Kongres PiS-u. Główny bohater: Jarosław Kaczyński. To wszystko on, dla niego i o nim. To dzięki niemu po tylu latach w końcu Polska staje się krajem ludzi wolnych i szczęśliwych. Bo wstaje z kolan. Prosty obraz rzeczywistości: tamci źli, a my dobrzy. Jak w bajce.

Ale, jak widać, ludzie w bajki cały czas wierzą. Wierzą, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki można zmienić kraj, historię, kulturę i ludzi; przy okazji burząc dom, czyli zmieniając ustrój. Jak smakuje demokracja, przekonamy się dopiero, gdy ją stracimy, tyle że wtedy już będzie za późno.

Dlaczego na własne życzenie zapadamy na chorobę i odmawiamy leczenia?

Podstawowa zasada skutecznej propagandy: upraszczać i powtarzać. Chcemy, żeby Polska była niezależna, wolna, obywatele równi i bogaci – prościej się już nie da. Najważniejsze jest bezpieczeństwo Polaków, słuchamy naszych rodaków, to oni są najważniejsi – częściej powtarzać się nie da. Wystarczy prosty język i kilka wyświechtanych haseł, aby stworzyć alternatywną rzeczywistość i wciągnąć w nią tych, którzy takiej rzeczywistości akurat potrzebują. Niektórzy potrzebują jasnych drogowskazów i wskazówek, jak żyć, bo sami nie chcą brać za swoje życie odpowiedzialności.

PiS wie, jak to zrobić. Jak wskazać wroga, a potem powiedzieć: musicie nam zaufać, tylko my was obronimy. Tak właśnie będzie wyglądała kampania wyborcza. Czasami PiS może jeszcze podgrzeje ogień smoleńskiej religii, ale on już wygasa.

Jarosław Kaczyński poczuł, że uchodźcy to jest temat, który może politycznie wykorzystać. A że jest to obrzydliwie niemoralne? W jego słowniku nie ma może takich słów.

Ciekawe, co odpowiedziałby syryjskiej kobiecie z dwójką dzieci na rękach, która przyszłaby poprosić go o pomoc. Może by nawet na nią nie spojrzał i od razu uciekł, bo to przecież uchodźca i terrorystka. Łatwiej mówić do bliżej nieokreślonych “onych” niż do konkretnych ludzi. Prezes nienawidzi tylko Donalda Tuska, polityków PO, gejów, lesbijek i gorszego sortu, czy może wszystkich ludzi? Poza swoimi wyznawcami oczywiście.

Reklama

Ich przecież kocha, o nich dba i dla nich będzie walczył. Z demokracją.

“Rządy PiS to ścieżka do dyktatury” – powtarza lider PO. Zresztą nie tylko on. I to, niestety, nie jest tylko wyświechtane hasło. Trzeba je powtarzać, ostrzegać, uświadamiać tak często, jak często PiS powtarza, że musi ratować Polskę i Polaków. Może jeszcze nie jest za późno. Do wyborów dwa lata, wiele się może zdarzyć – chociaż to akurat nie jest pocieszenie. Jeżeli stanie się to, do czego dąży Jarosław Kaczyński, to przecież dobrowolnie władzy nie odda. To tak, jakby oczekiwać od dziecka, że odda upragniony cukierek, bo mama i tata mówią, że jest niezdrowy. Dwa światy.

Słuchając prezesa, wiem jedno – żyjemy w równoległych rzeczywistościach, chociaż w jednym kraju. Horror.


Zdjęcie Główne: Jarosław Kaczyński, Fot. Flickr/Piotr Drabik, licencja Creative Commons

Reklama

Comments are closed.