We wtorek senatorowie debatowali nad nowelą ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, przed budynkiem Senatu demonstrowali przeciwnicy zmian. Wszystko na kilka godzin przed rocznicą wprowadzenia stanu wojennego. – Było bardzo gorąco, policja groziła już użyciem siły. Na szczęście udało się rozładować napięcie i przekonać szefa grupy policjantów, żeby groźbami nie podkręcał jeszcze nastrojów – mówi nam Bogdan Borusewicz, były opozycjonista, obecnie senator PO.

Policja kontra protest

Przed Senatem gorąco było już od wczesnych godzin popołudniowych, ale kulminacja protestu nastąpiła koło godziny 20.30. Część demonstrantów próbowała sforsować barierki ochronne. Policja przez megafony informowała demonstrujących, że zgromadzenie zostało rozwiązane przez organizatorów. Funkcjonariusze wzywali do opuszczenia miejsc w pobliżu barierek pod groźbą “użycia środków przymusu bezpośredniego”.

W obronie demokracji

Protestujący w obronie sądów rozwinęli transparenty z hasłami: “Wolność to świadomość, że wolność jest zagrożona”, “Prezydent, Sejm i Senat łamią prawo”, “Studentki w obronie sądów”. Widać też było flagi Unii Europejskiej i sztandary KOD-u. Wszystko odbywało się na kilka godzin przed rocznicą wprowadzenia w Polsce stanu wojennego.

Burzenie dorobku historii

Dziś po wznowieniu prac w Senacie jako pierwszy głos zabrał Rzecznik Praw Obywatelskich. – Ustawa o KRS burzy dorobek historii, bo obecny kształt Rady był wynikiem prac Okrągłego Stołu w 1989 r. – mówił Adam Bodnar, który jest  przeciwny wyborowi członków-sędziów KRS przez Sejm i skróceniu ich kadencji. Marszałek Stanisław Karczewski zapowiedział, że jeżeli będzie taka potrzeba, to Senat będzie pracował nad prezydenckimi ustawami do niedzieli. Pewne jest jednak, że prawdopodobnie nie przyjmie żadnej z poprawek, wówczas projekty musiały by wrócić do Sejmu, a PiS planuje zatwierdzić zmiany w sądownictwie jeszcze przed świętami.

Reklama

JUSTYNA KOĆ: Panie marszałku, przez Senat są właśnie przepychane ustawy o SN i KRS.Trójpodział władzy się kończy?
BOGDAN BORUSEWICZ:
To ustawy niezwykle ważne, zmieniają stan prawny w taki sposób, że KRS i SN będą podlegały większości politycznej, którą w tej chwili jest PiS. To stawia znak zapytania nad niezależnością tych instytucji i dlatego taka długa i ostra dyskusja. Wczoraj dyskutowaliśmy do późnych godzin w nocy, do 23.30, chyba tylko dlatego, żeby nie wejść w datę 13 grudnia.

Podczas prac w Senacie na zewnątrz cały czas trwała demonstracja w obronie sądów. Było ją słychać?
Cały czas na zewnątrz duża grupa demonstrantów protestowała. Koło godziny 18.00 było tylko kilkaset osób, ale koło 20.00, gdy odbywało się apogeum, przed Senatem było 5-7 tys. Cały czas słychać było skandowanie i wzywanie senatorów do tego, aby wykazali niezależność. Przecież każdy senator powinien być niezależny w swoich decyzjach. Głosy protestujących słyszane były nie tylko przez senatorów Platformy, ale też partii rządzącej.

Pan wyszedł wczoraj i widział pan te sceny, gdy policja próbowała usunąć manifestantów?
Tak, wychodziłem do protestujących kilkukrotnie. W jednym z momentów, gdy wyszedłem, akurat policja napierała na demonstrantów, demonstranci na policję przy wyjeździe z Senatu. Udało mi się tę sytuację rozładować. Policja groziła już użyciem siły. Na szczęście udało się przekonać szefa grupy policjantów, żeby groźbami nie podkręcał jeszcze nastrojów.

Demonstranci mówią o wyjątkowej brutalności policji.
Wie pani, było ogromne napięcie, nie widziałem tego, ale wiem, że były zatrzymania i spisywania. Atmosfera stawała się coraz bardziej wybuchowa, na szczęście do niczego nie doszło. Widziałem też kamery telewizji Jacka Kurskiego, które anonimowo nagrywały demonstrantów. Pewnie sądzili, że zapewne do czegoś dojdzie.

Panie marszałku, trudno nie dostrzec analogii z datą 13 grudnia 1981 roku. W Senacie trwają głosowania nad ustawami, które kończą trójpodział władzy, przed Senatem trwają protesty, policja grozi użyciem siły…
Nie tylko ja czuję tę analogię, senatorowie PiS przerwali obrady przed północą, rozumiem, że właśnie po to, aby takie analogie nie nasuwały się nikomu. Oczywiście nasuwają się mimo to. 13 grudnia to data symboliczna. Ja już 12 grudnia przeżywałem dramatyczne chwile. Już wówczas próbowano mnie zatrzymać przed godziną 24. Mnie nie zatrzymano, ale w moim mieszkaniu zatrzymano Alinę Pienkowską, moją narzeczoną, która przybiegła mnie ostrzec. U mnie wyglądało to groźnie, bo wyłamano drzwi, kapitan Protasewicz biegał z bronią po klatce bloku, wszyscy przeżyli wtedy chwilę grozy. Mnie udało się wtedy z tego wyjść, nie zostałem złapany.

Przypuszczał pan, że po tylu latach 13 grudnia będzie nabierał takiej symboliki znowu?
Nie sądziłem, że data 13 grudnia nabierze takiej aktualności. Oczywiście to nie jest powtórka, to nie jest to samo, jednak komunizm był ustrojem totalitarnym, a tego na szczęście jeszcze nie ma. Jest pełzająca presja na sądy, na prawa obywatelskie poprzez ograniczone prawo do demonstracji. Wprowadzając tak zwane demonstracje cykliczne, które są uprzywilejowane, można zakazać każdej innej demonstracji, wskazując, że jakaś inna demonstracja jest cykliczna. To jest pewne ograniczenie praw obywatelskich. Przecież niezależność sądów to nie jest abstrakcja. Teraz wielu tak się wydaje, ale przecież to te sądy będą rozstrzygać sprawy obywateli i będą rozsądzać konflikty między państwem i obywatelami, ale też między samymi obywatelami, łącznie z kwestiami podatkowymi, nakładaniem kar na media.

Po wczorajszych protestach przed Senatem jest już ponad 800 zatrzymanych. To osoby, które są w sporze z państwem i liczą na sprawiedliwy wyrok.
Sprawy udziału w tych protestach trafią przed sądy i ważne, żeby sądy były niezależne. W momencie, kiedy zostaną podporządkowane rządowi, to powstanie pytanie o niezależność tych rozstrzygnięć. Obywatel mówi, że ma prawo protestować, a władza, że nie, i co wtedy? Ale to tylko fragment tej sprawy, bo przecież są też spory gospodarcze, to też kwestia uznawania polskich wyroków na świecie. Tu chodzi o spory miedzy firmami i  spory między rządem a firmami, a tu w grę wchodzą ogromne pieniądze.


Zdjęcie główne: Bogdan Borusewicz, Fot. Michał Józefaciuk/Kancelaria Senatu, licencja Creative Commons

Reklama