Jeszcze w kampanii wyborczej Beata Szydło i Andrzej Duda obiecywali, że będą słuchać ludzi. Dziś pokazują, że nie mają zamiaru liczyć się z głosem suwerena. Mimo że zwolennicy referendum w sprawie edukacji zebrali blisko milion podpisów, rząd nie planuje przeprowadzenia referendum, tłumacząc, że na to jest już za późno. – To nieprawda – mówi była minister edukacji narodowej Krystyna Szumilas. – Reforma jest tylko na papierze, można jeszcze wszystko cofnąć – dodaje.

Wyborcze kłamstwa

W kampanii wyborczej Beata Szydło, kandydatka na premiera PiS, wielokrotnie przekonywała, że “będzie słuchać ludzi”.

Słowa kandydatki na premiera przypominają też internauci.

Reklama

“Polacy mają prawo decydować o swoim państwie. Ta władza nie chce was słuchać, jeżeli zaufacie mi i rządom PiS, obiecuję wam, że będziemy słuchać ludzi” – krzyczała Beata Szydło ze sceny na wiecu przed Sejmem, obok związkowców “Solidarności”.

Jest już za późno?

Po półtora roku rządów już jako premier Beata Szydło zapowiedziała, że referendum nie będzie. – Wniosek o przeprowadzenie referendum trzeba było złożyć w odpowiednim momencie, obecnie jesteśmy w końcowej fazie wdrażania reformy i ktoś, kto chce to odwracać, będzie powodował chaos – powiedziała.

– Nie jest za późno, reforma jest na papierze, rozmawiamy z przedstawicielami samorządów terytorialnych. Oni mówią wyraźnie, że uchwały można zmienić, reforma jest na papierze, w szkołach jeszcze nic się nie zdarzyło – mówi Krystyna Szumilas, była szefowa MEN. – Nie zrobiono jeszcze remontów, nie przygotowano jeszcze szkół, nie przeniesiono pracowni, podstawa programowa jest w proszku, nie przygotowano podręczników, nauczyciele uczą dalej w swoich szkołach. To wszystko można wycofać, wystarczy zmienić dokumenty – tłumaczy.

Kłamstwo po raz drugi

Premier Szydło mówi, że dziś jest za późno na referendum, natomiast w grudniu było za wcześnie. Opozycja zarzuca premier manipulację opinią publiczną.

– To jest oszustwo. ZNP i stowarzyszenia rodziców w grudniu zaniosły do prezydenta 250 tys. podpisów przeciwko zmianie systemu szkolnego. Te podpisy zostały złożone w Kancelarii Prezydenta. Wiedziała o tym zarówno pani premier, jak i minister Anna Zalewska. Cóż wtedy usłyszeli rodzice i nauczyciele? Że jest za wcześnie, że nie ma jeszcze ustawy i dyskusja o tym, czy zmieniać ustrój szkolny, czy nie, będzie przeprowadzona w momencie powstania ustawy – mówi Krystyna Szumilas.

Suweren już zabrał głos

Inne argumenty przeciwko przeprowadzeniu referendum, mimo ogromnego poparcia społecznego dla tej inicjatywy i zebrania prawie miliona podpisów pod wnioskiem, ma marszałek senatu Stanisław Karczewski. – Tak naprawdę referendum w sprawie edukacji odbyło się już trzykrotnie. To 10 maja, 24 maja i 25 października. To wtedy Polacy wypowiedzieli się na temat programu PiS i Andrzeja Dudy. Mówiliśmy o likwidacji gimnazjów od wielu, wielu lat – tłumaczył Karczewski.

Ta wypowiedz stoi w sprzeczności z ideą referendum w ogóle. Idąc tym tropem, referendum nigdy nie będzie miało sensu, skoro naród decyduje w wyborach raz na 4 lata przy urnach wyborczych.

Reforma tylko na papierze

Można reformę cofnąć, ale trzeba chcieć, a wszystko wskazuje na to, że rząd po prostu nie chce. – Pani premier i minister Zalewska nie słuchają opinii publicznej i nie czytają sondaży, które mówią wyraźnie, że ponad połowa społeczeństwa, 55 proc., chce, aby można się było wypowiedzieć w referendum – mówiła Urszula Augustyn z PO. – Dziś opinia publiczna ma inne zdanie, czy chce referendum. Dziś sondaże pokazują, że aż 60 proc. chce, aby reforma została wstrzymana – mówiła.

– Pani premier, panie prezydencie, panie prezesie Kaczyński, proszę słuchać suwerena, proszę robić to, co obiecywaliście w kampanii wyborczej – podsumowała Krystyna Szumilas.


Zdjęcie główne: Złożenie podpisów pod #SzkolneReferendum, 20.04.2017, Fot. Flickr/PO

Reklama

Comments are closed.