Nie będziemy pytać, czy leci z nami pilot, bo piloci LOT-u przystępują dziś do akcji protestacyjnej, tylko zapytamy, czy leci z nami premier, czy ten rząd ma jeszcze premiera? – pytała w Sejmie była premier Ewa Kopacz, która zaangażowała się w sprawę strajku pracowników LOT-u. Strajkujący przed budynkiem LOT-u pytali z kolei, gdzie jest wicepremier, minister ds. społecznych Beata Szydło. Posłowie opozycji domagają się od premiera informacji o stanie spółki.

Apel do premiera

– LOT jest pod szczególnym nadzorem premiera polskiego rządu i dziś kierujemy do premiera słowa, które zostały źle przyjęte przez prezesa Milczarkiego w siedzibie lotu – mówiła Ewa Kopacz i zaapelowała do premiera, aby ten zajął się sytuacją w spółce skarbu państwa LOT.

– Chcę uświadomić premierowi Morawieckiemu, że podejmując decyzję o przejęciu bezpośredniego nadzoru, w styczniu 2018 roku nad spółką LOT, przejął także odpowiedzialność za bezpieczeństwo pasażerów – mówił Bartosz Arłukowicz.

Ewa Kopacz przedstawiła list do premiera z pytaniami o sytuację w spółce. – Liczymy, że premier Morawiecki odpowie nam szybciej niż przysługujące mu 30 dni – mówiła.

Reklama

Próba pojednania

We wtorek posłowie opozycji, była premier Ewa Kopacz i Bartosz Arłukowicz, przyjechali do siedziby LOT-u, rozmawiali z protestującymi, a także odbyli dwugodzinną rozmowę z prezesem spółki Rafałem Milczarskim.

– Dwie godziny rozmów z prezesem spowodowały tylko jedno, że utwierdziliśmy się w przekonaniu, że jest to toksyczny szef spółki. Toksyczny, ponieważ dzisiaj narzuca swoją wolę i uważa, że to on powinien stawiać warunki zanim jeszcze usiądzie do rozmów – mówiła Ewa Kopacz.

Posłowie opozycji próbowali wczoraj podczas wizyty w spółce namówić prezesa do rozmów ze strajkującą załogą. – Tak robią cywilizowane spółki. Trzeba usiąść do stołu, przedstawić swoje argumenty, napisać protokół rozbieżności – tłumaczyła Ewa Kopacz.

Zdaniem posłanki PO ze strony prezesa LOT-u nie ma woli rozmów z protestującymi. Okazało się, że po wyjściu posłów prezes wyeliminował przedstawicieli strajkujących, z którymi miał prowadzić dialog, ponieważ uznał, że chce rozmawiać “z kimś innym”.

– Ja tam byłam wczoraj jako poseł, ale gdybym była jako premier, to po 15 minutach takiej rozmowy ten człowiek przestałby być prezesem tej dużej spółki. Zapraszam premiera Morawieckiego, żeby odwiedził spółkę, porozmawiał z prezesem, a potem z protestującymi i podjął jedyną słuszną decyzje. Chyba że dziś jest ciche przyzwolenie na takie traktowanie strajkujących – mówiła Ewa Kopacz.

Niebezpieczny lot

Po interwencji w siedzibie LOT-u do posłów opozycji zgłosili się piloci, przekazując informację o realnym zagrożeniu bezpieczeństwa pasażerów – mówili posłowie opozycji.

– My nie mamy do czynienia ze spółką zajmującą się produkcją, handlem, tylko spółką, która musi zagwarantować bezpieczeństwo przelotów Polaków – mówił Arłukowicz i dodał, że piloci opowiadali posłom m.in. o tym, jak byli zmuszaniu do lotów niesprawnymi samolotami. O części tych zdarzeń pisała prasa. Sytuacje takie miały miejsce m.in w przypadku lotu z Meksyku.

23 marca 2018 podczas lotu z meksykańskiego Cancun Boeing 787 Dreamliner na jednym niesprawnym silniku leciał do Nowego Jorku, gdzie stała druga maszyna, zamiast lądować na najbliższym lotnisku, które znajdowało się w Miami. Gdyby samolot wylądował w Miami, pasażerom trzeba by zorganizować nocleg i posiłek, a także wysłać drugą maszynę z Polski na Florydę. Media informowały wówczas, że decyzja miała przyjść z centrali LOT-u i była niezgodna z procedurami, które wymagają, aby przy awarii jednego z silników bezwzględnie lądować na najbliższym lotnisku. Lotem podróżowało 250 osób.

– Już raz mieliśmy do czynienia z wielką tragedią, musi pan zareagować – apelował do premiera Bartosz Arłukowicz.

– Nie może być sytuacji, że pilot wysiada przed wystartowaniem, bo nie jest w stanie wziąć odpowiedzialności za bezpieczeństwo pasażerów – mówił Grzegorz Furgo.

Związki murem za strajkującymi

Konflikt prezesa Rafała Milczarskiego ze związkami zawodowymi trwa od dłuższego czasu. Dyscyplinarnie zwolniona została szefowa związku Monika Żelazik. Przywrócenie jej do pracy jest jednym z postulatów protestujących.

W strajk pracowników LOT-u zaangażowały się także OPZZ i Forum Związków Zawodowych, które popierają postulaty strajkujących.

– Łamana jest konstytucja w zakresie związków zawodowych, sądy wykorzystywane są w walce przeciwko niepartyjnym związkom zawodowym. Spółka LOT Crew prowadzi nielegalne pośrednictwo pracy. Przewodnicząca związku, pani Żelazik została zwolniona bezprawnie. To są fakty potwierdzone m.in. przed Państwową Inspekcję Pracy – tłumaczyła Katarzyna Mrzygłodzka z PO.

OPZZ zapowiedział manifestację poparcia w sobotę. Związek przypomniał też, że prawo do strajku jest zagwarantowane w konstytucji, zażądał też przywrócenia zwolnionych dyscyplinarnie do pracy i zmianę form zatrudnienia w spółce LOT.

Strajkujący przed budynkiem LOT-u pytali też, gdzie jest pani wicepremier do spraw społecznych, Beata Szydło.

Tylko w środę z powodu konfliktu odwołano 12 lotów.


Zdjęcie główne: Mateusz Morawiecki, Fot. Flickr/Krystian Maj/KPRM

Reklama