Miraże o 6 bln zł reparacji wojennych zderzyły się z niemiecką rzeczywistością. Kanclerz Olaf Scholz odpowiedział Zjednoczonej Prawicy.

W zeszłym tygodniu na Zamku Królewskim w Warszawie, Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało trzytomowy raport na temat strat poniesionych przez Polskę w wyniku II Wojny Światowej. Szacunkowa wartość o jaką chce zabiegać obóz władzy wynosi 6,2 biliona złotych, co daje około 1,3 biliona euro. To trzykrotność tegorocznego budżetu Niemiec.

Scholz wykłada karty na stół

Można było się spodziewać, jaką postawę przyjmie Berlin po przedstawieniu z hukiem raportu o reparacjach. Komentatorzy zajmujący się polityką międzynarodową, zwracają uwagę, że takie sprawy trzeba załatwiać w zaciszu gabinetów, a o sukcesie informować na końcu. PiS-owski rząd robi zawsze na odwrót i przeważnie odchodzi z kwitkiem.

Mogę zaznaczyć, podobnie jak wszystkie poprzednie rządy federalne, że kwestia ta została ostatecznie rozstrzygnięta w prawie międzynarodowym – powiedział kanclerz Niemiec Olaf Scholz w kontekście reparacji w wywiadzie dla “Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Berlin powołuje się na porozumienie dwa plus cztery z 1990 r., dotyczące niemieckiej jedności w polityce zagranicznej.

Polska Agencja Prasowa poprosiła o komentarz do słów Arkadiusza Mularczyka, który pilotował przez ostatnie lata pisanie polskiego raportu. Mularczyk podkreśla, że Niemcy nie mogą odrzucić czegoś, co jeszcze oficjalnie nie wpłynęło do niemieckiego rządu.

Reklama

Nota dyplomatyczna w sprawie reparacji dopiero wpłynie do Niemiec, więc nie może być odrzucona przed wpłynięciem – powiedział. Jak dodał, cieszy się, że kanclerz Niemiec już się nie powołuje na zrzeczenie reparacji.

To jest postęp. Należy tu pochwalić kanclerza, że Niemcy nie chowają się za sfabrykowanym i formalnie nieistniejącym zrzeczeniem przez Sowietów – podkreślił.

Niemcy były gotowe do gestów

Poniedziałkowe wydanie “Rzeczpospolitej“, informowało, że strona niemiecka była gotowa do wykonania gestów związanych z II Wojną Światową. Na podstawie rozmów z niemieckimi politykami, gazeta napisała, że podniesienie do rangi dyplomatycznej tematu reparacji przekreśli kilka niemieckich inicjatyw.

Niemcy byłyby gotowe pokazać powagę, z jaką traktują swoją historyczną odpowiedzialność za krzywdy wyrządzone Polsce poprzez symboliczne gesty, jak pomnik w Berlinie poświęcony polskim ofiarom wojny, wsparcie humanitarne dla pozostających w potrzebie jeszcze żyjących ofiar niemieckiej okupacji czy udział w planowanych lub realizowanych projektach odbudowy, jak warszawskie pałace Saski i Brühla – pisała gazeta.

Z kolei weekendowe wydania niemieckich gazet napisały zgodnie, że kwestia reparacji jest PiS-owi potrzebna do pójścia do wyborów z antyniemieckimi hasłami. To ma być nowy wehikuł, który pozwoli Zjednoczonej Prawicy rządzić trzecią kadencję.

Źródło: PAP.pl

Reklama