenie, tak jak wrażenie robi praca niejednokrotnie po 15-18 godzin dziennie funkcjonariuszy BOR: – Ustawa emerytalna służb mundurowych została uchwalona przez Sejm w wolnej Polsce. To nie ja ustalałem sobie wysokość mojej emerytury, została naliczona na podstawie konkretnych przepisów prawa. Jeżeli ktoś ma dowody na to, że zdobyłem ją w sposób niezgodny z prawem, albo dokonałem jakiegoś czynu o znamionach przestępstwa, to proszę pokazać dokumenty. To wszystko rozegrano poza nami – mówi płk Lipert.

Swoich praw oczywiście zamierza dochodzić w sądzie. Odwołanie od decyzji o obniżeniu emerytury zostało już złożone. Tyle że na sprawę może jeszcze długo poczekać. A jaki będzie wyrok? Też można się spodziewać.

W rozmowie z wiadomo.co przyznaje, że “wiele osób dziwi się, że przyjmuję to na spokojnie. Ale co mam robić? W łeb sobie strzelić? Za 1670 zł oczywiście przeżyję, ale tu chodzi o zasady. Nawet pani premier stwierdziła, że umów trzeba dotrzymywać. Ja umowy dotrzymałem”.

Praca w BOR to nie “przywilej”

– To posunięcie populistyczne. PiS chce w ten sposób zdobyć większe poparcie wśród obywateli. Wielu naszych rodaków myśli, że my mieliśmy nie wiadomo jakie przywileje. Przedstawiciele opcji rządzącej mówią nam, że nie zabierają nam emerytur, tylko przywileje. Pytam: jakie? To jest naprawdę bardzo ciężka i odpowiedzialna służba – mówi były wiceszef BOR.

Płk Marek Lipert pracował w BOR 29 lat, od 1980 do 2009 roku. Był wiceszefem formacji, ochraniał papieża Jana Pawła II podczas jego wizyt w Polsce. Chronił też najważniejsze osoby w państwie. Był pierwszym szefem ochrony prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Co ciekawe, w 2007 roku jego nominację na stanowisko zastępcy szefa BOR podpisał ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński z PiS-u. Obecnie to także wiceszef ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji. – Co się przez ten czas zmieniło? Dlaczego wtedy byłem dobry, a teraz jestem zły? – pyta płk Lipert.

Co teraz dzieje się w BOR?

Gdy po raz pierwszy zadaję takie pytanie, pułkownik mówi, że nie chce tego oceniać. Ale później przyznaje, że “dokonano rzeczy dziwnej i niebezpiecznej”. – Wyrzucono z pracy wszystkich, którzy pracowali tam przed 1989 rokiem, czyli ludzi, którzy mają ogromne doświadczenie. I mamy teraz to, co mamy – komentuje były wiceszef BOR.

Tego zawodu nie można nauczyć w żadnej szkole. Nie ma żadnej uczelni, która tego uczy. Dlatego płk Marek Lipert dziwi się, że wysyła się na emeryturę także takich ludzi jak on: – Miałem 50 lat i uważam, że ludzi w takim wieku nie powinno wysyłać się na emeryturę. My po prostu mamy doświadczenie i ogromny zasób wiedzy i dlatego uważam, że funkcjonariusze służb mundurowych w takim wieku powinni być jeszcze w służbie.

Rząd chce zlikwidować Biuro Ochrony Rządu i w jego miejsce powołać Państwową Służbę Ochrony. Odpowiedni projekt ustawy jest właśnie w Sejmie.


Zdjęcie główne: Akta IPN, Fot. Adrian Grycuk, licencja Creative Commons

Reklama

Comments are closed.