Poseł PiS Jarosław Krajewski chyba pozazdrościł sławy Arkadiuszowi Mularczykowi i domaga się rozliczeń z Czechami.

Ucichł spór między Polską i Czechami i elektrownię Turów, a na horyzoncie rysuje się kolejna potyczka z naszymi południowymi sąsiadami. Jak informuje “Rzeczpospolita”, chodzi o rekompensatę za niekorzystny dla Polski podział granicy polsko-czechosłowackiej z lat 50.

Czechosłowacja otrzymała wtedy 1205,90 ha, a Polska tylko 837,46 ha – różnica na niekorzyść naszego kraju wynosi 368,44 ha, tj. 3,6844 km2. Sprawa ciągnie się od lat i w Prawie i Sprawiedliwości panuje opinia, że to właśnie teraz nadszedł najlepszy czas na przeprowadzenie rozliczeń z Pragą.

Tydzień temu na Zamku Królewskim otworzono front dotyczący niemieckich reparacji za II Wojnę Światową. Przez ostatnie lata sprawa była pilotowana przez Arkadiusza Mularczyka i wygląda na to, że poseł PiS Jarosław Krajewski pozazdrościł sławy koledze i zaczął się lansować na sporze terytorialnym z Czechami.

– Z ubolewaniem muszę stwierdzić, że do dziś Republika Czeska nie rozliczyła się z Rzecząpospolitą Polską z tej nieuprawnionej nadwyżki terytorialnej – pisze w piśmie do MSZ i MSWiA poseł PiS.

Reklama

To zły moment na rewanże

Jak przypomina “Rzeczpospolita”, od 1992 r. kwestia spornych gruntów była poruszana przez Polsko-Czeską Komisję Graniczną. W 2005 r. rząd Republiki Czeskiej zaproponował rekompensatę finansową, ale Polska ją odrzuciła. – Uważam, że słusznie – mówi gazecie Krajewski.

Według informacji dziennika, PiS traktuje tę sprawę poważnie. W ubiegłym roku premier Mateusz Morawiecki skierował list do premiera Republiki Czeskiej przypominając mu o “konieczności szybkiego powrotu do rozmów w celu rozwiązania kwestii długu”.

Reklama